Paryż znowu w ogniu. "Żółte kamizelki" wróciły, zamieszki na ulicach
Protesty zapowiadane były od wielu tygodni. Od sobotniego poranka na ulicach Paryża jest niespokojnie. Prefekt paryskiej policji zakazał demonstracji w centralnych punktach miasta, jednak organizatorzy protestów nawoływali do gromadzenia się na Polach Elizejskich, przed wieżą Eiffla i katedrą Notre Dame.
Doszło do strać między demonstrantami a policją. Widać, jak na ulicach powstają barykady, płoną śmietniki. Napięcie rośnie z godziny na godzinę. Policja musiała użyć gazu łzawiącego i pacyfikować demonstrantów.
Władze miasta zamknęły kilka stacji metra. Policja wzmocniła ochronę budynków rządowych i ministerialnych. Polska ambasada w Paryżu zaleca, by unikać miejsc protestów i apeluje o stosowanie się do poleceń władz i śledzenie komunikatów w mediach.
Zdjęcia z protestu otrzymaliśmy za pośrednictwem dziejesie.wp.pl. Autorem fotografii jest Marcin Grabas.
Na ulicach jest kilka tysięcy demonstrantów. Aresztowano co najmniej 61 osoby.
"Żółte kamizelki" powstały jesienią 2018 roku jako spontaniczny, masowy i niesformalizowany ruch społeczny protestujący przeciwko rosnącym kosztom życia we Francji. Ruch od miesięcy protestuje też przeciwko polityce prezydenta Francji Emanuela Macrona, domagając się jego dymisji.
Zobacz też: Paryż znów płonie. "Żółte kamizelki" wróciły na ulice
Protesty zaczęły się od postulatów o zaniechanie podwyżek cen paliw i energii, które odczuliby najbiedniejsi Francuzi. To właśnie oni jako pierwsi wyszli w ramach protestu na ulice największych miast, w tym Paryża.
Według władz przez rok protestów "żółtych kamizelek" rannych zostało ok. 2500 demonstrantów i 1800 funkcjonariuszy organów ścigania. Zmarło 11 osób.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: AFP/France24/Interia/TVN24