"O. Paweł M. wyciągał osoby, które miały problemy, trudną sytuację osobistą i rodzinną. Zwłaszcza młode kobiety, ale również mężczyzn. Z czasem spowiedzi stawały się coraz dłuższe, trwające po pięć, sześć godzin. Jedna z pokrzywdzonych zeznała, że była gotowa zrobić dla niego wszystko. Spano w klasztorze. Dominikanin molestował i gwałcił. Władze zakonu to bagatelizowały" - mówi WP Tomasz Terlikowski, przewodniczący komisji badającej sprawę działania sekty w sercu polskiego Kościoła.