Ten kraj uderzy w Putina? "Nie wiem, ile jeszcze wytrzymamy"
- Nie jestem tym zachwycony, ale być może Serbia będzie musiała nałożyć na Rosję sankcje - wyznał serbski prezydent Aleksandar Vuczić. Belgrad konsekwentnie odmawia przyłączenia się do sankcji nałożonych przez Unię Europejską na Moskwę, mimo że potępił rosyjską agresję na Ukrainę.
Aleksandar Vuczić wystąpił w czwartek przed Zgromadzeniem Narodowym Republiki Serbii (parlamentem). Zabrał głos m.in. w sprawie unijnych kar nałożonych na Federację Rosyjską po rozpoczęciu przez nią inwazji na Ukrainę.
- Nie wiem, ile jeszcze będziemy w stanie wytrzymać i powstrzymać się od przystąpienia do nałożonych na Rosję sankcji - powiedział serbski prezydent.
Jak podkreślił, jego kraj "stale płaci cenę za to, że ich nie przyjął". - Ale jest to kwestia politycznego wyboru ze strony naszych władz - dodał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Gromi polityków Zachodu. "Uwierzyli w rosyjskie zastraszanie"
Serbska opozycja apeluje
Wcześniej w trakcie nadzwyczajnego posiedzenia serbskiego parlamentu, poświęconego dialogowi z Kosowem, Marinika Tepić, jedna z liderek opozycji, skierowała do rządu wniosek o dostosowanie się Belgradu do polityki zagranicznej Unii Europejskiej.
"Nałóżmy na Rosję sankcję lub przyjmijmy przynajmniej jakąś ich część, żebyśmy uniknęli ryzyka wprowadzenia sankcji przeciwko nam" - podkreśliła.
Chociaż Belgrad w głosowaniach Organizacji Narodów Zjednoczonych potępił rosyjską agresję przeciwko Ukrainie, serbskie władze odmawiają przyłączenia do międzynarodowych sankcji nakładanych na Rosję.
W trakcie czwartkowej wizyty w Kijowie przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen poinformowała, że UE chce, aby nowy pakiet sankcji wymierzonych w Rosję był gotowy 24 lutego.
Źródło: PAP