To byłby potężny cios. Zaskakujące słowa o karze dla Rosji
W Serbii toczy się dyskusja wokół "wysokiej ceny", jaką kraj płaci za niewprowadzenie sankcji przeciwko Rosji. Zdaniem zwolenników sankcji dotychczasowe stanowisko rządu jest już niemożliwe do utrzymania. Nieoczekiwanie warunek zmiany stanowiska ogłosił szef MSZ.
26.03.2023 | aktual.: 26.03.2023 15:32
Minister Ivica Daczić najpierw podkreślił, że w interesie Serbii jest powstrzymanie się od przyłączenia do nakładanych na Rosję sankcji, ale jednocześnie zaznaczył, że konieczne jest "analizowanie wpływu dotychczasowych decyzji" Belgradu na gospodarkę.
- Jeśli obywatele Serbii i nasza gospodarka zaczną ponosić odczuwalne straty, możemy wprowadzić sankcje przeciwko Rosji za jej napaść na Ukrainę - oświadczył Daczić, cytowany w niedzielę przez telewizję N1.
Polityk zaznaczył, że chociaż Serbia nie wprowadziła sankcji, wymiana handlowa pomiędzy dwoma krajami uległa zmniejszeniu, a "z niektórymi krajami zachodnimi, które sankcje przyjęły, wymiana ta wzrosła".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spór w Serbii. Minister gospodarki: cena za brak sankcji zbyt wysoka
Rade Basta, minister gospodarki Serbii, ostrzegł 13 marca, że kraj "płaci wysoką cenę za niewprowadzenie sankcji przeciwko Rosji i tego stanowiska nie da się utrzymać". Dodał, że sam opowiada się za przyłączeniem Belgradu do restrykcji nakładanych w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę.
Daczić - odpowiadając serbskiemu ministrowi gospodarki - powiedział wówczas, że chociaż potępia naruszanie integralności terytorialnej Ukrainy, nie poprze wprowadzenia sankcji przeciwko Rosji. - Interes narodowy Serbii i nasza przyszłość są najważniejsze - oznajmił.
Chociaż Belgrad w głosowaniach Organizacji Narodów Zjednoczonych potępił rosyjską agresję przeciwko Ukrainie, serbskie władze odmawiały do tej pory przyłączenia się do międzynarodowych sankcji na Rosję.
Rosja żąda wyjaśnień od Serbii
Państwowy zakład zbrojeniowy Krusik zdementował doniesienia o tym, że produkował jakikolwiek sprzęt na potrzeby ukraińskiej armii. Gdy jednak pojawiły się doniesienia, że serbska amunicja mogła zostać przekazana na front przez Kanadę, głos zabrał już sam prezydent Aleksandar Vučić.
Czytaj także - Prezydent Serbii: Nie uznamy Kosowa. "Mogą zapomnieć o ONZ"
W relacjach Serbii z Moskwą co pewien czas występują istotne napięcia. Próba balansowania między Zachodem a Rosją stała się dla Serbii bardzo skomplikowana po rozpoczęciu przez Moskwę wojny z Ukrainą.
"W oparciu o bliskie więzi polityczne i energetyczne Moskwa w ostatnich latach rozbudowywała swoje wpływy w serbskiej przestrzeni medialnej, naukowej, kulturalnej i sektorze pozarządowym (cerkiew prawosławna). W debacie publicznej poglądy prorosyjskie reprezentuje zarówno większość mediów rządowych, jak i część opozycyjnych" - zwraca uwagę Ośrodek Studiów Wschodnich w analizie Bogdana Zawadewicza*.
"W tej atmosferze główne media od czasu rozpoczęcia przez Rosję inwazji na Ukrainę propagowały tezę Moskwy o słuszności tej decyzji i krytykowały Zachód - mimo oficjalnie neutralnej pozycji Serbii względem wojny" - czytamy.
"Skutkowało to licznymi prorosyjskimi demonstracjami na ulicach Belgradu. Tego typu postawy niekoniecznie wynikają jednak z aprobaty społeczeństwa dla agresji, lecz po części mają źródło w jego stosunku do Zachodu i podłoże godnościowe (kompensacyjne). Ponadto po kilku miesiącach od wybuchu konfliktu zbrojnego w krajowych środkach masowego przekazu da się usłyszeć bardziej umiarkowane głosy na jego temat. Coraz rzadziej określają też one inwazję mianem 'specjalnej operacji wojskowej', a częściej krytykują słabość armii agresora".
*"Bliżej Zachodu? Polityka zagraniczna Serbii po rosyjskiej inwazji na Ukrainę" -osw.waw.pl
Źródło: WP, PAP, Ośrodek Studiów Wschodnich