- Późno w nocy, właściwie rano, zabrałem się do konstruowania swojego wystąpienia. Chciałem je przemyśleć, zastanowić się nad treściami. I bardzo spodobało mi się to, co udało mi się napisać. Ale nie byłem pewny, czy będę w stanie dokładnie to wszystko powiedzieć i wręczyłem ten tekst koledze. Powiedziałem mu, że jak coś zapomnę czy przeinaczę, to żeby mnie poprawił - tak przewodniczący SLD Leszek Miller w "Faktach po faktach" tłumaczył się ze swojej wpadki podczas wystąpienia na pochodzie pierwszomajowym.