W sobotę we Francji powróciły manifestacje "żółtych kamizelek". Demonstracje odbywają się w Paryżu oraz innych miastach. W stolicy doszło do starć z policją. Zatrzymano 193 osoby. Kilka stacji metra zostało zamkniętych.
Koronawirus rozprzestrzenia się, a najwięcej nowych zachorowań ma miejsce w krajach Europy Zachodniej. Mimo to w sobotę Francuzi zdecydowali się wyjść na ulice. Idąc przez centrum Paryża skandowali hasła wymierzone w prezydenta Emmanuela Macrona.
Reforma emerytalna, którą zamierza wprowadzić francuski rząd, wzbudziła falę protestów w całym kraju. Na ulice wielu miast wyszli w sobotę wzburzeni ludzie. W Paryżu pochód związkowców połączył się z marszem "żółtych kamizelek". Doszło do strać z policją.
Aż 89 proc. Francuzów uważa, że ich kraj przeżywa kryzys społeczny - wynika z sondażu Viavoice dla dziennika "Liberation". Zdecydowana większość badanych jest również niezadowolona z polityki prowadzonej przez prezydenta kraju Emmanuela Macrona.
Podczas protestów "żółtych kamizelek" w całej Francji zatrzymano 260 osób, z czego 170 w samym Paryżu. Protestujący podpalali samochody, zniszczyli centrum handlowe i siedzibę jednego z banków. Dwóch strażaków jest poważnie rannych.
Na ulicach powstają barykady i płoną samochody. "Żółte kamizelki" protestują równo rok po powstaniu ruchu. Krytykują gospodarczą i społeczną politykę rządu. Władze miasta zamknęły kilka stacji metra. Policja wzmocniła ochronę budynków rządowych i ministerialnych
Zdemolowane sklepy, powybijane szyby, gaz, tysiące manifestantów i jeszcze więcej sił porządkowych - tak wyglądały w sobotę ulice Paryża we Francji. 45. protest "żółtych kamizelek" zakończył się bilansem wielu zatrzymanych i poszkodowanych.
"Żółte kamizelki" znów "doszły do głosu" we Francji. Podczas sobotnich demonstracji przeciwnicy prezydenta Emanuela Macrona zaatakowali policję, włamywali się do sklepów i restauracji.
Napastnik, który zabarykadował się w jednym z barów w miejscowości Blagnac w okolicach Tuluzy razem z czterema zakładniczkami, ma zaledwie 17 lat. Podczas ataku chłopak nagrał film i zamieścił go na jednym z portali społecznościowych.
Francuski minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner oskarżył uczestników pierwszomajowej demonstracji "żółtych kamizelek" o atak na paryski szpital Pitie-Salpetriere. Demonstranci mieli zrabować sprzęt medyczny. Tym doniesieniom zaprzecza personel szpitala.
88 osób zatrzymanych - to bilans protestu "Żółtych Kamizelek" w Paryżu. Doszło do starć policji z demonstrantami, użyto gazu łzawiącego. Manifestację zorganizowano z okazji 1 maja.
Protestujący w Strasburgu próbowali przedrzeć się przez policyjny kordon, aby dostać się w stronę Parlamentu Europejskiego. To 25. kolejny tydzień protestów przeciwko polityce prezydenta Emmanuela Macrona.
Kolejny protest "żółtych kamizelek" we Francji. Według szacunków policji w licznych manifestacjach bierze udział prawie 10 tysięcy osób, w tym ponad 6 tysięcy w samym Paryżu. Dochodzi do starć z policją. Tylko w stolicy kraju zatrzymano już blisko 190 manifestantów, ponad 120 trafiło do aresztu.
We francuskiej Tuluzie doszło do starć uczestników protestu "żółtych kamizelek" z policją. Kilkuset manifestantów zaczęło rzucać przedmiotami i palić kosze na śmieci. Wobec najagresywniejszych demonstrantów policja użyła gazu łzawiącego. 23 osoby zostały aresztowane.
Pola Elizejskie, budynek Zgromadzenia Narodowego oraz Pałac Elizejski - w tych miejscach w sobotę nie będą mogły odbywać się demonstracje To oficjalne zarządzenie paryskiej prefektury po ostatnich zamieszkach w stolicy Francji.
Francuzi domagają się dymisji prezydenta. Protestują, walczą z policją, niszczą ekskluzywne restauracje i okradają drogie sklepy. Straty poniesione w wyniku demonstracji - nie licząc tego weekendu - ubezpieczyciele szacują na 170 mln euro (ponad 720 mln zł).
Francja: narastająca przemoc podczas protestów „żółtych kamizelek” zmusiła francuski rząd do rewizji krytykowanej przez opozycję strategii w zakresie utrzymania bezpieczeństwa.
"Żółte kamizelki" protestują. Na ulicach francuskich miast trwają zamieszki z policją, podpalane są samochody i kioski z gazetami. Media donoszą, że przy okazji demonstracji okradane są także dziesiątki sklepów i restauracji.
Francja padła ofiarą wielkiej manipulacji w mediach społecznościowych. Nieprawdziwe informacje o protestach "żółtych kamizelek” zalały kraj. Sprawcami są Rosjanie. To ostrzeżenie przed zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego.
54 proc. Francuzów wspiera "żółte kamizelki". Przeciwnicy polityki prezydenta Emmanuela Macrona znów wyszli na ulice. Policja użyła armatek wodnych, gazu łzawiącego i gumowych kul.
"Żółte kamizelki" i grupy anarchistyczne starły się w sobotę z francuskimi służbami bezpieczeństwa. Byli ranni i zatrzymani. Policja użyła przeciwko demonstrującym gazu łzawiącego.
Ponad 10 tysięcy osób liczył marsz przeciwko przemocy, który przeszedł ulicami Paryża. Uczestnicy, nazywający siebie "czerwonymi szalikami" manifestowali niechęć do skrajnych metod używanych przez "żółte kamizelki".
Francuskie media informują, że Jerome Rodrigues - jeden z przedstawicieli "żółtych kamizelek" - mógł stracić oko. "Podobno oberwał granatnikiem" - piszą w mediach społecznościowych jego koledzy.
Do groźnych starć doszło w sobotę w Paryżu, gdzie manifestanci starli się z oddziałami policji. By zapanować nad agresywnym tłumem, funkcjonariusze musieli użyć siły. Wstrzymano też ruch w pobliżu Pól Elizejskich.