WAŻNE
TERAZ

Rosyjskie drony naruszyły przestrzeń powietrzną Polski

W czasie kolędy przerwali małżeństwu seks. "Byli wyraźnie zaskoczeni"

- Raz, pukając do domu, przerwaliśmy moment uniesienia małżeńskiego. Państwo byli wyraźnie zaskoczeni obecnością księdza. Tłumaczyli się, że zupełnie zapomnieli o kolędzie - mówi nam Dawid, ministrant z małej miejscowości. Ministranci i księża z całej Polski opowiedzieli nam o najdziwniejszych sytuacjach, jakie im się przytrafiły w trakcie kolędy.

East News archiwum 8
Fot. Karol Porwich/East News, Czestochowa, 13.01.2022. Ksiadz idzie chodnikiem po koledzie.
Karol PorwichKsiądz w czasie wizyty duszpasterskiej
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Karol Porwich
Arkadiusz Grochot

W Polsce, jak nigdzie indziej na świecie, przyjęła się tradycja wizyty duszpasterskiej, która zwykle odbywa się tuż po świętach Bożego Narodzenia i kończy 2 lutego, czyli w święto Ofiarowania Pańskiego.

Pandemia koronawirusa i związane z nią ograniczenia mocno zmieniły ten zwyczaj, ale w wielu rejonach Polski wizyta księdza to wciąż jedno z najważniejszych i najbardziej uroczystych momentów w roku.

W kolędzie zwykle poza księdzem biorą udział ministranci, którzy pomagają mu w organizacji. Jednak ich udział czasem powoduje niespodziewane sytuacje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kryzys Kościoła. Terlikowski: dobra nowina to nie pałka prawna

Histeria i zniszczone drzwi

- Kiedyś z kolegą w czasie kolędy usiedliśmy na sofie, na której oparty był wielki, odpustowy obraz Maryi ze świecącymi kolorowymi żaróweczkami - mówi nam Sławek, który w przeszłości był ministrantem. - Nagle obraz spadł z oparcia z wielkim hukiem, a starsza kobieta, która to zobaczyła, była tak do niego przywiązana, że wpadła w histerię i wielki płacz. Efekt był taki, że proboszcz resztę czasu w tym domu spędził na wkręcaniu żaróweczek - wspomina.

Inną historię związaną z ministrantami, których dobre chęci spowodowały szkody gospodarza, opowiada ks. Marcin, ksiądz z Warszawy. - Moi ministranci, którym skończyła się kreda, wymyślili, że tradycyjne K+M+B na drzwiach można też napisać kamykiem, tak jak to się robi na płytach betonowych. Efekt był taki, że porysowali w jednym z mieszkań nowe drzwi i dodatkowo zrobili to straszliwym charakterem pisma - opowiada.

Czasami zdarza się też, że nie wszyscy chcą przyjąć księdza. Wojciech, kiedy był ministrantem, widział, jak niektórzy chowali się przed wizytą. - Kiedyś w trakcie kolędy księdza przyjęła tylko kobieta, która mówiła, że męża nie ma w domu. Kiedy ksiądz wychodził z mieszkania, zauważył mężczyznę, który chował się w kuchni, oddzielonej od przedpokoju kotarą. Zasłonka nie wisiała do samej podłogi i mężczyznę zdradziły wystające spod niej stopy.

Zagrożone życie wikarego

Zwłaszcza w mniejszych miejscowościach i wsiach wizyta duszpasterska to bardzo ważne wydarzenie. Czasami duża odległość między domami i zimowa pogoda sprawiają, że może dojść do niebezpiecznych sytuacji. - Nowy wikary zgubił się w lesie, w miejscu, gdzie kilka domów było na uboczu - opowiada Adam. - Ponieważ w naszym domu miał jeść obiad, to po zmroku zaczęliśmy go szukać (okazało się, że rozładował mu się telefon). Gdy mój brat go znalazł, ksiądz już dziękował za uratowanie życia, bo w lesie błądził kolejną godzinę - wspomina. Od tamtego czasu nowym księżom parafianie przygotowywali mapkę i w tym rejonie księża chodzili już zawsze z ministrantami z okolicy.

W dużych miastach niektórzy duchowni znaleźli sposób, żeby nieco przyspieszyć wizytę duszpasterską. - Kilkanaście lat temu, w pewnej warszawskiej parafii, był ksiądz, który potrafił na kolędzie odwiedzić 400 rodzin jednego dnia - wspomina Paweł.

Jak to robił? - Parafia miała na swoim terenie sporo bloków z tzw. wielkiej płyty. Ksiądz, dochodząc do klatki, dzwonił domofonem, wciskając każdy guzik od góry do dołu mówiąc: kolęda! Ludzie wychodzili przed swoje drzwi, ksiądz odmawiał z trzema-czterema rodzinami z danego piętra modlitwę, święcił mieszkania, nie wchodząc do środka, po czym rozdawał obrazki i szedł na następne piętro - wyjaśnia ministrant.

Ucieczka księdza

Inną historię przypomina sobie Konrad, który był ministrantem w parafii w dużym mieście. - Podczas kolędy na jednym z osiedli lokatorzy mówili, żeby nie wchodzić do pewnego mieszkania, bo tam jest "speluna". Mimo wszystko poszliśmy tam po kolędzie. Ksiądz zaczął rozmawiać z ludźmi w środku. Kiedy wychodził, to zaprosił ich na plebanię pod warunkiem trzeźwości. Wtedy jeden z mężczyzn rzucił się na niego z nożem i ksiądz musiał się ratować ucieczką.

Czasami nie wszyscy spodziewają się kolędy i są nią wyraźnie zaskoczeni. - Raz, pukając do domu, przerwaliśmy... moment uniesienia małżeńskiego. Państwo byli wyraźnie zaskoczeni obecnością księdza. Tłumaczyli się, że zupełnie zapomnieli o kolędzie, ale ostatecznie nas przyjęli - mówi Dawid, wieloletni ministrant z małej miejscowości.

"Ksiądz jest za PO?"

Niektórym parafianom bardzo zależy, żeby porozmawiać z księdzem o bieżących wydarzeniach politycznych. Ks. Piotr z archidiecezji krakowskiej wspomina, że po wyborach w 2015 roku, kiedy wygrało Prawo i Sprawiedliwość, jeden z gospodarzy zaczął rozmowę słowami: - No, nasi wygrali.

Duchowny, chcąc uciąć temat, odpowiedział cytatem z Pisma Świętego, że wszystko się okaże, bo "po owocach ich poznacie". Wtedy wzburzony mężczyzna zapytał: - To ksiądz jest za PO? - Nie mówię za kim jestem - odpowiedział ksiądz, ale do końca wizyty w tym domu gospodarz cały czas próbował w rozmowie wracać do tematu polityki.

"Rzuciła mi się na szyję"

Z kolędą nie zawsze wiążą się miłe czy anegdotyczne wspomnienia. Czasami księża i ministranci, goszcząc u kogoś w domu, spotykają się z ludzkimi dramatami. - Zdarzyło mi się pocieszać kobietę, której tydzień wcześniej zmarł mąż. Po prostu rzuciła mi się na szyję z płaczem. Miałam jakieś 16, 17 lat - wspomina Joanna z Warszawy, która brała udział w wizycie duszpasterskiej. W jej parafii były ministrantki.

Czasem wizyta księdza kończy się zupełnie inaczej, niż się zaczęła. - Chodząc po kolędzie, zapukaliśmy do kolejnych drzwi. Otworzyła kobieta. Spytaliśmy się, czy pani przyjmuje księdza. Kobieta nieco zmieszana odmówiła, mówiąc, że nie jest przygotowana - wspomina Paweł.

- Zapytałem: czy chce pani, czy nie? Nie liczą się krzyż i świeczki, tylko chęć - mówi. Kobieta po chwili namysłu stwierdziła, że jeżeli księdzu nie będzie przeszkadzało, że wychowuje sama dziecko i nie ma lichtarza i świec, to może wejść.

Ministranci odśpiewali kolędę, pomodlili się i wyszli, czekając przed następnym mieszkaniem. - Ksiądz jednak nie wychodził przez godzinę. Później okazało się, że kobieta w czasie kolędy po ponad 17 latach skorzystała ze spowiedzi. Dla mnie to było wielkie potwierdzenie tego, że kolęda ma sens - mówi Paweł.

Arkadiusz Grochot, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie

Drony wleciały do Polski. Jest reakcja MSZ Litwy
Drony wleciały do Polski. Jest reakcja MSZ Litwy
Pilne posiedzenie rządu. Tusk zabrał głos
Pilne posiedzenie rządu. Tusk zabrał głos
Minister energii: Infrastruktura energetyczna w Polsce bezpieczna
Minister energii: Infrastruktura energetyczna w Polsce bezpieczna
"Co najmniej 8 dronów". Zełenski reaguje na naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej
"Co najmniej 8 dronów". Zełenski reaguje na naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej
Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej. Jest reakcja prokuratury
Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej. Jest reakcja prokuratury
Operacje lotnicze po naruszeniach polskiej przestrzeni powietrznej. Najnowszy komunikat
Operacje lotnicze po naruszeniach polskiej przestrzeni powietrznej. Najnowszy komunikat
Rzecznik MSZ: Polska odpowie na naruszenia przestrzeni powietrznej przez drony
Rzecznik MSZ: Polska odpowie na naruszenia przestrzeni powietrznej przez drony
Ukraińcy pokazali mapę. Tak mogły poruszać się drony
Ukraińcy pokazali mapę. Tak mogły poruszać się drony
Wójt gminy Wyryki: "Coś spadło na dach"
Wójt gminy Wyryki: "Coś spadło na dach"
Rosyjskie drony nad Polską. "Eskalacja ze strony Moskwy"
Rosyjskie drony nad Polską. "Eskalacja ze strony Moskwy"
Szczątki drona spadły na dom w Wyrykach. Służby na miejscu
Szczątki drona spadły na dom w Wyrykach. Służby na miejscu
Taktyka "rozlewania się wojny". Putin testuje kolejne granice
Taktyka "rozlewania się wojny". Putin testuje kolejne granice