Prosto z Parlamentu Europejskiego z Patrycjuszem Wyżgą rozmawiała Anna Zalewska, członkini komisji ochrony środowiska naturalnego, zdrowia publicznego i bezpieczeństwa żywności w PE, gdzie toczą się dyskusje nad kolejnymi dokumentami dotyczącymi ochrony środowiska. Jak stwierdziła europosłanka, wchodzące przepisy budzą kontrowersje. Ich zarys powstawał bowiem jeszcze przed pandemią, wojną oraz kryzysem energetycznym. I choć ogólnie Polacy i Europejczycy są zgodni co do tego, że trzeba ocieplać budynki czy wymieniać okna, to problemem są finanse - żeby zaoszczędzić, trzeba najpierw wydać. Zalewska skrytykowała także formę przepisów, w których stosowana jest metoda nakazowa i karna. - Od 2026 roku wszystkie nowe publiczne budynki muszą być zero emisyjne, tzn. nie może tam być gazu, węgla, tylko pompa ciepła, fotowoltaika (...) A od 2028 roku - wszystkie budynki. Teoretycznie jest to do zaakceptowania, ale jeśli ty tego nie zrobisz, to nie utrzymasz pozwolenia na użytkowanie” - podała przykład Zalewska. Europosłanka ostrzegła przed tym, że wprowadzane przepisy niewiele mają wspólnego z rzeczywistą ochroną środowiska: "To rozwiązania, które będą generować ogromne pieniądze dla określonych grup, dla określonych lobbystów, firm". Wspomniała tu o programie "Czyste powietrze". Jeszcze kilka lat temu w ramach tego programu nakazano, by wymieniać tzw. "kopciuchy" na piece gazowe, a dziś piecom gazowym mówi się "nie", teraz są pompy ciepła. Jej zdaniem pierwotna idea nie sprawdziła się, gdyż "legło w gruzach Nord Stream II i cała polityka gazowa niemiecko-rosyjska, która mówiła, że gaz jest ok". Polityk zgadza się, że proponowane zmiany są w stanie pomóc środowisku, ale brakuje na nie pieniędzy, a przepisy pozostawiają obywateli samych sobie, strasząc ich jedynie karami. - W momencie, kiedy mówimy: “zrób to, nie wolno ci inaczej”, a nie powiemy, w jaki sposób możesz to zrobić albo w jaki sposób my ci w tym pomożemy, to się po prostu nie uda. I żadna kara tego nie rozwiąże, czyli nie osiągniemy tego efektu, na którym nam zależy - wyjaśniła europosłanka. W pewnym momencie Zalewska zasugerowała, że naukowcy tworzący raporty IPCC pracują "za bardzo określone pieniądze, na rzecz określonych instytucji", proponując, by na temat raportów o zmianach klimatycznych "rozmawiać szerzej".