Tłumy na ulicach Paryża. Protestowali przeciwko polityce Emmanuela Macrona
Koronawirus rozprzestrzenia się, a najwięcej nowych zachorowań ma miejsce w krajach Europy Zachodniej. Mimo to w sobotę Francuzi zdecydowali się wyjść na ulice. Idąc przez centrum Paryża skandowali hasła wymierzone w prezydenta Emmanuela Macrona.
Światowa Organizacja Zdrowia przyznała, że Europa stała się nowym centrum pandemii koronawirusa. Najgorsza sytuacja jest w zachodniej części kontynentu. W samej Francji liczba zakażonych sięga już 4 tysięcy, a 79 osób zmarło. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, a rząd zdecydował się na zamknięcie szkół i wydanie zakazu organizowania masowych zgromadzeń.
Mimo to "żółte kamizelki" i przeciwnicy prezydenta Emmanuela Macrona wyszli na stołeczne ulice. - Niektórzy uważają, że koronawirus ich nie dotknie - skomentował jeden z funkcjonariuszy zabezpieczających miasto. Manifestanci gromadzili się m.in. w okolicach dworca kolejowego Montparnasse i Pól Elizejskich. Funkcjonariusze rozpędzili protestujących używając gazu łzawiącego.
W porównaniu z Polakami, Francuzi niewiele robią sobie z koronawirusa. Kilka dni wcześniej w mieście Landerneau (na zachodzie kraju) postanowili pobić rekord Guinnessa w liczbie osób maszerujących w przebraniach smerfów. W sumie ponad 3 tysiące Francuzów kroczyło ulicami w niebiesko-białych strojach i charakterystycznych spiczastych czapkach.
Źródło: france24.com, reuters.com