Szef francuskiego MSW "wrobił" żółte kamizelki w kradzież?
Francuski minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner oskarżył uczestników pierwszomajowej demonstracji "żółtych kamizelek" o atak na paryski szpital Pitie-Salpetriere. Demonstranci mieli zrabować sprzęt medyczny. Tym doniesieniom zaprzecza personel szpitala.
Jedna z pracownic placówki przekazała francuskim mediom zrobione smartfonem nagranie, na którym widać uczestników demonstracji, którzy wtargnęli na szpitalny dziedziniec. Następnie demonstranci usiłowali wtargnąć do środka, ale po kilku nieudanych próbach odstąpili od tego zamiaru.
W tym samym czasie z drugiego piętra szpitala zniknął sprzęt medyczny. Z nagrania wynika jednak, że nie mógł on paść łupem manifestantów, bo ci nawet nie dostali się na korytarz szpitala Pitie-Salpetriere.
Sprawą zajęła się prokuratura. Śledczy przesłuchali ok. 30 osób które zostały zatrzymane po wtargnięciu na teren szpitala. Wszystkie one tłumaczą, że chciały się schronić w tej placówce służby zdrowia przed szarżą szturmowych oddziałów policji, które używały gazu łzawiącego do rozpędzenia demonstracji.
Według różnych szacunków, 1 maja w całej Francji protestowało od 160 do 300 tys. osób. 315 z nich trafiło do aresztu. Żółte kamizelki protestują od listopada. Pierwotnie demonstranci domagali się rezygnacji z podniesienia podatków na paliwo. Później do postulatów ekonomicznych doszły socjalne i polityczne. Z czasem do protestów dołączyła radykalna lewica i anarchiści tak zwanego Czarnego Bloku.
Źródło: RMF FM/IAR
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl