Wrze w Niemczech. Tłumy wyszły protestować, demonstracje w 30 miastach
Kilka tysięcy osób protestowało w sobotę niemieckim Erfurcie przeciwko prawicowo-populistycznej Alternatywie dla Niemiec (AfD). - Nie można być obojętnym - tłumaczy jedna z uczestniczek przedwyborczej demonstracji.
Demonstranci, niosąc transparenty z hasłami takimi jak "Chcemy wszystkich kolorów, nie tylko brązowego" oraz "Stop faszyzmowi", przemaszerowali przez centrum miasta.
Wśród uczestników była m.in. 30-letnia Carol, która w rozmowie z Polską Agencją Prasową podkreśliła: - Nie można być obojętnym, kiedy po władzę sięga AfD, partia skrajnie nietolerancyjnych poglądów.
Maks przyszedł na protest wraz z 6-letnim synem. - Już teraz chcę mu pokazać, jak ważne są wartości demokratyczne i to, że można wyjść na ulice, aby je chronić - powiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co dalej z Ukrainą? "Od wielu miesięcy nie wierzę w pokój"
Na placu Katedralnym, gdzie odbywał się wiec AfD ogrodzony policyjny kordonem, zgromadzili się sympatycy partii z niebieskimi flagami partyjnymi. Tobi, zwolennik AfD, wyjaśnił swoje poparcie dla partii: - Niemcy powinny przede wszystkim dbać i troszczyć się o swoich obywateli, a nie o cudzoziemców.
Demonstrantów było jednak znacznie więcej niż zwolenników AfD.
Protesty przeciwko AfD miały miejsce w ponad 30 miastach w całych Niemczech, w tym w Hamburgu i Frankfurcie nad Menem. Według sondażu "Tueringer Allgemeine", faworytem w Turyngii jest chadecki blok CDU/CSU z 32 proc. poparcia, a AfD zajmuje drugie miejsce z 20 proc.
W Turyngii uprawnionych do głosowania jest ponad 1,7 mln mieszkańców. Wybory odbędą się w ośmiu okręgach wyborczych, a po reformie wyborczej liczba miejsc dla posłów z Turyngii w Bundestagu została zmniejszona do 17.