Sztab PiS z nowym planem. Idzie kolejne uderzenie w Tuska
PiS rozważa zwiększenie liczby pytań do Polaków w referendum, które ma odbyć się w dniu wyborów - wynika z informacji WP. Wkrótce rządzący mają ujawnić brzmienie tego dotyczącego relokacji migrantów. Co ciekawe, chcieli zrobić to już w weekend, ale przeszkodził im... Jewgienij Prigożyn.
Sztab wyborczy szykuje kolejne inicjatywy, które wzmocnią polaryzację między PiS a Koalicją Obywatelską, a także nakręcą emocje przeciwko Brukseli i Berlinowi. Zjednoczona Prawica publicznie demonstruje jedność, ale w ekipie zawiadującej kampanią nie wszyscy patrzą na siebie z sympatią.
"Referendum to nie koniec"
W tym tygodniu sztab PiS planuje zorganizować kolejne wydarzenia, które mają pokazać kontrast między partią rządzącą a opozycją. - Stawiamy na polaryzację, jasne pokazanie różnic między nami a naszymi przeciwnikami - mówią zgodnie rozmówcy WP, działający przy kampanii PiS.
Dziś głównym tematem "polaryzującym" i "emocjonującym" społeczeństwo mają być migranci. Jak usłyszeliśmy, PiS posiada badania, które wskazują, że większość Polaków nie chce w naszym kraju przymusowego relokowania osób z Afryki i Bliskiego Wschodu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mimo że największe partie opozycyjne również przekonują, iż sprzeciwiają się nielegalnej migracji i kwotom narzucanym przez instytucje Unii Europejskiej, to PiS i tak uważa, że w tej sprawie - proponując zorganizowanie referendum - "zostawił opozycję na spalonym". Z informacji RMF FM wynika natomiast, że Polska może wnioskować o całkowite odstępstwo od unijnej solidarności w sprawie uchodźców. Taki wniosek złożyły już na przykład Czechy.
Co więcej - wedle informacji WP - PiS już w Bogatyni planowało ogłosić, jak ma brzmieć pytanie referendalne dotyczące migrantów. Rządzący zrezygnowali, bo polityczne wiece zostały przykryte informacjami z Rosji o buncie Prigożyna.
Teraz PiS czeka na odpowiedni moment - tak, by temat nie został "przykryty". W tym tygodniu nie zabraknie jednak ważnych wydarzeń dyplomatycznych dotyczących Ukrainy, zatem rządzący mogą się jeszcze wstrzymać.
Jak dowiaduje się Wirtualna Polska, w obozie PiS rozważana jest również opcja dodania innych pytań w referendum - tak, by nie dotyczyło jedynie migrantów. Zdania w tej sprawie są jednak podzielone, a żadne konkretne decyzje jeszcze nie zapadły.
Jest jednak grupa osób związanych z obozem władzy, która promuje plan zwiększenia liczby pytań. Pomysł ten - jak słyszymy - byłby do zaakceptowania nawet przez prezydenta.
Niemniej PiS nie ustaje w wymyślaniu tematów, które jeszcze mocniej podgrzeją nastroje społeczne i zmobilizują wyborców do pójścia do urn wyborczych. - Referendum to nie koniec - słyszymy.
Kolejne uderzenie w Tuska
Głównym punktem odniesienia - tak jak zapowiadała Wirtualna Polska - od co najmniej kilkunastu dni są tematy związane z polityką realizowaną przez Unię Europejską.
To dlatego Jarosław Kaczyński ogłosił pomysł zorganizowania referendum ws. relokacji migrantów, a sztab pod kierunkiem Joachima Brudzińskiego przygotował wiec partyjny w Bogatyni przy kopalni Turów, będącej kością niezgody między Polską a Czechami i Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
I to dlatego wreszcie sztab PiS jednogłośnie postanowił uczynić głównym tematem na początku tygodnia wypowiedź szefa Europejskiej Partii Ludowej (do której należy PO, a której szefował kilka lat temu Donald Tusk), niemieckiego polityka Manfreda Webera, który na łamach niemieckiej prasy stwierdził: "Jesteśmy jedyną siłą, która może zastąpić PiS w Polsce i poprowadzić ten kraj z powrotem do Europy".
W temat ten szczególnie zaangażowali się - jak słyszymy - europosłowie obozu władzy, nie tylko ci zasiadający w sztabie PiS. Znaleźli w tym swoje "polityczne złoto".
Słowa Webera są od rana do wieczora cytowane w prorządowych mediach, a politycy PiS organizują na ten temat konferencje prasowe i kręcą spoty wyborcze. Narracja została przyjęta i jest powielana przez wszystkich bez wyjątku. - Tak ostentacyjna zapowiedź Webera o ingerencji w kampanię wyborczą w Polsce powinna spotkać się ze zdecydowanym odporem, a Tusk powinien być publicznie pytany, czy to niemieckie zaangażowanie akceptuje - przekonuje europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk.
Premier Mateusz Morawiecki - zainspirowany przez swoich współpracowników - postanowił zamieścić mema na swoim profilu na Twitterze, który zestawia Webera z Donaldem Tuskiem.
- Tematy tak naprawdę nam z nieba spadają. Mamy dobrą passę, bo ustaliliśmy jakiś czas temu agendę, którą pomagają nam realizować nasi przyjaciele z Brukseli - ironizuje jeden z naszych rozmówców z PiS.
Z pełnego kontekstu wypowiedzi, który przeanalizował m.in. Konkret 24, wynika jasno, że Weber nie mówił o Niemcach, a o Europejskiej Partii Ludowej. Nie przeszkodziło to jednak politykom PiS w rozpowszechnianiu sugestii, że miał na myśli "Berlin", "Niemcy" lub "Niemców".
PiS wciąż czeka na przełamanie
Sztab wyborczy PiS zdaje sobie jednak sprawę, że rozgrywka trwa, a walka o utrzymanie uwagi wyborców - a już tym bardziej wywalczenie mocnej przewagi na wakacje - będzie trudna. Tym bardziej że w każdym publikowanym sondażu PiS nie może liczyć na samodzielną większość - a taki jest przecież cel Kaczyńskiego.
- Wciąż czekamy na przełamanie, mamy sporo pomysłów. To nie tylko migranci, którzy ustawili opozycję w defensywie, ale także inne tematy. Będziemy je pokazywać na dniach, już w tym tygodniu - zapowiadają nasze źródła w obozie władzy.
PiS "wygrało internety"? I to wszystko mimo Prigożyna
Aktywności PiS można spodziewać się w środę. Wcześniej członkowie sztabu - od polityków PiS, przez ziobrystów, Republikanów, po ludzi szefa rządu - omawiali, jak rozegrać szczyt Rady Europejskiej, który odbędzie się w czwartek i piątek (29-30 czerwca). - To będzie ważne wydarzenie, bo Morawiecki będzie musiał bić się z urzędnikami o temat migrantów. Sprawa zapowiada się na kluczową na tym szczycie, choć będą też inne - tłumaczy nasz rozmówca z obozu władzy.
W obozie władzy wciąż nie ma jednak miłości. Polityka europejska dzieli ziobrystów i ludzi premiera. Na ten temat - jak słyszymy - też toczą się spory w sztabie, ale publicznie współpracownicy Ziobry i Morawieckiego mają już powstrzymać się od wzajemnej krytyki.
Na tym zresztą zależało nowemu sztabowi pod kierunkiem Brudzińskiego: doprowadzić do jedności (nawet pozorowanej i wynikającej z wyborczego interesu) w obozie rządzącym. I tę jedność zademonstrować Polakom.
- Mimo że weekend został przykryty przez Prigożona, to PiS po raz pierwszy od ponad roku wygrało z PO w internecie, biorąc pod uwagę większe eventy. Ta sytuacja pokazała nam, że gdy nasze towarzystwo jest podzielone, to przegrywamy. A jak się zepniemy, to nadal mamy potencjał w social mediach - słyszymy od ludzi z PiS.
Jeden z rozmówców podkreśla: - Po Bogatyni zorganizowaliśmy 100 wspólnych konferencji prasowych w 100 okręgach. Wszyscy posłowie, pełnomocnicy partyjni, koalicjanci. Bywa to u nas przedmiotem żartów, bo wielu posłów stanęło obok siebie po raz pierwszy od 4-5 lat. Niektórzy się nie cierpią, a jednak wystąpili razem. Ludzie zaczęli ze sobą wreszcie rozmawiać. To duży sukces.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl