Prawo i Sprawiedliwość(strona 20/1)

Jarosław Kaczyński ogłosił, że wystawi swoją kandydaturę na kongresie partii w przyszłym roku. Gość programu "Newsroom" Wirtualnej Polski prof. Sławomir Sowiński mówił o "pisku opon, który słychać w różnych woltach i zmianach kursu politycznego Prawa i Sprawiedliwości". - Ta partia znalazła się nie tylko w sytuacji defensywy, czy impasu politycznego, ale wręcz być może w perspektywie nadciągających wewnętrznych podziałów - mówił gość programu. - Prezes Kaczyński wydaje się zdesperowany i właściwie robi wszystko, jest gotów w ciągu kilku tygodni zmieniać kierunek, zmieniać zdanie po to, tylko żeby ocalić spójność tego obozu - powiedział politolog. Prowadzący Patrycjusz Wyżga zapytał również, czy wewnętrzny konflikt w Prawie i Sprawiedliwości może być podsycany doniesieniami o inwigilacji wewnątrz partii. - To oczywiście nie buduje, bo nie może w żadnej partii budować ani zaufania, ani atmosfery współpracy, ale to nie są moim zdaniem sprawy kluczowe - stwierdził Sowiński.

Pierwsze przesłuchania sejmowej komisji ds. Pegasusa mają się odbyć w połowie marca - informowała Wirtualna Polska. Pierwszym politykiem, który stanie przed komisją, będzie Jarosław Kaczyński. W mediach krążą plotki, że politycy PiS za pomocą systemu podsłuchiwali sami siebie. Gość programu "Tłit" Wirtualnej Polski Ryszard Czarnecki miał być właśnie jednym z polityków Prawa i Sprawiedliwości inwigilowanym Pegasusem. Jak twierdzi, osobiście zapytał o to Mariusza Kamińskiego. - "Kłamstwo, kłamstwo, kłamstwo". Takiego określenia mocnego użył - mówił Czarnecki. Prowadzący Michał Wróblewski dopytywał także, czy ta sprawa "nie rozsadzi" Prawa i Sprawiedliwości. - Myślę, że nie. Wielokrotnie wróżono koniec PiS-u, nawet takie książki się ukazywały pod takim tytułem, do tego nie doszło, to nie nastąpiło, więc ta sprawa również nie spowoduje końca PiS-u - dodał europoseł.

Do Polski trafi 137 mld euro z Krajowego Planu Odbudowy i polityki spójności. Na te pieniądze Polska czekała od maja 2021 roku. Posłowie PiS twierdzą, że Brukseli wcale nie chodziło o kamienie milowe, które Warszawa musiała spełnić, aby otrzymać fundusze, tylko o zmianę rządów. - To jest oczywiście nieprawda, przecież cały pakiet naprawczy przedstawiony przez ministra sprawiedliwości idzie w zupełnie drugą stronę niż to, w jaki sposób Prawo i Sprawiedliwość zamierzało postępować po wyborach. To jest naprawdę dzień i noc - mówił w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski dr Jarosław Kuisz. Redaktor naczelny "Kultury Liberalnej" podkreślał, że Polska otrzymała pieniądze z KPO, ponieważ "położono na stół projekty zmian, które i tak by nie powstały w czasach Prawa i Sprawiedliwości". Jego zdaniem, obecne zarzuty PiS "to są takie bajki". Prowadzący Patrycjusz Wyżga dopytywał, czy fakt, że pieniądze z KPO wpłyną do Polski, będzie napędem kampanii samorządowej obozu rządzącego. - To są środki, które jednak będą trafiać do samorządów, przedsiębiorców, do instytucji bardziej niż do pojedynczych wyborców. To nie jest aż tak perswazyjne - dodał Kuisz.

W zeszłym tygodniu CBA zatrzymało rektora niepublicznej uczelni Collegium Humanum. Chodzi o m.in przyjmowanie korzyści majątkowych w zamian za wystawienie świadectw ukończenia studiów podyplomowych, w tym MBA. Według publikacji "Newsweeka", z oferty uczelni mieli korzystać politycy PiS i osoby zasiadające w spółkach Skarbu Państwa. Gość programu "Tłit" WP Ryszard Czarnecki, który zasiada w konwencie Collegium Humanum, zaprzeczał, aby wiedział cokolwiek na temat nielegalnego procederu. - Nie miałem takiej wiedzy, dlatego też chciałbym, żeby ta sprawa została jak najszybciej wyjaśniona - deklarował europoseł PiS. Polityk usiłował podkreślać, że na liście osób, które ukończyły tę uczelnię byli też działacze innych partii. - Byli na przykład burmistrzowie Mokotowa, Śródmieścia, Targówka, a więc politycy Platformy Obywatelskiej - podkreślał europoseł. Dodał także, że konwent, w którym zasiada, to struktura społeczna, honorowa i nie wchodzi w sprawy uczelni.

Czy prezes Jarosław Kaczyński powinien odejść na emeryturę? Temat ten wraca w ostatnim czasie ze zdwojoną siłą po stracie władzy przez PiS po październikowych wyborach. Patrycjusz Wyżga zapytał w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski dra Jarosława Kuisza, czy Kaczyński powinien odpocząć już po "długoletniej służbie". - Ale czy Jarosław Kaczyński ma co innego? - zapytał redaktor naczelny "Kultury Liberalnej". Kuisz podkreślał, że jego zdaniem Kaczyński zostanie w polskiej polityce. - Jedynym jego dzieckiem jest jego partia, tam jego namiętności są wielkie. Narkotyk polityki jest także jego przypadłością, jest od polityki uzależniony - mówił gość programu. Stwierdził także, że raczej nikt nie przejmie pałeczki po Kaczyńskim. - Nikt poza nim nie ma takiego, nie tylko autorytetu w Prawie i Sprawiedliwości, ale też nikt nie ma takich umiejętności i talentów - zaznaczył Kuisz. - Jedni będą kontestować drugich, tam będzie nieprawdopodobna rywalizacja - dodał.

Monika Pawłowska zgodziła się objąć mandat po Mariuszu Kamińskim, co spotkało się z niezadowoleniem jej kolegów z partii, którzy nieoficjalnie żadają jej wyrzucenia. Reporter Wirtualnej Polski Marek Gorczak zapytał Polaków, czy posłanka PiS powinna zająć miejsce w Sejmie. - Sądzę, że została wybrana legalnie, poseł Kamiński nie jest posłem, jej to po prostu się należy - mówi rozmówca WP. - Uważam, że powinna przyjąć ten mandat, wbrew temu co tam mówi PiS - powiedziała jedna z kobiet. To jest węzeł gordyjski, nikt tego nie rozwiąże moim zdaniem - stwierdził inny mężczyzna. Jedna z kobiet stwierdziła także, że Pawłowska "pewnie jest łakoma na stanowisko". - Interesuje ją tylko dieta, bo takich posłów akurat nikt nie szanuje - dodała.

Monika Pawłowska ma objąć mandat poselski po Mariuszu Kamińskim. W programie "Tłit" mówiła, że zamierza dołączyć do klubu parlamentarnego PiS. - Ani w sprawie nieprzyjęcia mnie do klubu, ani w sprawie wykluczenia mnie z partii nikt z PiS się ze mną nie kontaktował - zapewniła. Nie chciała powiedzieć, czy uważa, że Kamiński stracił mandat. - Nie jestem w tym sporze żadną stroną - stwierdziła. Dała do zrozumienia, że kontrowersje wokół objęcia przez nią mandatu to efekt wewnętrznych rozgrywek w PiS. - Chodzi o kolejne osoby z listy (z której dostał się do Sejmu Kamiński - red.), które w wyniku zmiany warunków (...), mogłyby objąć ten mandat już bez takiego szumu medialnego - podsumowała.