Baltic Pipe zagrożony? Ekspert rozwiewa wątpliwości
Wyciek gazu z Nord Stream miał miejsce w chwili, gdy kraje Unii przygotowują się do gazowego deficytu w związku ze zbliżającą się zimą. Zaczęło się szukanie winnych zniszczenia rurociągu. Zdaniem ekspertów to działania Rosjan.
Jak podaje "Fakt", większość ekspertów uważa, że to działania służb specjalnych. Zachodzą obawy, że Rosjanie mogą zaatakować również niedawno otwarty gazociąg Baltic Pipe.
Jak powiedział "Faktowi" dr Marek Budzisz, autor książki "Wszystko jest wojną. Rosyjska kultura strategiczna", jest to też sygnał pod naszym adresem. Wskazał, że uszkodzenie nastąpiło w dniu otwarcia Baltic Pipe.
Dodał, że Baltic Pipe ma ochraniać specjalna jednostka Formozy. - Więc tego rodzaju scenariusze zawsze są brane pod uwagę - podkreślił. Zdaniem eksperta, wybuchy mogły być planowane od pewnego czasu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sceny jak po wojnie. Tak wygląda teraz Kuba
Wyciek z obu gazociągów
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis wykluczył w środę, by eksplozje, które uszkodziły gazociągi Nord Stream 1 i Nord Stream 2 mogły być dziełem przypadku.
- To oczywiste, że te incydenty, to nie przypadek. Wszystkie dostępne informacje zdają się wskazywać na to, że było to celowe działanie, celowe uszkodzenie (gazociągów -red.) - oznajmił Dombrovskis na konferencji prasowej w Brukseli. Coraz więcej mówi się o ataku, a najczęściej wymienianym możliwym sprawcą jest Rosja.
Pierwsza informacja o gwałtownym wycieku gazu pojawiła się w poniedziałek 26 września. Spółka Nord Stream 2 AG poinformowała, że doszło do awarii gazociągu.
Z czasem do wycieku gazu doszło również z Nord Stream 1. Nowe światło na sprawę rzuciły doniesienia Narodowej Sieci Sejsmologicznej w Szwecji, która podała, że doszło do podwodnych wybuchów.
Źródło: Fakt, PAP
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski