Porównanie pracy kontrolerów pracujących na lotnisku Siewiernyj z pracą kontrolera na jakimkolwiek lotnisku komunikacyjnym w Polsce, można określić jako przeciwieństwo nocy i dnia. Oczywiście na niekorzyść Rosjan - ocenia w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" kpt. pil. Michał Wiland, mający 7 tys. godzin nalotu, w tym 4,5 tys. na Tu-134. Pilot twierdzi, że jeden z kontrolerów po katastrofie tupolewa krzyczał: "Co ja narobiłem!".