Madeleine Albright i Witold Waszczykowski m.in. o polityce NATO wobec Rosji
• Szef MSZ oraz Albright zabrali głos podczas Forum Eksperckiego
• Waszczykowski: Moskwa nie jest konstruktywnym graczem na arenie międzynarodowej
• - Nikt Rosji nie obiecywał imperialnej dominacji nad terytorium swoich sąsiadów - mówił szef MSZ
• Albright: Putin nie wymaga prowokowania, ponieważ to on jest prowokatorem
• - Sojusz powinien patrzeć nie tylko na Wschód, lecz również na południowy Wschód - podkreśliła b. sekretarz stanu USA
• Albright: Rosja pogwałciła prawo międzynarodowe na Ukrainie
08.07.2016 | aktual.: 08.07.2016 15:42
Postanowienia szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego w Warszawie nie stanowią "prowokacji" ani złamania danych Rosji zobowiązań - podkreślali b. sekretarz stanu USA Madeleine Albright i polski minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.
Szef MSZ oraz Albright zabrali głos podczas Forum Eksperckiego, które towarzyszy warszawskiemu szczytowi NATO. Organizatorami i partnerami forum ekspertów są: PISM, GLOBSEC, Atlantic Council, Centre for Strategic and International Studies i German Marshall Fund. Forum jest poświęcone roli NATO we współczesnym świecie, w tym - jego roli w Europie środkowo-wschodniej oraz relacjom NATO z Rosją.
Szef polskiej dyplomacji podkreślił w swoim wystąpieniu, że Moskwa nie jest konstruktywnym graczem na arenie międzynarodowej. Przekonywał o konieczności odrzucenia "myślenia życzeniowego o pragmatycznej współpracy z Rosją - tak długo, jak Rosja będzie najeżdżać terytoria naszych sąsiadów".
- Abchazja, Południowa Osetia, Górski Karabach, Krym, Donbas i b. Jugosławia - to długa lista rejonów konfliktu, które powstały po 1991 r. Żaden z tych konfliktów nie został rozwiązany przy wsparciu Rosji - zwrócił uwagę Waszczykowski. - Osiągnięcie pokoju i stabilności w danym regionie osłabia wpływy Moskwy, której wartości i cele są niepodobne do naszych. Jest to eksporter destabilizacji i coraz częściej zauważamy, że jesteśmy na przeciwległych biegunach, gdy przychodzi do rozwiązywania konfliktów - wskazał szef MSZ.
- Rosja nie została oszukana przez Zachód. Nikt Rosji nie obiecywał imperialnej dominacji nad terytorium swoich sąsiadów - podkreślił.
Waszczykowski zwrócił też uwagę na dysproporcje pomiędzy działaniami Rosji, m.in. w Syrii, a formułowanymi przez nią oczekiwaniami wobec NATO. - Kreml uważa swoją interwencję w Syrii za swoje suwerenne prawo i podejmuje ją bez konsultacji z NATO. Jednocześnie Rosja odbiera nam prawo do ćwiczeń wojskowych na własnym terytorium, zgodnych z umowami o bezpieczeństwie pomiędzy naszymi krajami, w obliczu wyzwań, które sama Rosja wywołuje - mówił.
Szef MSZ zaznaczył jednocześnie, że Rosji oferowano szeroką współpracę z instytucjami zachodnimi, m.in. poprzez członkostwo w Radzie Europy i G8 oraz dialog z UE i NATO. - Niestety Rosja obrała inną drogę, nasze wysiłki nie uzyskały wzajemności ze strony Rosji, wręcz przeciwnie, spotkaliśmy się z kolejnymi nierozsądnymi żądaniami, nieufnością, konfrontacyjnością - zauważył.
O tym, że Pakt Północnoatlantycki nie prowokuje w żaden sposób Rosji przekonywała w swoim wystąpieniu Albright.
B. szefowa amerykańskiej dyplomacji odniosła się do obaw, że zaplanowane decyzje szczytu NATO "stanowią potrząsanie szabelką, że możemy w jakiś sposób sprowokować Władimira Putina inwestując w Sojusz". Przed "podgrzewaniem atmosfery" w stosunkach NATO-Rosja i ograniczeniem się do strategii odstraszania i "wymachiwania szabelką" przestrzegał w czerwcowym wywiadzie dla "Bilda" szef MSZ Niemiec Frank-Walter Steinmeier.
- Moja odpowiedź jest taka, że Putin nie wymaga prowokowania, ponieważ to on jest prowokatorem. Więc zamiast wpadać w pułapkę propagandy, że nasze decyzje w Warszawie byłyby niemądre, myślę, że znacznie trudniej będzie sprowokować Putina, jeśli NATO będzie silne i zjednoczone, uniemożliwiając wszelkie jego działanie na lądzie, w powietrzu i na wodzie, a także w cyberprzestrzeni - podkreśliła Albright.Jak dodała, Sojusz powinien w tym kontekście "patrzeć nie tylko na Wschód, lecz również na południowy Wschód". Opowiedziała się w szczególności za wzmocnioną współpracą marynarek krajów NATO na Morzu Czarnym oraz "spoglądaniem w kierunku Arktyki". Jej zdaniem Arktyka jest regionem, gdzie "możemy współpracować z Rosją, ale gdzie również powinniśmy bronić się przed konfliktem".
- Powinniśmy podejmować takie kroki tak długo, jak Rosja podtrzymuje swoją agresywną postawę. Ale powinniśmy jednocześnie być otwarci na komunikację poprzez mechanizmy takie, jak Rada NATO-Rosja, uznając, że taka komunikacja musi funkcjonować w obu kierunkach" - przekonywała b. sekretarz stanu USA.Albright zaznaczyła jednocześnie, że cele Sojuszu pozostają defensywne, zasoby NATO nie są skierowane przeciwko żadnemu konkretnemu krajowi. "I nie uważamy żadnego narodu za naszego wroga - dodała.
Odnosząc się do polityki prowadzonej przez prezydenta Władimira Putina b. szefowa dyplomacji USA oceniła, że Rosja "została po raz kolejny zdradzona przez swoich przywódców". - Poprzez nielegalne działania Władimir Putin przypomniał nam, że liderzy są najbardziej niebezpieczni, kiedy tworzą swoją własną rzeczywistość. Jego poglądy są pełne fikcji i zmierza on do podziału naszego Sojuszu. Dlatego też staramy się go zbić z tej drogi - wyjaśniła.
Albright zwróciła w tym kontekście uwagę, że Rosja "pogwałciła prawo międzynarodowe na Ukrainie, prowokując członków NATO swoją retoryką i działaniami skierowanymi przeciwko Sojuszowi".
- Obecne zadanie polega na tym, aby przejść od wzmacniania bezpieczeństwa do odstraszania, tak aby Rosja zauważyła, że jej działania przynoszą długofalowe efekty, i że nasza determinacja i nasze zdolności obronne nie powinny być nigdy testowane - podkreśliła.
"Kamień milowy na tej drodze" stanowić będzie - zdaniem Albright - decyzja o rozlokowaniu na flance wschodniej czterech batalionów NATO pod przywództwem Kanady, Niemiec, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. - Po tym szczycie będziemy mogli przekazać Rosji silny komunikat, że jesteśmy gotowi odpierać rosyjską agresję na tym kontynencie; odnosi się to do zachowań Kremla, a nie społeczeństwa rosyjskiego - powiedziała.
B. sekretarz stanu przywołała również w tym kontekście działania administracji prezydenta USA Baracka Obamy związane z zainwestowaniem ponad 3 mld dolarów w zwiększanie zdolności obronnych krajów Europy wschodniej. - W 2015 r. mieliśmy do czynienia z największym wzrostem wydatków zbrojeniowych od wielu lat, co wysyła komunikat jedności zarówno wobec naszych społeczeństw, jak i wobec Rosji - oceniła.
Zarówno Albright, jak i Waszczykowski opowiedzieli się też w swoich wystąpieniach za podtrzymaniem przez NATO na warszawskim szczycie polityki otwartych drzwi oraz za ścisłą współpracą z krajami aspirującymi do członkostwa - w tym z Gruzją, Mołdawią i Ukrainą.
Szef polskiego MSZ zwracał ponadto uwagę na różnice pomiędzy skutkami obecności na danym terytorium NATO i sił rosyjskich. Wskazał w tym kontekście m.in. na sukces, jaki odniosły - jego zdaniem - prowadzone przez Sojusz misje stabilizacyjne na zachodnich Bałkanach.
- Jeśli porównamy dzisiejszą sytuację w Europie środkowej i na zachodnich Bałkanach z obszarem post-sowieckim (...), to różnice są diametralne - podkreślił. Jak zauważył, zachodnie Bałkany stały się stabilne, a wszystkie kraje regionu aspirują do członkostwa w UE.
- Z tego punktu widzenia sytuacja w Gruzji, na Ukrainie, w Mołdowie, Azerbejdżanie, Armenii różni się w sposób istotny, ponieważ rosyjska obecność jest tam trwała. Rzekomo służy ona utrzymywaniu pokoju, a tak naprawdę podtrzymuje pozostałości geopolitycznego obszaru wpływów tego kraju. Nie możemy zgodzić się na obecność wojskową Rosji na jakimś terytorium wbrew suwerennej woli tego państwa - tak jak mówi prawo międzynarodowe - oświadczył szef MSZ.
Szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego zainaugurował prezydent Andrzej Duda i sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Następnie odbędzie się sesja Rady Północnoatlantyckiej z udziałem 28 szefów państw i rządów krajów członkowskich.