Ząbkowice Śląskie. Pogrzeb rodziny zamordowanej przez 18-latka
Ząbkowice Śląskie pożegnały w sobotę Tomasza, Katarzynę i Kacpra C. Pogrzeb zamordowanej rodziny zgromadził wiele osób, na uroczystość przyszły tłumy.
- Pogrzeb rodziny brutalnie zamordowanej rodziny z Ząbkowic Śląskich
- Cała trójka spoczęła na cmentarzu komunalnym
- Za zabójstwo rodziców i brata Marcelowi C. grozi dożywocie
- Proszę o dziękczynienie i miłosierdzie - tak ksiądz prowadzący mszę rozpoczął pożegnanie członków zamordowanej rodziny. - Podziękowanie za życie Tomasza, Katarzyny i Kacperka - mówił. Ksiądz wspominał rodzinę bardzo ciepło. Podkreślał, że nie było chyba ludzi, którzy by ich nie lubili. Mówił jak o najbliższych krewnych - o zawsze uśmiechniętym i otwartym Tomaszu, znanym z pasji do sportu i motoryzacji, który nigdy nie odmawiał pomocy. Katarzynie, która kochała kwiaty i zawsze miała swoje zdanie. I o małym, ciekawym życia Kacperku.
Kiedy ksiądz wspominał dni po zabójstwie, to, że wiele osób przychodziło do niego i ze łzami w oczach i przyznawało, że nie wierzą w tę tragedię, "że to chyba tylko zły sen, który skończy się wkrótce i znowu zobaczymy Tomka, Kasię i Kacpra" niemal wszyscy w kościele płakali i potakująco kiwali głowami.
We wzruszającym kazaniu duchowny zacytował fragment wiersza ks. Wacława Hryniewicza.
"Odkąd odszedłeś, pełen jestem twojej bliskości
w myślach i uczuciach.
Twoja śmierć - wcześnie dojrzały owoc życia
- napełnia smutkiem wielu.
Wiem, że to znak kruchości naszego istnienia,
które skończyć się musi w obecnej postaci.
Niby rozumiem, ale pojąć nie mogę...
Wiedziałem, że szlachetną i piękną miałeś duszę,
serce oddane i szczere.
Widać to było na Twoim obliczu.
Wciąż słyszę Twój głos.
Twoje słowa jeszcze dźwięczą w uszach.
Widzę Twoją uszczęśliwioną twarz
i oczy pełne światła.
JEST RADOŚĆ ZE ZMARTWYCHWSTANIA!" - mówił ksiądz nad urnami z prochami zamordowanej rodziny.
Drugi z duchownych koncelebrujących mszę prosił o przebaczenie dla syna i brata zmarłych. - Ten chłopiec kochać nie umiał, ale on też jest stworzony do miłości, zarówno tu, na ziemi, jak i po śmierci - mówił. Wiele osób nie kryło wzruszenia w tym momencie. - Jego rodzina jest już w niebie, ale tam nie ma smutku, obwiniania i żalu, oni czekają by kiedyś go przytulić, by nadal go kochać - mówił.
Najbliżsi zmarłych nie chcieli zabrać głosu na pogrzebie.
Z kościoła św. Anny kondukt żałobny udał się na cmentarz komunalny, gdzie pochowano zmarłych.
Przypomnijmy, że do tragedii w Ząbkowicach Śląskich, która wstrząsnęła całą Polską, doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. 18-letni Marcel C. zamordował swoich rodziców i młodszego braciszka - Kacpra.
Śledczy ustalili, że chłopak po zabójstwie rodziny zabrał z domu niemal 10 tys. zł w różnych walutach. Pieniądze miały mu pomóc w ucieczce z Polski. - W domu upozorował włamanie i rabunek. Następnie oddalił się z miejsca zdarzenia i próbował spalić ubrania, które miał na sobie oraz ukryć narzędzie zbrodni - siekierę - mówi prok. Orepuk.
Po wszystkim Marcel C. wrócił do rodzinnego domu, wszedł na dach i stamtąd zawiadomił policję, że ktoś włamał się na posesję. - Później przyznał się jednak do zabójstwa rodziców i brata - mówi prok. Orepuk.
Śledczy zarzucają mu zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Grozi za to nawet dożywocie.