Rewolucja w polskim Kościele. "Sytuacja jest przerażająca"
Polski Kościół w najbliższych latach czeka prawdziwa rewolucja. W najważniejszych diecezjach zmienią się biskupi, będzie też nowy przewodniczący Episkopatu. Czy to zmieni obraz hierarchii, która w ostatnich latach bardziej kojarzona jest z sojuszu z władzą, niż z głoszenia Ewangelii?
08.07.2023 | aktual.: 08.07.2023 19:54
Duże zmiany w diecezjach i w samym episkopacie wynikają z wieku hierarchów. Każdy biskup w wieku 75 lat wkracza w wiek emerytalny i ma obowiązek wysłania do papieża Franciszka prośby o przyjęcie rezygnacji ze sprawowanego urzędu. To zwykle formalność i wyznaczenie nowego biskupa trwa kilka tygodni.
- Pokolenie biskupów, którzy niedługo przejdą na emeryturę, to ludzie, którzy pamiętają czasy komunizmu, ale też to oni kształtowali polski Kościół po 1989 roku. Na ich funkcjonowanie ogromny wpływ wywarł Jan Paweł II - uważa ks. prof. Andrzej Kobyliński, filozof i kierownik Katedry Etyki UKSW w Warszawie.
Fala zmian rozpoczęła się w ostatnich tygodniach w archidiecezji katowickiej. Tam arcybiskupa Wiktora Skworca, który przeszedł na emeryturę, zastąpił 55-letni abp Adrian Galbas. Ta nominacja nie była żadnym zaskoczeniem, bo następcą Skworca został on już w grudniu 2021 roku, kiedy Franciszek wyznaczył go na biskupa-koadiutora.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To nietypowe działanie, ale wynikało z problemów samego Skworca. Kiedy był on biskupem tarnowskim, to ukrywał księdza-pedofila i przenosił go z parafii na parafię. Wysłał go też do pracy w Ukrainie, a po powrocie dalej w zdecydowany sposób nie reagował na skargi.
Skworc zrobił wszystko, żeby uniknąć kary z Watykanu. Złożył rezygnację z członkostwa w radach Episkopatu, zapewnił, że wesprze ze swoich pieniędzy pomoc ofiarom pedofilii, a także poprosił o biskupa-koadiutora. To wystarczyło Watykanowi i Franciszek pozwolił dotrwać mu na swojej funkcji do wieku emerytalnego.
Wierny sojusznik PiS-u
Kolejnym biskupem w kolejce do przejścia na emeryturę jest abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski i wiceprzewodniczący Episkopatu. Duchowny znany z kontrowersyjnych wypowiedzi uderzających w osoby homoseksualne, formalnie przejdzie na emeryturę w lipcu 2024 roku.
To on jest twarzą sojuszu Episkopatu z Prawem i Sprawiedliwością. Regularnie w katedrze na Wawelu gości najważniejszych polityków tej partii, a w swoich kazaniach czasem wprost atakuje Platformę Obywatelską i Donalda Tuska.
Za Jędraszewskim ciągną się też sprawy z przeszłości. Kiedy w Poznaniu wybuchł skandal z abp. Juliuszem Paetzem, Jędraszewski jako biskup pomocniczy miał zmuszać księży do podpisywania listu w obronie metropolity. Obecny biskup krakowski nigdy się z tego nie wytłumaczył.
- Ta grupa biskupów albo jest niewidoczna, czego smutnym przykładem jest kard. Nycz, wielki nieobecny debaty, albo bardziej szkodzi, niż pomaga Kościołowi, jak abp Jędraszewski, lub wprost niszczy Kościół, jak abp Dzięga - uważa Tomasz Terlikowski, publicysta opisując biskupów, którzy obecnie rządzą polskim Kościołem.
Spóźniony Episkopat
Trzy miesiące po Jędraszewskim na emeryturę przechodzi abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański i przewodniczący Episkopatu. Choć on na swoim koncie nie ma skandali związanych z pedofilią, to jego sposób zarządzania niczym szczególnym się nie wyróżnił.
- O ile o ich poprzednikach można powiedzieć coś konkretnego, to o tym pokoleniu trudno cokolwiek powiedzieć. Abp Gądecki próbował coś robić, ale też w taki sposób, żeby żadnej samodzielnej decyzji nie podjąć - ocenia Terlikowski.
Gądecki w 2024 roku kończy drugą kadencję na stanowisku przewodniczącego Episkopatu. Za jego czasów biskupi zaczęli być dość jednoznacznie kojarzeni z Prawem i Sprawiedliwością, a działania KEP-u ws. pedofilii często były spóźnione i wymuszane przez media.
Dobrym przykładem jest tutaj komisja, która ma zbadać pedofilię w Kościele. Za jej utworzenie hierarchowie wzięli się dopiero po głośnym reportażu TVN24 "Franciszkańska 3", który naświetlił działania Jana Pawła II.
- Oni nie potrafią przewodzić i to jest ich główny problem. To pokolenie biskupów wychowanych jeszcze za czasów Jana Pawła II, w jego cieniu. Byli przyzwyczajeni do tego, że Jan Paweł II załatwia wszystkie problemy, a jak nie on, to Benedykt XVI. Teraz nie ma tych postaci i nie ma kto załatwiać - dodaje publicysta.
Innym biskupem, który niedługo przejdzie na emeryturę jest kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski. Hierarcha - raczej kojarzony z Platformą Obywatelską - stroni od mediów i ogranicza się do pracy biskupa w swojej diecezji. Jego emerytura formalnie rozpocznie się w lutym 2025 roku.
Co ciekawe, z racji, że jest kardynałem, to jeżeli konklawe odbędzie się w ciągu najbliższych 7 lat, to kard. Nycz weźmie w nim udział. Jak na razie, jest to jedyny "głos polskiego Episkopatu" w kolegium kardynalskim. Inni Polacy wśród kardynałów, czyli Stanisław Ryłko i Konrad Krajewski, od lat funkcjonują w Rzymie.
Paradoks Episkopatu
- Model działania Episkopatu, przyjęty jeszcze w poprzednim pokoleniu przez arcybiskupa Michalika, jest taki, że biskupi nie polemizują i nie rozmawiają ze sobą. Może robią to prywatnie, ale nie publicznie i efekt jest taki, że kiedy nie ma żadnej debaty, dialogu i próby analizy wyzwań, to nie ma też na nie odpowiedzi. Paradoksem jest to, że w latach 90. mieliśmy dużo bardziej otwarty Episkopat. Tamto pokolenie też było wychowane w komunizmie, ale dyskutowali ze sobą abp Życiński, bp Pieronek, bp Chrapek, abp Gocłowski, abp Zimoń. W Kościele toczyła się dyskusja, debata - dodaje nasz rozmówca.
Inną twarzą polskiego Kościoła, która jednak może w spokoju nie doczekać swojej emerytury, jest abp Andrzej Dzięga - metropolita szczecińsko-kamieński. To hierarcha bardzo mocno kojarzony z Radiem Maryja.
Nad jego głową czarne chmury zbierają się już od kilku lat. Jeszcze jako biskup sandomierski Dzięga miał przenosić księdza pedofila Józefa G. z parafii na parafię. Po zawiadomieniu przez ofiarę nie podjął działań, do których był zobowiązany. Na jego nazwisku ciąży też sprawa ks. Andrzeja Dymera ze Szczecina. Ten przez lata molestował seksualnie chłopców, a Dzięga po skargach na duchownego nie podjął stosownych działań.
W obu sprawach już od kilku lat toczy się kościelne postępowanie. Jednak z niewiadomych przyczyn, cały czas nie poznaliśmy rezultatów dochodzenia.
Ks. Kobyliński zwraca uwagę, że te wszystkie działania mają wpływ na dramatyczny spadek religijności, zwłaszcza wśród najmłodszych Polaków. - Polska ma pierwsze miejsce na świecie, jeśli chodzi o szybkość laicyzacji młodego pokolenia w stosunku do religijności ludzi starszych - tak wynika z badań amerykańskiego instytutu Pew Research Center z 2018 roku. Myślę, że ostatnie lata pandemii ten proces jeszcze przyspieszyły. Niestety, prawie nikogo to nie interesuje. Raczej mamy bierność i wyczekiwanie - mówi.
Młodzi i gniewni?
Co po sobie zostawia obecnie rządzące pokolenie biskupów? - To jest bolesne, co teraz powiem, ale w gruncie rzeczy niewiele. To jest ekipa, za której dokonuje się powolne wygasanie Kościoła. Nie widać, żeby oni podejmowali jakiekolwiek działania, by temu się przeciwstawiać. Jeśli ktoś robi coś dynamicznie, to są to biskupi z młodszego pokolenia, np. abp Ryś, czy Prymas Polski abp Polak - zwraca uwagę Terlikowski.
Abp Polak to twarz walki polskiego Kościoła z pedofilią księży. Jest delegatem ds. ochrony dzieci i młodzieży. To on zajmuje się powołaniem komisji, która ma wyjaśnić przypadki pedofilii księży. Jako jeden z niewielu duchownych z episkopatu, nie boi się mówić o tym problemie w zdecydowany sposób i podejmować konkretne działania.
Inną, nową twarzą polskiego Kościoła, jest pochodzący z Krakowa abp Grzegorz Ryś - metropolita łódzki. Jest on sprawnym organizatorem - w swojej obecnej diecezji organizuje duże wydarzenia modlitewne, które przyciągają tysiące młodych ludzi. Abp Ryś nie boi się też podejmować trudnych i kontrowersyjnych tematów. Jest też członkiem dykasterii ds. biskupów, która odpowiada za nominacje. Bp Ryś regularnie spotyka się w Watykanie z Franciszkiem.
Wyzwania przed biskupami
Jakie wyzwania stoją przed nowym pokoleniem hierarchów? - Z jednej strony galopująca laicyzacja, a z drugiej w błyskawicznym tempie zamykane są seminaria diecezjalne i zakonne. Ten rok będzie kolejnym, w którym zgłosi się bardzo mało kandydatów do kapłaństwa i życia zakonnego. Sytuacja jest przerażająca. Na początku lipca w jednym z seminariów na Mazowszu odbył się już egzamin wstępny. Przyjęto tylko jednego kandydata. To mrozi krew w żyłach. Szkoda, że ten dramat prawie nikogo nie interesuje. Zdumiewa mnie fakt, że wielu duchownych, którzy przyczynili się do tego niebywałego dramatu, nie spotyka żadna kara - dziwi się ks. Kobyliński.
- To, co trzeba zrobić, to odzyskanie w pocie czoła utraconej wiarygodności przez biskupów i księży. Niekończące się skandale pedofilskie, homoseksualne i finansowe zniszczyły pozytywny obraz Kościoła jako instytucji w przestrzeni publicznej. To jest niezwykle trudne zadanie na najbliższe kilkadziesiąt lat. Bez odzyskania wiarygodności biskupów i księży nie ma żadnej szansy na zatrzymanie procesu rozpadu Kościoła katolickiego w naszym kraju - uważa duchowny.
- Bardzo bym chciał widzieć nadzieję w młodszych biskupach, ale mam na imię "Tomasz" więc powiem: uwierzę, jak zobaczę - kończy Terlikowski.
Arkadiusz Grochot, dziennikarz Wirtualnej Polski