W niedzielę wieczorem przed budynkiem administracji miasta Belgrad w Serbii zebrało się kilka tysięcy demonstrantów, którzy nie zgadzają się z wynikami wyborów i domagają się ich unieważnienia. Do budynku usiłowało wtargnąć kilkadziesiąt osób. Do Serbów przemówił także prezydent kraju Aleksandar Vucić.
- Nie jestem tym zachwycony, ale być może Serbia będzie musiała nałożyć na Rosję sankcje - wyznał serbski prezydent Aleksandar Vuczić. Belgrad konsekwentnie odmawia przyłączenia się do sankcji nałożonych przez Unię Europejską na Moskwę, mimo że potępił rosyjską agresję na Ukrainę.
USA były pośrednikiem pomiędzy Serbią a Kosowem. Te, po wieloletnich sporach, podpisały wreszcie porozumienie o normalizacji stosunków gospodarczych. Nie jednak to wzbudziło ciekawość opinii zagranicznej, a gest, który wykonał prezydent Serbii.