Zamieszki w Paryżu. "Gaz łzawiący i latające kamienie"
Do groźnych starć doszło w sobotę w Paryżu, gdzie manifestanci starli się z oddziałami policji. By zapanować nad agresywnym tłumem, funkcjonariusze musieli użyć siły. Wstrzymano też ruch w pobliżu Pól Elizejskich.
To już dziewiąty weekend z rzędu, gdy Francuzi niezadowoleni z polityki prezydenta Emmanuela Macrona wyszli wyrazić swój sprzeciw.
Co najmniej 40 zatrzymanych
Największe antyrządowe protesty "żołtych kamizelek" miały miejsce w Bourges, ale tłumy demonstrantów zebrały się też w kilku innych miastach.
W Paryżu w okolicach Łuku Triumfalnego doszło do starć manifestantów z policją. Protestujący zaatakowali funkcjonariuszy kamieniami. W odpowiedzi użyto przeciwko nim gazu łzawiącego i armatek wodnych. Zatrzymano co najmniej 40 osób.
Regularne starcia w stolicy Francji trwają od 2 miesięcy. Służby porządkowe apelują do mieszkańców, by szczególnie w weekendy unikać przebywania w okolicach centralnych paryskich bulwarów i zostawiania tam swoich aut.
W sobotę tradycyjnie już w sieci pojawiało się wiele wpisów Polaków, którzy wydarzenia na francuskich ulicach obserwowali na własne oczy.
"Jeżeli rzeczywiście Unia jest zatroskana stanem demokracji w Polsce, to po tym co widzę w Paryżu, Francja to krwawa dyktatura" - piszą.
Zdecydowane żądania
"Żółte kamizelki" protestują od 17 listopada. Akcja trwa pomimo ustępstw rządu w kwestii podatku od paliw, która była zarzewiem protestu.
Teraz demonstranci wysuwają żądania gospodarcze i polityczne – w tym zwiększenia praw obywatelskich i ustąpienia prezydenta Emmanuela Macrona.