Ceremonia Baltic Pipe była opóźniona. Znamy powód
Z powodu obowiązkowej przerwy kontrolera ruchu lotniczego w Szczecinie samoloty z prezydentem Andrzejem Dudą i Mateuszem Morawieckim nie mogły odlecieć z warszawskiego lotniska, a maszyna, na której pokładzie była premier Danii, krążyła na niebie godzinę - ujawnia tvn24.pl. To miało być powodem opóźnienia otwarcia Baltic Pipe.
13.10.2022 | aktual.: 13.10.2022 13:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ceremonia otwarcia Baltic Pipe miała rozpocząć się o godz. 11 we wtorek, 27 września. Jednak doszło do opóźnienia. Prezydent pojawił się na miejscu 30 minut po czasie, a finalnie ceremonia rozpoczęła się w samo południe.
Kontroler poszedł na przerwę, reszta na L4
Jak ustalili dziennikarze portalu tvn24.pl, przyczyną opóźnienia było rozpoczęcie przerwy przez jedynego na służbie kontrolera ruchu lotniczego w Szczecinie. Według informatora tvn24.pl zbliżonego do Polskich Linii Lotniczych LOT, start samolotu z premierem z Lotniska Chopina na warszawskim Okęciu był zaplanowany tego dnia na 8.30, jednak musiał zostać przesunięty. - Kapitan samolotu otrzymał informację, że lotnisko w Szczecinie zostało zamknięte, dlatego wszyscy pasażerowie, łącznie z premierem, musieli czekać. Do startu doszło o 9.37 - mówi nasz informator, który zna kulisy tego lotu. Na lotnisku utknął także samolot z prezydentem Andrzejem Dudą.
Powodem takiej sytuacji była obowiązkowa przerwa kontrolera szczecińskiego lotniska. Nie mógł go nikt zastąpić, ponieważ dwóch pozostałych pracowników przebywało na zwolnieniu lekarskim. Informację potwierdził portalowi prezes zarządu Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów Maciej Dziadosz. - Wieża wydała wcześniej "notam" o niedostępności kontrolera - zaznaczył Dziadosz. "Notam" to wydawana na żądanie zwięzła depesza rozpowszechniana za pomocą środków telekomunikacyjnych, zawierająca informacje o ustanowieniach, stanie lub zmianach urządzeń lotniczych; służb, procedur, a także o utrudnieniach i niebezpieczeństwie.
Zamknięcie lotniska na godzinę spowodowało, że maszyna z szefową rządu Danii musiała poczekać na to, aż na lotnisku pierwszy wyląduje szef polskiego rządu, bo tak wynikało z protokołu. Andrzej Duda wylądował jako ostatni.
"Nagłe zwolnienia lekarskie"
Informatorzy, z którymi rozmawiali dziennikarze portalu tvn24.pl twierdzą, że Polska Agencja Żeglugi Powietrznej (PAŻP), która odpowiada za kontrolę ruchu lotniczego, nie poinformowała kapitana samolotu premiera Morawieckiego o sytuacji na lotnisku w Goleniowie. Takiej informacji miała nie otrzymać również ochrona zarówno premiera, jak i prezydenta. Ma to znaczenie, ponieważ Służba Ochrony Państwa i PAŻP podpisały w 2019 roku porozumienie o wymianie informacji o operacjach lotniczych ze statusem HEAD, czyli takich, na których pokładzie jest prezydent, premier, marszałek Sejmu lub Senatu.
Rzeczniczka PAŻP Rusłana Krzemińska pytana przez tvn24.pl o powody takiego zamieszania odpowiedziała, że wiadomość o trzech planowanych na 27 września lotach o statusie HEAD została przekazana z centrali do kontrolerów w Szczecinie dzień wcześniej, czyli 26 września. Podkreśliła, że dwie osoby, które mogłyby ewentualnie zmienić kontrolera, który poszedł na przerwę, zgłosiły "nagłe zwolnienia lekarskie".