Haniebne wystąpienie ambasadora Rosji w Polsce. "Absurd"
W środę do MSZ został wezwany ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew. Po wyjściu z resortu dyplomata odpowiedział na kilka pytań dziennikarzy. Nie obyło się bez oczywistych kłamstw na temat wojny w Ukrainie. Andriejew stwierdził m.in., że "obrazy z atakami na ludność cywilną to inscenizacja". - Każdy, kto obserwuje wojnę Rosji z Ukrainą, doskonale wie, że jest to absurd. To opowieść na poziomie opowieści tropicieli teorii spiskowych, że lądowanie Amerykanów na księżycu zostało zainscenizowane w Hollywood. Opowieść dla grupki wyznawców teorii spiskowych, nie dla kogokolwiek, kto ma cień pojęcia o obiegu informacji - komentował w programie "Newsroom" WP Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador w Łotwie i w Armenii. Jak powiedział, "opowieść ambasadora jest po prostu niewiarygodna". - Ambasador nie mówi tak naprawdę do nas, tylko do swoich szefów. Mówi to, co mu kazali, żeby wykazać się przed swoimi własnymi władzami. To jest choroba państw totalitarnych i autorytarnych - podkreślił Nowakowski. Były ambasador odniósł się też do informacji, że Polska wydali 45 rosyjskich dyplomatów podejrzanych o działalność szpiegowską. - To wydalenie ma sens, dlatego że w tej chwili wywiad rosyjski jest niesłychanie zintensyfikowany na kierunku polskim, bo przez Polskę idzie pomoc, Polska jest politycznie aktywna. (...) Ich wysłanie powoduje porwanie pewnych nici informacyjnych - podkreślił Nowakowski. Były ambasador nie ma wątpliwości, że nastąpi odwet ze strony Rosji, która wydali taką samą liczbę osób na podobnych stanowiskach. - Jeżeli w rosyjskich mediach snują opowieści o tym, jak to Warszawa zostanie zmieciona z powierzchni ziemi przez rosyjską broń atomową, nie liczyłbym na gesty przyjazne, raczej na gesty bardzo nieprzyjazne - podsumował.