"Mówię to po raz pierwszy". Unijny komisarz zdradza, co postanowiła Komisja Europejska ws. KPO

- Sprawa byłaby załatwiona, środki z Funduszu Odbudowy popłynęłyby do Polski - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Janusz Wojciechowski, powołując się na wiedzę z samej Komisji Europejskiej. Polski komisarz UE odnosi się do decyzji prezydenta Dudy, który postanowił skierować ustawę o Sądzie Najwyższym do Trybunału Konstytucyjnego.

Janusz Wojciechowski jest najważniejszym polskim urzędnikiem w strukturach UE
Janusz Wojciechowski jest najważniejszym polskim urzędnikiem w strukturach UE
Źródło zdjęć: © East News | Adam Burakowski/REPORTER
Michał Wróblewski

13.03.2023 | aktual.: 14.03.2023 11:14

Michał Wróblewski, Wirtualna Polska: Panie komisarzu, środki w ramach Krajowego Planu Odbudowy wciąż są blokowane przez Komisję Europejską. Prezydent Andrzej Duda skierował uchwaloną przez PiS ustawę sądową skierowana do Trybunału Konstytucyjnego. Ustawa nie obowiązuje. A to miał być jeden z głównych warunków, by odblokować środki.

Janusz Wojciechowski, komisarz UE ds. rolnictwa: Gdyby ustawa o Sądzie Najwyższym została podpisana przez pana prezydenta Andrzeja Dudę, to pieniądze z Funduszu Odbudowy zostałyby Polsce wypłacone. Mówię to na podstawie wiedzy z samej Komisji Europejskiej. Wiem, że wejście w życie tej ustawy byłoby uznane za wypełnienie kamienia milowego dotyczącego wymiaru sprawiedliwości i sprawa byłaby załatwiona. Mówię to pierwszy raz tak jednoznacznie w rozmowie z panem.

Podziela pan argumenty prezydenta? Pytam pana jako prawnika i byłego sędziego.

Szczerze mówiąc, nie podzielam wątpliwości pana prezydenta. Nie widzę konstytucyjnych problemów w uchwalonej przez Sejm ustawie o Sądzie Najwyższym. Zarówno z przejęciem pewnego obszaru kompetencji przez Naczelny Sąd Administracyjny, jak i z tzw. testem niezależności sędziów. Myślę, że wybór jest dziś taki: albo trudna sytuacja w sądownictwie z perspektywą dalszych reform oraz fundusze z KPO, albo nadal trudna sytuacja w sądownictwie i brak tych funduszy.

Dlaczego mamy trudną sytuację w wymiarze sprawiedliwości?

Bo jego reforma poszła nie w tym kierunku, w którym powinna. Ale to temat na inną dyskusję. Natomiast jeszcze raz chcę stanowczo podkreślić: gdyby ustawa o Sądzie Najwyższym została podpisana, Komisja Europejska odblokowałaby fundusze z KPO. Mam tę wiedzę bezpośrednio z Komisji i wiem o pisemnych zapewnieniach, więc mówię o tym z pełną odpowiedzialnością.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czy brak środków z KPO dla Polski uderzy w polskie rolnictwo?

Te fundusze są bardzo potrzebne, zwłaszcza na przetwórstwo. Trzeba odbudowywać lokalne przetwórstwo, które zostało dotknięte zerwaniem łańcuchów dostaw. To jest ogromne wyzwanie, by się tym zająć, ponieważ trzeba przywrócić równowagę całego sektora produkcji żywności. Do tego sektora należą rolnicy, przetwórcy i rynek. Również lokalny. Rolnicy muszą mieć większy dostęp do bezpośredniej sprzedaży, muszą mieć możliwości sprzedawania swoich produktów również na najbliższym rynku, a nie ciągle szukać dalekich. Trzeba mieć własny rynek sprzedaży. Nadal w tym obszarze jest wiele do zrobienia.

Panie komisarzu, Unia Europejska przyjęła rozporządzenie, które wskazuje, że w niektórych produktach spożywczych opartych na mące - mówiąc w dużym uproszczeniu - może znajdować się do 10 proc. sproszkowanych owadów. Wniosek o dopuszczenie "mąki ze świerszczy" na rynek europejski złożyła wietnamska firma Cricket One. Badania trwały prawie trzy lata. Proszek do użycia na terenie UE dopuszczono po opinii Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności. Rozporządzenie wywołało duże polityczne emocje w Polsce. Jak pan to ocenia?

To rozporządzenie znane od 2015 roku, więc jeśli ktoś jest tym dziś zainteresowany, to powinien zainteresować się tą sprawą już 8 lat temu. Wtedy był czas na polityczną debatę na ten temat. W tym rozporządzeniu są zawarte jedynie decyzje techniczne, które dopuszczają określone produkty.

Czy współdecydował pan w tej sprawie i popiera to rozporządzenie?

Nie mam nic wspólnego z tą decyzją. Odpowiadają za to inne jednostki w KE. Nie leży to w obszarze mojej odpowiedzialności. Bezpieczeństwo żywności nie podlega komisarzowi ds. rolnictwa. Ja zajmuję się Wspólną Polityką Rolną. Nie znajdzie pan w niej wsparcia dla tego rodzaju produkcji. Mogę powiedzieć, że jako komisarz nie popieram zastępowania naturalnej żywności innymi produktami. Bezpieczeństwo żywnościowe powinniśmy budować w oparciu o produkty pochodzące z ziemi. Myślę tu o produktach hodowlanych i takiego rolnictwa zdecydowanie bronię. Tutaj nie ma alternatywy w postaci wsparcia dla jakiejś innego rodzaju żywności. Wspólna Polityka Rolna popiera promowanie żywności pochodzącej z ziemi.

Politycy Solidarnej Polski i niektórzy politycy PiS twierdzą, że Unia Europejska "nakaże Polakom jeść robaki". Jak pan ocenia taki przekaz?

Rozporządzenie mówi jedynie o dopuszczeniu pewnych produktów do obiegu. To nie jest zmuszanie do spożywania określonej żywności. Niemniej, nie uważam, że jest to dobry kierunek. Odpowiedzią powinno być promowanie dobrej, zdrowej żywności, przy wysokich standardach produkcyjnych, z zachowaniem dobrostanu. Wspólna Polityka Rolna, którą tworzę i za którą odpowiadam, takie właśnie działania promuje. Naturalne rolnictwo przede wszystkim.

Kolejna sprawa wzbudzająca emocje to raport C40 Cities. 100 dużych miast świata, w tym Warszawa, podpisało porozumienie w sprawie walki z kryzysem klimatycznym. Wśród rekomendacji w raporcie sprzed czterech lat znajduje się radykalne ograniczenie spożycia mięsa i nabiału. Widzi pan zagrożenia z tym związane?

Tak, bo te rekomendacje idą w kierunku ograniczania rolnictwa w gospodarce. Stanowczo się temu sprzeciwiam. Niepokoją mnie takie inicjatywy. Rolnictwo nie jest wrogiem środowiska. To brak rolnictwa degraduje środowisko. Jak mówił święty Jan Paweł II: "Człowiek nie może ulegać pokusie zysku za wszelką cenę kosztem natury, bo natura prędzej czy później zbuntuje się przeciwko człowiekowi".

Sporo emocji wywołały obrazki pustych półek z żywnością w sklepach w Wielkiej Brytanii. Nam ten scenariusz nie grozi?

Wydaje się, że Wielka Brytania nie była gotowa na opuszczenie Unii Europejskiej. Tamtejsi rolnicy skarżą się, że nie otrzymują pomocy takiej, jak miało to miejsce za czasów obecności Wielkiej Brytanii w UE. Nam ten scenariusz absolutnie nie grozi. Małe i średnie gospodarstwa rodzinne gwarantują, że nie będzie w Polsce pustych półek w sklepach. To jest siła i potencjał polskiego rolnictwa.

Jak UE i Polska rozwiązują problem z kryzysem zbożowym wywołanym przez napaść Rosji na Ukrainę?

W Polsce jest problem z importem zboża z Ukrainy. Na skutek wojny wywołanej Rosję stworzyły się w Ukrainie bardzo duże zapasy zboża, którego cena znacząco spadła. 2 mln ton tego zboża trafiło do Polski i to wywołało kryzys. Staramy się go rozwiązać, pomagając rolnikom dotkniętym skutkami tych trudności w sprzedaży zbóż spowodowanych wzrostem importu.

Inne państwa też mają podobne problemy?

Oprócz nas jeszcze Rumunia i Bułgaria. Podjąłem działania, które zostały zaakceptowane przez Unię Europejską, by uruchomić rezerwę kryzysową, z której można rolnikom wypłacać rekompensaty. Środki z rezerw trafią do rządów i to one będą decydować, w jakiej formie zostaną wypłacone i którym rolnikom. Mam jednak nadzieję, że to sytuacja przejściowa.

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz proponował tworzenie korytarzy transportowych i wprowadzenie kaucji na przewóz zboża z Ukrainy. Zdaniem polityków PSL napływ zboża z Ukrainy jest niekorzystny dla polskich rolników. Czy ten problem udało się rozwiązać?

W ostatnim czasie polski rząd zawarł porozumienie ze stroną ukraińską i stworzona została większa kontrola tranzytu zboża przez Polskę. Mam nadzieję, że to rozwiąże problemy. Najważniejsze jest, że działamy na rzecz pomocy rolnikom i współpracujemy w tym zakresie z naszymi przyjaciółmi z Ukrainy.

Był pan, panie komisarzu, odpowiedzialny za wprowadzenie zasad Wspólnej Polityki Rolnej dla Unii Europejskiej. Co zmieni się w tej polityce w porównaniu z poprzednim okresem?

Zwiększa się rola państw członkowskich. To oznacza, że każdy kraj będzie wdrażać tę politykę rolną w sposób, który uzna dla siebie za najlepszy. Odchodzimy zatem od ręcznego sterowania polityką rolną w UE. Kraje członkowskie będą miały zdecydowanie więcej do powiedzenia. Cele UE są wspólne, ale strategia dojścia do tych celów zależy już od poszczególnych państw.

Jak skorzysta na tym Polska?

Nasz Krajowy Plan Strategiczny został przyjęty jako jeden z pierwszych w UE, z czego bardzo się cieszę. Otrzymujemy 25 mld euro na pięć lat. To naprawdę duże fundusze. To ok. 8 tys. zł na statystyczny hektar polskiej ziemi.

W ciągu ostatnich 10 lat zniknęło w Polsce 340 tys. gospodarstw hodowlanych. Czy fundusze, o których pan mówi, zatrzymają ten trend?

Z mojej inspiracji zostaną podjęte działania związane z ochroną środowiska w rolnictwie. Chodzi o to, by były one dobre dla rolników. Stawiamy na dobrostan zwierząt i rolnictwo węglowe. Na dobrostan w polskim planie strategicznym planowane jest 2 mld euro. A na gospodarstwa hodowlane - 4 mld euro w ramach tej 25-miliardowej puli, o której mówiłem. Ta zła tendencja likwidowania gospodarstw hodowlanych jest charakterystyczna dla wielu państw UE. Mam nadzieję, że Polsce uda się ją zahamować. Niemniej naszym celem i celem Komisji Europejskiej jest wspierać gospodarstwa mieszane. Produkcja i roślinna, i zwierzęca. Takie gospodarstwa są dużo bardziej odporne na kryzysy.

Czy polskie rolnictwo dba o dobrostan zwierząt?

Pod tym względem jesteśmy liderem w Europie. Polska najwięcej w to inwestuje. To najlepsza marka promocyjna polskiej żywności. Mamy najlepsze mięso, bo mamy je ze zwierząt hodowanych w najlepszych warunkach. To nasz bardzo duży atut, również marketingowy.

Czy nie ma pan obaw, że skutkiem wprowadzenia Wspólnej Polityki Rolnej będzie obniżenie konkurencyjności polskich rolników?

Dokładnie odwrotnie. Będą bardziej konkurencyjni na rynku europejskim. Sukces UE jako producenta i eksportera żywności nie polega na tym, że produkuje jak najwięcej i jak najtaniej. Unia, a Polska w szczególności, wygrywa na rynkach światowych jakością żywności. Nie ilością i nie taniością, a jakością właśnie. Jeśli kupuje się polską wołowinę (mamy w Polsce ok. 6 mln sztuk bydła), to nie dlatego, że jest najtańsza, tylko dlatego, że jest świetna.

Jak to wykorzystujemy?

W hodowli dba się o dobrostan zwierząt, ta hodowla nie jest intensywna, ani przemysłowa, jest zrównoważona. Rolnictwo to nie przemysł, ziemia to nie fabryka, a zwierzęta to nie maszyny. Wizerunek takiego rolnictwa będzie dla Polski atutem. Rolnicy doskonale to wiedzą. Dlatego tak dbają o dobrostan zwierząt i chcą pokazywać humanitarne oblicze hodowli. Dzięki temu nasza produkcja może się jeszcze zwiększyć, a ci, którzy zrezygnowali, mogą wrócić do hodowli. I chcę podkreślić: nie ma żadnych działań na poziomie europejskim, które mogłyby ograniczyć produkcję rolną.

Czy zasadnicze środki unijne związane z dopłatami bezpośrednimi do produkcji nie są zagrożone?

Nie, one są już wypłacane. Fundusze unijne dla polskich rolników są w pełni zabezpieczone i realizowane. Rolnicy nie muszą się obawiać o swoje fundusze. Plan strategiczny został przyjęty bez żadnych "kamieni milowych" i żadnych warunków. Mają 5 mld euro rocznie na rozwój obszarów wiejskich, dopłaty bezpośrednie i są to pieniądze pewne.

A czy w sytuacji inflacji nie należałoby zwiększyć budżetu Wspólnej Polityki Rolnej i dopłat? Bo niektórzy mogą uważać, że te dopłaty są w dobie inflacji zbyt niskie.

To bardzo ważna kwestia. Trwa na ten temat dyskusja w całej Unii Europejskiej. Mamy problem z inflacją, również z inflacją Wspólnej Polityki Rolnej. Podnoszę tę kwestię w Parlamencie Europejskim i na Radzie Unii Europejskiej podczas spotkania ministrów rolnictwa z państw Unii. Budżet ustalony w 2020 roku, jeszcze przed pandemią, nie jest dziś - zwłaszcza w obliczu wojny - wystarczający. Moje działania i tak zwiększyły go o 22 mld euro, dzięki czemu jest większy, niż zakładała to pierwotna propozycja. Ale potrzeby są dla całej UE większe.

To jest nasze największe dziś wyzwanie, żeby zwiększyć budżet Wspólnej Polityki Rolnej. Nie wiem, czy uda się to osiągnąć w ramach obecnej perspektywy budżetowej na lata 2021-27, ale zaczynamy na ten temat debatę i przygotowujemy się do tego bardzo intensywnie. Będę jesienią tego roku prezentował dokument w tej sprawie, przedstawiony wcześniej Komisji Europejskiej. Intensywnie pracuję nad wdrożeniem systemu pomocy w sytuacjach kryzysowych dla rolników na poziomie unijnym.

Parlament Europejski
Parlament Europejski© PE | PE

Rozmawiał Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie