- To jest wentyl bezpieczeństwa dla dyrektorów szpitali, że mogą przeznaczać łóżka, które do tej pory służyły do planowych przyjęć, na potrzeby pacjentów covidowych. To nie jest ani rozporządzenie NFZ, czyli to nie jest nakaz, ani to nie jest jakaś forma nowa, to jest już wcześniej stosowany sposób na zmniejszanie kolejek do przyjęcia pacjentów covidowych, których w tej chwili mamy ogromną ilość - ocenił w programie "Newsroom" dr Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady lekarskiej ds. COVID-19. W ten sposób odniósł się do pytania o komunikat NFZ dotyczący możliwości ograniczenia planowych przyjęć do szpitali. - Przypomnę, że w trakcie zaledwie miesiąca wzrosła nam liczba zajętych łóżek przez pacjentów z COVID-19 o 3 tysiące. To jest bardzo wysoki w tej chwili współczynnik hospitalizacji, ja to wiąże z wirusem pochodzenia brytyjskiego. Moim zdaniem odpowiada on już obecnie za około 50 proc. zachorowań, może troszeczkę przestrzeliwuję, ale w niektórych regionach tak jest. Ten wirus ma większą zakaźność, czyli szybciej zakaża i stąd widzimy te skoki zachorowań - dodał. - Pandemia nie pokonuje służby zdrowia, ale stawia pod ścianą dyrektorów szpitali, a tym samym wojewodów czy wręcz rząd, bo wciąż cierpimy na ten sam problem: na niedobór łóżek dla pacjentów covidowych. Przypomnę, że zbudowano w ciągu ostatnich kilku miesięcy 30 szpitali tymczasowych i nie wszystkie rozpoczęły dzialalność - stwierdził. Dopytywany, dlaczego tak się dzieje, odparł, że jego zdaniem to efekt braku zarządzania kryzysowego. - Nie ma kogoś, kto trzyma rękę na pulsie, codziennie analizuje dane ze szpitali i wprowadza je do systemu - dodał. - Pandemia trwa od roku, nie brakuje profesjonalistów u władzy, w administracji, oni wiedzą jak to robić, jak to liczyć, jak przesuwać te akcenty. Oni tego nie robią, nie potrafią, ktoś ich paraliżuje? Jak to rozumieć? - dopytywał prowadzący program Patrycjusz Wyżga. - A czy pan mógłby wskazać jakieś nazwiska? Ja, niestety, mam ogromne obawy, że brakuje takich nazwisk. Gdyby takie nazwiska były, to my byśmy po pierwsze znali te nazwiska, po drugie, ci ludzie pokazywaliby się publicznie, bo oni kreowaliby politykę w tej dziedzinie, a po trzecie widzielibyśmy skutki ich działania, czyli działania wyprzedzające. Proszę zobaczyć, że my przez cały czas gonimy króliczka, którym jest koronawirus. My nie wyprzedzamy wydarzeń - dodał dr Paweł Grzesiowski.