Witek bez fotela, czyli dawni uczniowie skarcili niesprawiedliwą nauczycielkę [OPINIA]
Skoro politycy Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, PSL i Polski 2050 twierdzili, że Elżbieta Witek wielokrotnie złamała prawo, w tym regulamin Sejmu, to nie mogli zgodzić się, by była wicemarszałkiem izby. Decyzja nowej większości sejmowej w tym kontekście jest logiczna - pisze Patryk Słowik.
13.11.2023 21:56
Elżbieta Witek była złym marszałkiem Sejmu - po prostu.
Każdy ma prawo do własnej opinii, zapewne są zwolennicy byłej już marszałek. Ale ja - dziennikarz, który śledził wszystkie posiedzenia Sejmu poprzedniej kadencji - swoją opinię przecież też mogę mieć. I uważam, że Sejm za rządów Witek nie był miejscem debaty i tworzenia najlepszych możliwych przepisów. Był partyjną maszynką do głosowania, między innymi za sprawą działalności Elżbiety Witek.
Zarazem z poziomu nowej koalicji, przejmującej właśnie władzę w państwie, nie chodzi o zwykłe resentymenty. Chodzi o to, by jasno pokazać wyborcom, że dawni rządzący naprawdę poniosą konsekwencje, że nie będzie grubej kreski i szybkiego zapomnienia tego, co było.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marszałek Jarosława Kaczyńskiego
Pamiętam, gdy Elżbieta Witek zostawała w lecie 2019 roku marszałkiem Sejmu. Zastępowała skompromitowanego aferą samolotową Marka Kuchcińskiego.
Nawet przeciwnicy Prawa i Sprawiedliwości wiele sobie po nowej przewodniczącej izby obiecywali.
Żartowano, że Elżbieta Witek, nauczycielka z wykształcenia, jakoś sobie poradzi z niesforną gromadką siedzącą przy ul. Wiejskiej w Warszawie.
Szybko okazało się jednak, że to zupełnie bez znaczenia, jakie cechy charakteru ma Elżbieta Witek. Kluczowa była jedna - ta odpowiadająca za bezwarunkowe podporządkowanie się Jarosławowi Kaczyńskiemu.
Czytaj również: Podwójna porażka PiS w parlamencie. Lawina komentarzy w sieci
Elżbieta Witek była, jakkolwiek przykro by to nie brzmiało, narzędziem w rękach prezesa Prawa i Sprawiedliwości do tłumienia parlamentarnej opozycji.
Zainteresowani polityką doskonale pamiętają sytuację, w której Elżbieta Witek zarządziła reasumpcję przegranego przez Prawo i Sprawiedliwość głosowania. I to tylko dlatego, że Prawo i Sprawiedliwość przegrało; bez żadnego istotnego realnego powodu.
Ale takich zdarzeń było przecież bez liku. Polityków Prawa i Sprawiedliwości sejmowy regulamin w zasadzie nie obowiązywał. Opozycję obowiązywał co do przecinka, co do kropki, co do sekundy przemówienia.
Jedynym atutem Elżbiety Witek jako marszałka Sejmu było to, że jeszcze gorszy, bardziej brutalny i nieakceptujący w jeszcze większym stopniu parlamentarnej debaty był wicemarszałek z ramienia Prawa i Sprawiedliwości - Ryszard Terlecki. Na jego tle rzeczywiście nawet Elżbieta Witek prezentowała się znakomicie.
Bez nagrody
Nie stałaby się wielka tragedia w Sejmie, gdyby Elżbieta Witek została wicemarszałkiem Sejmu. Prawda jest taka, że wicemarszałek z opozycyjnej partii nie ma okazji do bycia kluczową osobą w państwie, nie ma realnego wpływu na kształt sejmowych standardów. Gdyby Elżbieta Witek zachowywała się tak, jak zachowywała się w ostatnich latach - najzwyczajniej w świecie prowadziłaby co najwyżej końcówki posiedzeń grubo po północy, gdy mający kłopoty z zasypianiem posłowie recytowaliby wiersze w ramach oświadczeń poselskich.
Jednocześnie jednak - jeśli podchodzić do słów przedstawicieli opozycji, która zaczyna być nową władzą - nie można było zgodzić się na Elżbietę Witek w prezydium Sejmu, na eksponowanym stanowisku.
Ludzie zagłosowali na Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogą, Lewicę między innymi dlatego, że chcą rozliczeń. Rozliczenia zaś nie polegają na dawaniu stanowiska, gabinetu i prestiżu.
I nie ma co wierzyć w fałszywą narrację, że zwyczajem było popieranie dowolnie wskazanego przez każdą partię kandydata. Samo Prawo i Sprawiedliwość kilkanaście lat temu było przecież przeciwko temu, by wicemarszałkiem Sejmu został Stefan Niesiołowski z Platformy Obywatelskiej.
Wolne miejsce
Warto zarazem pamiętać, że Prawo i Sprawiedliwość ma największy klub poselski w Sejmie nowej kadencji. Należy mu się więc stanowisko wicemarszałka Sejmu jak psu kość.
Co prawda obecnie Jarosław Kaczyński i Mariusz Błaszczak prezentują stanowisko, że albo Elżbieta Witek, albo nikt.
Rozsądnie postępujący rządzący jednak niezajęte miejsce w prezydium Sejmu pozostawią wolne - niczym pozostawia się wolne miejsce przy stole w wigilię Bożego Narodzenia.
Gdy Prawo i Sprawiedliwość zechce zgłosić kogoś nieskompromitowanego wydarzeniami ostatnich lat, wszyscy posłowie powinni taką kandydaturę poprzeć.
Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl