Putin podczas spotkania z szefami regionów stwierdził, że ważne jest, aby obwód królewiecki był zintegrowany z rosyjskim społeczeństwem i rosyjską gospodarką. Podkreślił, że nie powinno być żadnych barier w przemieszczaniu się rosyjskich obywateli między Rosją kontynentalną a jej eksklawą nad Morzem Bałtyckim. Jak to można odczytywać? - z takim pytaniem Patrycjusz Wyżga, prowadzący program "Newsroom" w WP zwrócił się do Pawła "Navala" Mateńczuka, weterana jednostki wojskowej GROM. - Gdy my to czytamy, to jest dla nas trudny temat, ale jak to jest trudny temat dla krajów bałtyckich? My jesteśmy - mówiąc o Polsce - praktycznie jednonarodowym społeczeństwem. W Łotwie pierwiastek etnicznych Rosjan jest duży, a patrząc na historię Rosji, ona zawsze szła "chronić" swoich - zwrócił uwagę gość programu. - Czy to jest rodzaj zapowiedzi uderzenia na kraje bałtyckie? - zapytał prowadzący program. - Kraje bałtyckie i my, to jest struktura NATO. Ale Putin będzie szukał "miękkich" warstw, gdzie można coś wbić. On, mówiąc o obwodzie królewieckim, pokazuje NATO, że mamy szykować się na możliwy konflikt zbrojny. A więc zmniejszą się możliwości sił i środków, które możemy wysłać na pomoc Ukrainie. Gdyby nie straszył, to moglibyśmy powiedzieć: nasze siły i środki możemy w całości wysłać Ukrainie. A tak, część musimy sobie zostawiać, by zabezpieczyć się przed Rosją, której my nie zamierzamy atakować, dla której nie stanowimy zagrożenia - ocenił Mateńczuk. - Czyli w ten sposób Putin chce sobie ułatwić sytuację w Ukrainie? - dopytywał Patrycjusz Wyżga. - Będzie coś rozgrywać. To jest polityka. Kiedyś siądą politycy do stołu negocjacyjnego i Putin powie: dajcie mi Krym, to przestanę czepiać się przesmyku suwalskiego, żeby połączyć się z obwodem królewieckim - ocenił gość programu. Pytany, czy to oznacza, że NATO, w tym Polska, powinny się bardziej zaangażować na terytorium Łotwy i Litwy, odparł, że "powinniśmy cały czas demonstrować, że jesteśmy silni". - Rosjanie są nieobliczalni na każdym odcinku, a to, co mówimy o obwodzie królewieckim, to jest szukanie "miękkiego podbrzusza" - stwierdził. - Brakuje tylko, żeby Rosja zaczęła straszyć Japończyków Kurylami, których kwestia nie została uregulowana od II wojny światowej - dodał Paweł "Naval" Mateńczuk.