Uczestnictwo w pochodzie pierwszomajowym, organizowanym dla uczczenia przypadającego 1 maja Święta Pracy, nigdy nie było obowiązkowe. Jednak nie pójście na nie mogło oznaczać kłopoty w pracy. Była duża presja na pójście w pochodzie - władza pilnowała, by te obchody były masowe.
Zdarzało się więc, że w zakładach pracy szykanowano osoby uchylające się od uczestnictwa. Po II wojnie, w krajach tzw. bloku wschodniego organizowano oficjalne urczystości - uczniowie nie szli do szkoły, a dorośli do pracy. Należało być odświętnie ubranym i z uśmiecham na ustach oraz flagą z napisem wychwalającym ustrój socjalistyczny przejść przez warszawskie ulice. W stolicy główny pochód szedł Marszałkowską, obok PKiN-u , gdzie najważniejsze osoby w państwie, czyli tzw. wierchuszka, machały do przechodzących z mówinicy.
Pochody pierwszomajowe były dla jednych niechcianym obowiązkiem, ale dla innych doskonałą okazją, aby zaprezentować się całemu miastu - wylansować nowy ciuch lub fryzurę.
Dzięki Narodowemu Archiwum Cyfrowemu możemy zobaczyć, jak wyglądały pochody kiedyś.