Chaos we Francji. Masowo okradają ekskluzywne sklepy
"Żółte kamizelki" protestują. Na ulicach francuskich miast trwają zamieszki z policją, podpalane są samochody i kioski z gazetami. Media donoszą, że przy okazji demonstracji okradane są także dziesiątki sklepów i restauracji.
Kłęby dymu unoszą się nad wieloma francuskimi miastami, ale tradycyjnie największy chaos panuje w Paryżu. W centrum stolicy płonie m.in. budynek jednego z banków.
Anarchiści, którzy dołączają się do protestów "żółtych kamizelek", wznieśli uliczne barykady. Straż pożarna próbuje gasić pożary, ale co kilkanaście minut wzniecane są kolejne.
Dochodzi również do licznych kradzieży. Plądrowane są okoliczne ekskluzywne sklepy i restauracje.
"Świadkowie podkreślają, że za większość ataków wandalizmu odpowiedzialne są grupy anarchistów i młodzieżowe bandy z imigranckich gett, ale ich członkowie również zakładają żółte kamizelki, więc trudno ich odróżnić od pozostałych uczestników demonstracji" - pisze RMF FM.
Łupem demonstrantów padły m.in. ubrania salonu znanej marki Boss oraz wyposażenie eleganckiej restauracji Fouquet's przy Polach Elizejskich.
Chcą dymisji prezydenta Macrona
We Francji trwają również regularne starcia z policją. Przeciwko protestującym użyto gazu łzawiącego i gumowych kul. Na ulicach Paryża krąży również wiele armatek wodnych. Media informują o wielu rannych i aresztowanych. Wciąż nie ma jednak oficjalnych doniesień i liczb w tej sprawie.
"Żółte kamizelki" jak co tydzień, protestują przeciwko polityce prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Po wielu miesiącach brutalnych starć, działaniom francuskiej policji ma się niebawem przyjrzeć ONZ. Demonstranci twierdzą, że siły porządkowe wykorzystywane przeciwko nim są zbyt brutalne. Podkreślają, że w starciach z funkcjonariuszami życie straciło już ponad 10 osób, a tysiące zostało rannych.
Źródło: RMF FM