To nie koniec afery w NCBiR. Tajemnicze wyjaśnienia Bielana
Rezygnacja Jacka Żalka z funkcji wiceministra funduszy i polityki regionalnej nie kończy pytań o aferę w NCBiR - choć władza bardzo by tego chciała. Największe konsekwencje wciąż ponoszą uczciwi przedsiębiorcy, bo wypłaty pieniędzy zostały wstrzymane również dla nich. Posłowie opozycji zarzucają premierowi, że zamiast pochylić się nad tym problemem, kreuje Adama Bielana na "szeryfa".
W kuluarowych rozmowach z posłami klubu PiS nikt nie ma wątpliwości, że Jacek Żalek "został zrezygnowany", a nie sam zrezygnował. Mówiąc wprost, politycy mają przeświadczenie, że jego odejście z resortu jest wynikiem politycznych nacisków, również samego Jarosława Kaczyńskiego, a nie jego własną decyzją. - Gdyby tego nie zrobił, zostałby wyrzucony - twierdzi jeden z naszych rozmówców.
Dla premiera dymisja Żalka szybko stała się pretekstem do scementowania więzów z małym koalicjantem. - W NCBiR nie została stracona żadna złotówka, a stało się to m.in. dzięki działaniom prezesa Partii Republikańskiej Adama Bielana - stwierdził w sobotę Mateusz Morawiecki. To jasny polityczny sygnał, że PiS nie zamierza wyciągać dalszych politycznych konsekwencji, choćby w obawie o sejmową większość. W warstwie merytorycznej wypowiedź premiera każe stawiać dalsze pytania, czy rzeczywiście Adam Bielan cokolwiek zrobił - i jakie miał do tego kompetencje.
Nasi rozmówcy z PiS w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że nie wiedzą, na czym miała polegać rola Bielana w zablokowaniu wypłaty pieniędzy. Sam zainteresowany utrwala jednak tę wizję przy każdej możliwej okazji. - Zrobiłem absolutnie wszystko, co w mojej mocy, żeby żadna złotówka z publicznych pieniędzy nie trafiła do firm, które złożyły dość podejrzane wnioski - stwierdził w poniedziałek w Polsat News.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bielan buduje mit szeryfa. "Żeby dbali o interes państwa"
O konkretne działania zapytaliśmy samego Bielana. Poprosiliśmy, żeby wprost wskazał, co zrobił i w jakim trybie trafiały do niego informacje o konkursie. "W mojej mocy było uświadamianie i rozmowy z politykami pełniącymi funkcje publiczne, aby zawsze dbali o interes państwa i pilnowali, żeby jedna złotówka nie została niewłaściwie wydana. Minister Żalek doskonale znał moje stanowisko" - napisał w odpowiedzi.
Tajemnicze stanowisko nie pokazuje wprost żadnych konkretnych działań, które miałyby w rzeczywistości doprowadzić do zablokowania pieniędzy. Zapytaliśmy więc, "czy to oznacza, że według pana Jacek Żalek nie miał świadomości, że jako wiceminister nadzorujący NCBiR powinien dbać o interes państwa i pilnować, żeby żadna złotówka nie została niewłaściwie wydana? Jeśli tak, to o jaki interes w resorcie dbał Jacek Żalek?". Do momentu publikacji tekstu szef partii Republikańskiej nie odpowiedział na te pytania.
W teorii Adam Bielan mógł mieć wyłącznie polityczny wpływ na NCBiR - jako szef partii, która wskazała wiceministra nadzorującego tą instytucję. Jednak Bielan do odpowiedzialności politycznej się nie poczuwa i mówi o tym bez żadnych ogródek. Skoro tak, powinien szczegółowo wyjaśnić, jak z jednej strony chce uchodzić za tego, który powstrzymał wypłatę pieniędzy z NCBiR, a z drugiej strony umywa ręce od politycznej odpowiedzialności.
"PiS chce zamieść aferę pod dywan"
Wypowiedzi Mateusza Morawieckiego i Adama Bielana po rezygnacji Jacka Żalka nie przekonują posłów opozycji. Według Krzysztofa Gawkowskiego partia rządząca próbuje zamieść aferę pod dywan. - W PiS ręka rękę myje i premier zrobi wszystko, żeby chronić swoich koalicjantów. Wciąż jest więcej znaków zapytania niż odpowiedzi. Wiadomo, że mogło dojść do gigantycznego przekrętu i choć pieniądze nie popłynęły, to ktoś jest winny, ktoś podpisywał dokumenty - komentuje szef klubu Lewicy.
- Ludzie z partii Bielana powinni się tłumaczyć, a nie spać spokojnie. Na prawicy źle się dzieje, ktoś próbował wykraść gigantyczne pieniądze. Adam Bielan wcześniej miał problemy z Łukaszem Mejzą, teraz z Żalkiem. On bardziej pasuje do roli tego, który przymyka oczy na problemy, a nie do roli szeryfa - ocenia poseł.
Podobne zdanie ma Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej. To on wspólnie z Michałem Szczerbą nagłośnił aferę - posłowie pokazali "pajęczynę", jaka według nich miała łączyć podejrzane firmy z politykami partii Republikańskiej.
- Gdyby zadziałały procedury, to już dawno byliby aresztowani biznesmeni, którzy chcieli wyprowadzić pieniądze oraz politycy, którzy mieli im to umożliwić. Kiedy weszliśmy na kontrolę, usłyszeliśmy, że wszystko jest w porządku. Zawiadomienie do prokuratury zostało złożone po naszych wizytach. Uważam, że dotychczas zadziałały wyłącznie procedury złodziejskie w NCBiR - mówi Joński.
"Porachunki w rodzinie"
W kuluarach politycy PiS i opozycji zwracają uwagę na jeszcze jeden wątek sprawy. Oględnie mówią o "porachunkach w rodzinie" między politykami partii Republikańskiej a firmą byłego posła Przemysława Wiplera i byłego dziennikarza "Newsweeka" Michała Krzymowskiego. Adam Bielan stwierdził, że dla zrozumienia tego, co działo się w NCBiR ważna jest działalność firmy FiveRand nazywanej w branży - jak twierdzi - "rzeźnikami z Nowogrodzkiej". Polityk zarzucił jej, że "jest znana z czarnego PR-u i lobbingu".
Wipler i Krzymowski w odpowiedzi opublikowanej na Twitterze zarzucili Bielanowi kłamstwo i zapowiedzieli, że "podejmują wszelkie przewidziane prawem kroki prawne". "Trudno nam nie odnieść wrażenia, że swoim wywiadem próbujesz nam zrobić przykrość. Bo jak inaczej traktować nazwanie nas 'rzeźnikami z Nowogrodzkiej'? Przecież bywałeś u nas gościem i zawsze miło się rozmawiało. Po co te zaczepki?" - napisali wcześniej w swoim stanowisku.
Nasze źródła w PiS uważają, że ciosy między Bielanem a firmą Wiplera to efekt politycznej walki na linii Żalek-Bielan - mimo że Żalek w swoim oświadczeniu o rezygnacji napisał, że "nigdy w żaden sposób nie formułował oskarżeń pod adresem Partii Republikańskiej". W kolejnym wpisie dodał, że "pogłoski o sporach w Partii Republikańskiej są mocno przesadzone. Z Adamem Bielanem się spieramy, ale kiedy trzeba, wspieramy".
Tracą uczciwi przedsiębiorcy
Z informacji WP wynika, że w ubiegłym tygodniu Jarosław Kaczyński przed rozmową z Jackiem Żalkiem spotkał się ze wszystkimi posłami partii Adama Bielana. Wszyscy w rozmowie z prezesem PiS mieli zapewnić, że nie zamierzają rozbijać większości i będą stali przy rządzie i Bielanie. Mimo że wcześniej - jak informowała "Rzeczpospolita" - Jacek Żalek miał grozić przeciągnięciem kilku posłów na swoją stronę.
Partia rządząca mierzy się z jeszcze jednym poważnym problemem w kontekście afery w NCBiR. Na zablokowaniu wypłat z programu "Szybka ścieżka - Innowacje cyfrowe" tracą uczciwi przedsiębiorcy, którzy obawiają się upadłości. Choć o problemie informowaliśmy już tydzień temu, sprawa wciąż nie została rozwiązana.
Przypomnijmy, afera ws. nieprawidłowości w NCBiR wybuchła, gdy wyszły na jaw szczegóły rozdysponowania 811 milionów złotych w ramach konkursu "Szybka ścieżka-Innowacje Cyfrowe". 55 milionów złotych od rządowej agencji dostać miała firma 27-latka, której adres jest taki sam jak dawny adres partii Adama Bielana. Z kolei 123 miliony złotych miały trafić do spółki z Białegostoku w kiepskiej sytuacji finansowej. Jej właściciel był wspólnikiem osoby, która została następnie dyrektorem NCBR Investment Fund.
Czytaj też:
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski