Oni jeszcze mogli uratować Tu‑154
Kim są ludzie, którzy mogli uratować prezydenckiego tupolewa? Dziennik "Polska The Times" przedstawia ludzi, którzy 10 kwietnia znajdowali się w wieży kontroli lotów na lotnisku Siewiernyj. Gdyby na kontrolerów wieży w Smoleńsku nie wywierano nacisków, nie zezwoliliby na lądowanie prezydenckiego Tu-154 - czytamy w dzienniku.
Płk Edmund Klich, polski akredytowany przy komisji MAK, jest jednym z niewielu Polaków, którym udało się porozmawiać z ppłk. Pawłem Plusninem, kierownikiem lotów z wieży w Smoleńsku. - On robił wszystko, aby ten samolot nie lądował w Smoleńsku, szukał dla prezydenckiego tupolewa lotniska zapasowego - opowiada płk Klich.
To zadziwiające, ale rosyjskie media milczą na temat tego, kim są osoby przebywające 10 kwietnia na lotnisku w Smoleńsku. Poza jedyną rozmową z Pawłem Plusninem udzieloną portalowi "Life News" i doniesieniami z Polski, nazwisko Plusnin, właściwie się nie pojawia.
W raporcie MAK zapisano: "Kierownik lotów był miejscowym specjalistą. Zajmował on stanowisko kierownika lotów jednostki wojskowej 6755 i posiadał stałe doświadczenie w pracy na danym lotnisku".
- On trafnie ocenił sytuację i podjął słuszną decyzję, ale był zmuszony do postępowania wbrew sobie, swojej wiedzy i przekonaniu. Na pewno ma poczucie odpowiedzialności za tę tragedię, bo po prostu nie wyszło - ocenia płk Piotr Łukaszewicz, ekspert ds. lotnictwa, były szef szkolenia dowództwa sił powietrznych.
Major Janusz Smiatacz, pilot i kontroler lotów, podkreśla, że na wieży często czuje się bezsilność. - To pilot podejmuje ostateczną decyzję, czasami wbrew sugestiom kontrolera - mówi. - Podczas mojej służby nikt się nie zabił, ale - proszę mi wierzyć - na wieży stres jest ogromny i były sytuacje, przy których kląłem równie siarczyście, jak ci w Smoleńsku - dodaje.
Z nagrań rozmów wieży z pilotami i tych między kontrolerami wynika jasno, że Plusnin od początku uważał, że przy takiej pogodzie Tu-154 nie powinien ani wystartować z lotniska Okęcie, ani tym bardziej lądować w Smoleńsku.
Obok stał Mikołaj Krasnokutski, zastępca dowódcy bazy w Smoleńsku, który rozmawiał z Moskwą i Twerem. W pewnym momencie mówi: "Panie generale, wszystko włączone, wszystko przygotowane". Polscy eksperci ocenili, że płk Krasnokutski domagał się od swoich przełożonych, aby podano mu lotnisko zapasowe dla tupolewa, potem jednak zrezygnował i zostawił polską załogę na własną odpowiedzialność.
Bardziej znany Rosjanom jest płk Mikołaj Krasnokutski. Ale tylko z racji zajmowanych funkcji. Co ciekawe, w lipcu tego roku udzielił wywiadu Radiu Echo Moskwy. Ale w długiej rozmowie nie pada ani jedno pytanie o katastrofę smoleńską.
Kim jest Krasnokutski? – pytają rosyjscy internauci na forach. I przekazują sobie podstawowe informacje na jego temat: że jest pilotem pierwszej klasy, że lata na iłach, że dowodził pułkiem w Smoleńsku. Jeden z internautów podsumowuje: „Wiemy o nim mało, ale za to cały świat wie, jak potrafi przeklinać”.
Zobacz także: