Pobita żona kilka godzin leżała przed domem. Nocą wciągnął ją do środka
Dotkliwie pobił żonę, a następnie pozostawił leżącą przed domem na kilka godzin, kiedy na zewnątrz był mróz. Kiedy rano przyjechali medycy, jej ciało miało temperaturę zaledwie 24,5 st. C. Prokurator oskarżyła Michała M. o zabójstwo z zamiarem ewentualnym.
48-letni Michał M. był dozorcą na fermie drobiu. Mieszkał razem z 39-letnią żoną Pauliną w jednej z wsi na terenie gminy Trzydnik Duży (woj. lubelskie). Pełnoletnia córka kilka miesięcy wcześniej wyprowadziła się do swojego chłopaka. Feralnej soboty 8 lutego tego roku małżeństwo M. odwiedziło właśnie rodziców jej partnera. Prokuratorzy odtworzyli, co się działo później.
Na przyjęciu małżonkowie pili alkohol, dlatego do domu zostali odwiezieni przez kogoś innego. Było około godz. 20:30, kiedy samochód podjechał pod ich dom. Według relacji świadków, kobieta była pijana do tego stopnia, że mężczyźni, którzy ich odwozili, mieli problem z odprowadzeniem jej do domu. Mąż oświadczył wówczas, że sam się nią zajmie. Szybko doszło do awantury, bo Michał M. odkrył, że prawdopodobnie zostawił na imprezie klucz do domu. Miał też pretensje do żony, że upiła się na przyjęciu.
Według ustaleń prokuratora, to żona najpierw uderzyła swojego męża w twarz, co zapoczątkowało szarpaninę. W pewnym momencie oskarżony popchnął kobietę, która upadła uderzając głową o drzwi i ścianę budynku. Następnie Michał M. pobił ją po całym ciele jakimś narzędziem i pozostawił leżącą przed wejściem do domu.
Zbrodnia w święta. 35-latek oskarżony o zabójstwo brata
Do mieszkania nie wszedł, bo nie miał klucza. Poszedł do mieszkającej po sąsiedzku ciotki, gdzie położył się spać. Kiedy przebudził się, było około godz. 3, może 3.30. Postanowił wrócić do domu i zobaczyć co z żoną, gdyż stwierdził, że na zewnątrz jest zimno. Rzeczywiście w nocy temperatura spadała wtedy do kilku stopni poniżej zera.
Kiedy dotarł przed dom, kobieta leżała w tym samym miejscu, w którym ją zostawił. Mężczyzna nie wezwał jednak pomocy medycznej, tylko wyważył drzwi do mieszkania za pomocą tzw. łapki. Następnie wciągnął żonę do środka. Później stwierdził, że nie udało mu się jej położyć na łóżku, więc zostawił na podłodze i przykrył kocem. Sam ułożył się na łóżku w tym samym pomieszczeniu i zasnął.
Kiedy przebudził się rano, próbował obudzić żonę, ale ta wciąż nie reagowała. Dopiero wtedy wezwał pomoc. Medycy odkryli, że kobieta ma ciężkie obrażenia głowy, a temperatura jej ciała spadła do zaledwie 24,5 st. C. Wezwali na miejsce Lotnicze Pogotowie Ratunkowe, aby móc szybciej przetransportować ciężko ranną do specjalistycznego szpitala w Lublinie. Kobieta została zabrana śmigłowcem do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 4. Tam próbowano ją jeszcze ratować, ale pomimo to zmarła o godz. 16:40.
Przyczyny śmierci kobiety badali specjaliści z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Ich zdaniem kobieta doznała szeregu obrażeń ciała w postaci ran tłuczonych głowy, krwiaków czy złamania kości czaszki. Całokształt obrażeń ich zdaniem wskazuje, że były one następstwem pobicia. Przyczyną zgonu były zaś następstwa obrażeń układu nerwowego połączone z oddziaływaniem niskiej temperatury.
Początkowo Michał M. przyznał się do zabójstwa żony. Wyjaśniał, że nie zdawał sobie sprawy z jej stanu. Myślał, że kiedy ją popchnął, to tylko uderzyła się w głowę i ją rozbiła. Sądził, że jest bardzo pijana i dlatego nie może się z nią porozumieć. Podczas kolejnych przesłuchań mężczyzna odmówił przyznania się do zabójstwa. Powiedział też, że żona wielokrotnie w przeszłości doznawała różnych urazów po alkoholu.
Prokurator uznała jednak, że Michał M. swoim zachowaniem wypełnił ustawowe znamiona przestępstwa zabójstwa z zamiarem ewentualnym.
"Dotkliwe pobicie Pauliny M. po całym ciele, w tym spowodowanie poważnych, krwawiących ran głowy i pozostawienie jej przez kilka (5-6) godzin na dworze, przy ujemnej temperaturze powietrza musi prowadzić do wniosku, że Michał M. przewidywał możliwość śmierci żony i na to się godził" – stwierdziła w podsumowaniu aktu oskarżenia prokurator Małgorzata Dziedzic z Prokuratury Rejonowej w Kraśniku.
Proces Michała M. ma w tym tygodniu ruszyć przed Sądem Okręgowym w Lublinie.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl