Pani Agnieszka z Warszawy zapłaciła 220 złotych mandatu, ponieważ kontroler uznał, że bilet kupiła... za późno. Pani Agnieszka kupowała bilet przez komórkę. Nic nie dały próby rozmawiania, ani tłumaczenia. Inna mieszkanka naszego miasta - pani Justyna również kupiła bilet za pomocą smartfona, więc... nie miała jak przejść przez bramkę na peron. Skutek - mandat. O sprawie czytamy w portalu gazet.pl.
Dziś, jadąc tramwajem linii 20, trafiłam na bardziej dociekliwego sprawdzającego. Po okazaniu mu potwierdzenia zakupu biletu (którego dokonałam po wejściu do tramwaju) poprosił mnie o dowód osobisty. Zdziwiłam się, bo nie sądziłam, że będzie to konieczne. Po moim pytaniu, w jakim celu mam okazać ten dowód, kontroler odpowiedział 'weryfikacji', więc niewiele się zastanawiając, dałam mu ten dowód. I to był błąd - pisze w liście do portalu pani Agnieszka. - Okazało się bowiem, że w tym momencie kontroler wyciągnął druk wezwania zapłaty i zaczął go uzupełniać moimi danymi. Zapytany dlaczego to robi, odpowiedział "nie ma biletu, będzie kara". I tu się zaczyna cała farsa. Wg pana kontrolera o numerze 101 nie mam biletu, a w zasadzie mam, ale nieważny (?!). Dlaczego? Bo kupiłam go w trakcie kontroli (?!).
Na nic się zdały się tłumaczenia pani Agnieszki, ze najpierw kupiła bilet, a dopiero potem oddała go do sprawdzenia. Jako dowód pokazała numer i datę transakcji, która została zrealizowana przez aplikację, generując jednocześnie potwierdzenie wpłaty.
Niestety, kontroler w uparł się, że bilet został kupiony w chwili, kiedy on zaczął kontrolę. Nie pomogły próby wyjaśnienia sprawy. Mandat - 220 zł.
Inna warszawska pasażerka, pani Justyna przekonała się zaś, że bilet w komórce nie pozwala jej na przekroczenie bramki na peron metra. Ponieważ winda była zajęta, zresztą nie jest ona dla niepotrzebujących windy, pani Justyna przełożyła nogę nad bramką i poszła na peron. Natychmiast pojawiła się dwójka policjantów. Tu także nie pomogły racjonalne - naszym zdaniem - wyjaśnienia pasażerki.
Tak więc dostałam mandat za przeskakiwanie przez bramki i spóźniłam się na spotkanie. Co prawda do zapłacenia mam tylko 20 złotych, ale... niesmak pozostał. Po co ZTM oferuje bilety w komórkach, jeżeli nie można ich używać tak samo łatwo, jak zwykłych? - pyta retorycznie pani Justyna. - Dlaczego muszę korzystać z windy, która opóźnia czas wejścia na peron? Czy nie można zrobić osobnego wejścia dla osób z biletami w komórkach?
Kupowanie biletów przez komórkę miało być ułatwieniem, rozwiązaniem przyszłościowym. Obawiamy się, że sytuacje opisane powyżej sprawią tylko, że ludzie nie będą chcieli kupować biletów w taki sposób. Jak wówczas wejść na peron gdy windy są zepsute? Co zrobić gdy kontroler uprze się, że kupiliśmy bilet "za późno"?
Nikt nie lubi płacić mandatów. Zwłaszcza gdy wystawiane są niesłusznie.