Propagandzista Kremla uderza w Polskę. Kim jest Władimir Sołowjow?
Cofnięcie rosyjskich wojsk spod Kijowa nazwał zdradą. Negocjacje pokojowe z Ukrainą? Też zdrada, bo "trzeba trzymać but na gardle faszystów". To dzięki takim ludziom jak Władimir Sołowjow, kremlowski propagandzista z Kanału 1, poparcie dla działań Władimira Putina wzrosło do 83 proc. Ostatnio Sołowjow wziął na celownik Polskę.
02.04.2022 06:07
- To jakiś wioskowy głupek? (...) Niech lepiej nie pyskują. Można im przypomnieć słowa towarzysza Stalina, który na pytanie, po co mu Lwów, który nigdy nie był częścią imperium rosyjskiego, odparł, że Warszawa to była częścią tego imperium - tak Władimir Sołowjow, prezenter rosyjskiej telewizji podsumował kontrowersje po słowach gen. Waldemara Skrzypczaka. Były dowódca wojsk lądowych stwierdził, że Obwód Kaliningradzki znajduje się pod okupacją rosyjską, a Polska powinna się upomnieć o te tereny.
Rozmówcą Sołowjowa w wieczornym programie sprzed kilku dni był Siergiej Andriejew, rosyjski ambasador w Warszawie. Dziennikarz dociekał przyczyn polskiej rusofobii i dlaczego Polacy tak pomagają Ukrainie, skoro "nie wybaczyli zbrodni banderowców na Wołyniu". Rozmówcy żartowali z tego, jak Polska podlizuje się Amerykanom: "Pewnie fort Trump zmienią na fort Biden", "Polska staje się obozem warownym Amerykanów".
- W Polsce mają minister, która nazywa się Moskwa - żartował ambasador Andriejew (chodzi o Annę Moskwę, minister klimatu i środowiska).
- Musi zmienić nazwisko na Waszyngtonka - kpił Sołowjow.
Wywiad został wyemitowany w porze najwyższej oglądalności. Pokazał Rosjanom Polskę jako kraj, którego elity są rusofobiczne, a uczestnicy protestów pod ambasadą - "opętani". Są jednak Polacy, którzy sympatyzują z Rosją , ale ich głosy są tłamszone. Ponadto jako kraj "strzelamy sobie w kolano", odmawiając zakupu rosyjskiego gazu oraz ropy. Mamy gorzko pożałować tej decyzji. Będziemy kupować rosyjski gaz od Niemców.
Medialny żołnierz Putina. Dlaczego Sołowiow atakuje Polskę?
- Programy Sołowiowa są prowadzone w sposób agresywny, po to, by przykuwać uwagę rosyjskiego odbiorcy. Za ich pośrednictwem eksponowane są główne tezy rosyjskich narracji propagandowych, wynikającej z bieżącej potrzeby Kremla. Najbardziej odpowiednie z perspektywy Kremla i najbardziej agresywne cytaty zarówno Sołowiowa jak i jego gości są wykorzystywane później jako baza dla wielu rosyjskich redakcji i powielane w setkach tekstów - tłumaczy w rozmowie z WP Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, autor monografii "Operacja Ukraina" i badacz dezinformacji.
O Sołowjowie, 59-letnim prezenterze kanału Rossija 1 mówi się, że jest medialnym żołnierzem Putina i kremlowskim propagandzistą.
- Moim zdaniem wykonuje zadania zlecane przez rosyjskie służby i ekspertów odpowiedzialnych za politykę dezinformacyjną Kremla. Swoje programy reżyseruje w ten sposób, aby nagłośnić potrzebne Kremlowi tezy, albo wyśmiać argumenty, które je krytykują - dodaje Michał Marek.
Zatem nieprzypadkowo po wydaleniu przez Polskę rosyjskich dyplomatów i wizycie Joe Bidena Sołowjow wziął na celownik Polskę. Kilka dni temu zamieścił na swoim kanale Telegram film z obserwacji polskiego konsulatu w Sankt Petersburgu. W relacji napisał, że skoro jeden z przechodniów wyszedł z konsulatu z teczką papierów, to jest on "szpiegiem, który właśnie otrzymał zadania".
Ostatnio rosyjscy publicyści nieco złagodzili ton. Tydzień temu odgrażali się wojną i konfrontacją. W Kanale 1 występowali wojenni eksperci, którzy pochylając się nad mapą, rozprawiali na temat ataku przez przesmyk suwalski w kierunku Obwodu Kaliningradzkiego.
- Sam Sołowjow ma poważny wpływ na poglądy Rosjan. Stał się niezwykle popularny wśród niemałej liczby Rosjan i jest osobą, której słów nie da się w Rosji zignorować. Z tego wynikło ostatnio kilka problemów, gdy prawdopodobnie zanadto uwierzył we własną pozycję, legendę i znaczenie - opisuje Michał Marek.
Podaje przykład. Po ukraińsko-rosyjskich negocjacjach 29 marca Sołowiow zarzucił rosyjskiemu negocjatorowi Władimirowi Miedinskiemu zbyt pokojową postawę w rozmowach z Ukraińcami. - To okazanie słabości! Nie rozmawia się z faszystami, nie podaje się ręki gadom, trzeba im trzymać but na gardle - cedził do kamery z nienawiścią w głosie.
Do poniższego filmu nie jest potrzebny nawet tłumacz.
Po ogłoszeniu ograniczenia działań wojsk rosyjskich pod Kijowem rzucił w programie: - Jestem w wyjątkowo paskudnym nastroju. Skoro nie możemy zdobyć Kijowa, to jak atakować NATO?
Żeby tak źle to nie wyglądało, Sołowjow i eksperci zaraz sami znaleźli wytłumaczenie. Ich zdaniem po dostawach z Zachodu ukraińska armia jest druga pod względem siły na świecie. - Nikt nie zamierza się poddać. Za każdym razem, gdy Putin ogłaszał wycofanie wojsk z Syrii, nasze zgrupowanie tam tylko rosło - stwierdził Sołowjow.
Na współpracy z Kremlem zbił majątek
Według ustaleń fundacji Aleksieja Nawalnego (rosyjskiego działacza opozycyjnego) dzięki współpracy z Kremlem Sołowjow nieźle się obłowił. We Włoszech kupił dwie wille nad jeziorem Como, wyceniane na 8 mln euro. Posiada też status włoskiego rezydenta. Tuż przed inwazją na Ukrainie Sołowjow znalazł się na liście osób objętych sankcjami - jako kremlowski propagandzista. Włosi zabezpieczyli też wspomniane nieruchomości.
Z tego samego powodu Sołowjow nie mógł wyjechać na zimowe wakacje za granicę. Przechodnie sfotografowali go w jednym z rosyjskich kurortów. Żartowano, że nawet podczas ferii nie odpuszczają go wojenne klimaty. Nosił ekstrawagancki płaszcz w barwach wojskowego kamuflażu.