kolęda

W całej Polsce trwają wizyty duszpasterskie. Księża odwiedzają parafian w ich domach. - Jak powiedziałam, że jestem nauczycielką, to błyskawicznie nasunęły się tematy szkole. W końcu ksiądz zapytał syna o zeszyt. Ten go nie miał. Wstyd mówić, co było dalej - relacjonuje w liście do redakcji portalu edziecko.pl pani Agata.

Trwa okres kolęd. Jednym z pytań, które często pojawia się przy okazji wizyt duszpasterskich, jest to ws. kwoty, jaką wypada włożyć do koperty dla księdza. Datki są dobrowolne, jednak wiele osób decyduje się na ich przekazanie. Jeden z księży podpowiada, co może znaleźć się w kopercie.

Księża zaczęli już odwiedzać wiernych w domach. Jak zawsze pojawia się pytanie, ile wypada dać duchownemu za kolędę. Polacy powiedzieli, jak to wygląda.

Szykują się długofalowe skutki "kolędy na zaproszenie"? Parafianie w wielu miejscowościach muszą sami zaprosić księdza do domu. Tymczasem z parafialnych sprawozdań wynika, że w takiej formule mniej osób przyjmuje duchownego. Rekord zamkniętych drzwi padł w dolnośląskim miasteczku.

- Raz, pukając do domu, przerwaliśmy moment uniesienia małżeńskiego. Państwo byli wyraźnie zaskoczeni obecnością księdza. Tłumaczyli się, że zupełnie zapomnieli o kolędzie - mówi nam Dawid, ministrant z małej miejscowości. Ministranci i księża z całej Polski opowiedzieli nam o najdziwniejszych sytuacjach, jakie im się przytrafiły w trakcie kolędy.

Temat kopert na kolędę powraca co roku, niczym bumerang, wywołując gorące dyskusje na temat tego, ile pieniędzy powinno się wręczyć księdzu i czy w ogóle powinno się to robić. W niewielkim Swarożynie (województwo pomorskie) proboszcz napisał wprost, co mają zrobić ludzie przed kolędą. Jest wątek transportu, ale również... kopert.

Już niedługo większość parafian przyjmie księdza. To czas, kiedy duchowny przychodzi do domu wiernych na wspólną modlitwę i błogosławieństwo na nowy rok. A czy odmówienie wizyty to grzech?

Zaczyna się czas "kolędy". Księża odwiedzają parafian w ich domach. Z wizyty duszpasterskiej zwykle wychodzą z "kopertą". Ogromne emocje wzbudza kwota, którą przekazują na Kościół wierni. Ksiądz wskazał konkretne kwoty.

Okres poprzedzający i następujący po Świętach Bożego Narodzenia to czas, kiedy tradycyjnie rozpoczyna się kolęda. To staropolska tradycja, polegająca na odwiedzaniu przez księży domów parafian. Jednakże, jak się okazuje, zwyczaj ten powoli odchodzi w zapomnienie. Duchowni coraz częściej decydują się na nowy model, który został wypracowany podczas pandemii.

Polskie parafie ruszają z przygotowaniami do tradycyjnej kolędy. W badaniu dla Wirtualnej Polski spytaliśmy, czy w tym roku Polacy będą przyjmować księży oraz czy zamierzają wręczyć ofiarę i w jakiej wysokości.

Czas przed i po Świętach Bożego Narodzenia to okres, gdy zaczyna się kolęda. Okazuje się, że tradycja pukania do każdych drzwi powoli się kończy. Księża przechodzą na model, który wypracowali m.in. w czasie pandemii.

Parafianie z Przegini są oburzeni prośbą księdza proboszcza o dodatkowe 300 złotych na renowację świątyni. Duchowny twierdzi, że koszty prac wzrosły dwukrotnie i potrzebuje pomocy wiernych. Jednak mieszkańcy nie zgadzają się na kolejne składki i uważają, że są naciskani i szantażowani przez proboszcza.

Początek roku to tradycyjny okres wizyt duszpasterskich. Księża doświadczają wielu różnych sytuacji, gdy chodzą po kolędzie. Wizyta młodego duchownego w jednym z akademików wprawiła go w konsternację. - O Boże! - wypalił w momencie.

Złodzieje okradli parafię św. Anny w Krajence (woj. wielkopolskie). Sprawcy zabrali pieniądze z kolęd, które były przeznaczone m.in. na ogrzewanie kościoła. Rada Parafialna zwróciła się o pomoc.

Tuż po świętach Bożego Narodzenia katolickie rodziny, zgodnie z tradycją, zapraszają duchownego na wizytę duszpasterską. Księdzu w większości przypadków towarzyszą ministranci. Jak się okazuje, oni także mogą liczyć na niemałe datki.

Ksiądz Janusz Koplewski z parafii św. Kazimierza w Szczecinie od prawie 40 lat chodzi po kolędzie. Wielu parafian chce go jak najlepiej ugościć i zastawiają stół, by poczęstować księdza smakołykami. Duchowny żali się, że go przekarmiają.

Za rozbój odpowie 37-latek, który zaatakował i okradł księdza odwiedzającego domy w ramach wizyty duszpasterskiej. Podejrzany przyznał się do zarzucanego czynu. Najbliższe 3 miesiące spędzi w areszcie.

- Gospodarz ostrzegł mnie, że może pojawić się żona i zachowywać bardzo dziwnie, ale nie mam się bać - wspomina kapłan wizytę "po kolędzie". Jak opisuje, przed wejściem do domu ministranci ostrzegli go, że nieładnie tam pachnie.