Ściągnęli "atomowe działa". Rosjanie mogą zburzyć własne miasta

Do obwodu kurskiego Rosjanie ściągnęli z Donbasu "atomową" artylerię, czołgi i transportery opancerzone. Może to świadczyć o tym, że teraz rosyjskie miasta i wsie podzielą los miejscowości w Ukrainie, które starli z powierzchni ziemi. Cena nie gra roli, liczy się jedynie wyparcie Ukraińców.

Bachmut po rosyjskim ostrzale. Teraz Rosjanie zapewne nie zawahają się obrócić w gruzy swoich własnych miast w obwodzie kurskim
Bachmut po rosyjskim ostrzale. Teraz Rosjanie zapewne nie zawahają się obrócić w gruzy swoich własnych miast w obwodzie kurskim
Źródło zdjęć: © Ministerstwo Obrony Ukrainy

Grupa Wojsk Kursk nie dotrzymuje kolejnych, wyznaczonych przez Władimira Putina dat na odzyskanie ziem utraconych w sierpniu po ukraińskim ataku. Najpierw mieli to zrobić do końca września, potem do połowy listopada. Teraz Putin dał im "ostateczny" czas do zaprzysiężenia Donalda Trumpa, czyli do 20 stycznia.

Tymczasem Rosjanom pozostało do odbicia jeszcze 700 z niemal 1300 km kwadratowych. Nawet gdyby wojska dowodzone bezpośrednio przez wiceministra obrony, gen. armii Junus-biekJewkurowa, pobiły wszelkie rekordy w tempie natarcia, to i tak by się im nie udało przed wyznaczonym terminem.

Ukraińcy po zajęciu części obwodu kurskiego wybudowali w kilku miejscach linie umocnień polowych, o które rozbijają się rosyjskie uderzenia. W dodatku prowadzą kolejne kontrataki, odrzucając miejscowo Rosjan ze zdobytych terenów. W rosyjskich mediach w tym tygodniu głównymi wiadomościami były informacje o zdobyciu ruin Kurachowego, udanych walkach w Torecku i zatrzymaniu kolejnego ukraińskiego uderzenia w obwodzie kurskim.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Generał alarmuje ws. Ukrainy. "To byłaby katastrofa"

"W celu powstrzymania natarcia wojsk rosyjskich w kierunku Kurska, wróg przeprowadził kontratak grupami szturmowymi w kierunku wsi Bolszoje Sołdackoje" – poinformowało rosyjskie Ministerstwo Obrony.

"W odpowiedzi artyleria i lotnictwo Sił Zbrojnych Rosji rozpoczęły uderzenie, w wyniku którego zniszczone zostały dwa czołgi, wóz opancerzony i siedem bojowych wozów piechoty Sił Zbrojnych Ukrainy" – dodali.

Kremlowska propaganda cały czas upiera się, że Ukraińcy ponoszą duże straty i "niezwyciężona armia" wypiera ich za granicę. To półprawda, bo sytuacja Rosjan jest dość skomplikowana i informacje o odzyskaniu zajętych wiosek nadal są rzadkością.

Rosjanie mają problemy

Co prawda Rosjanie do końca roku odzyskali około 40 proc. utraconego terenu, jednak już w styczniu 2025 r. mają problemy, żeby ruszyć dalej. Mało tego, po kolejnych kontruderzeniach ukraińskie oddziały posunęły się na południe od wsi Bierdin, aż do centrum osiedla typu miejskiego Ruskie Poreczne i centrum Nowosotnickiego, rozszerzając kontrolowane wybrzuszenie na północny wschód od Sudży o 5 do 7 km.

O obie miejscowości toczą się zacięte walki, ale Rosjanie robią jeden krok naprzód, by kolejnego dnia zrobić dwa kroki w tył. W dodatku intensywne walki spowodowały duże straty, przez co najdłużej walczące brygady musiały zostać wycofane. Przykładowo w połowie sierpnia do obwodu kurskiego ściągnięto 155. i 810. Samodzielną Brygadę Piechoty Morskiej Gwardii. Po intensywnych walkach w listopadzie i grudniu obydwie straciły ponad połowę stanów osobowych i sprzętowych.

Jakby było mało, 25 grudnia i 7 stycznia ukraińska artyleria rakietowa przeprowadziła precyzyjny atak na stanowisko dowodzenia 810. brygady. Straty Rosjan są nieznane, ale to po drugim z tych ataków rozpoczęło się wycofywanie brygad z frontu.

Jeszcze nie wiadomo, jakie jednostki pojawią się na ich miejsce. Pewne jest jednak to, że operacja na szerszą skalę rozpocznie się dopiero po ich przybyciu.

Na razie do obwodu kurskiego Rosjanie ściągają w większej liczbie ciężką artylerię, która ma zniszczyć ukraińskie umocnienia. To element zmiany taktyki zaobserwowany w drugiej połowie ubiegłego roku. W tym czasie Rosjanie przestali ostrzeliwać nawałą artyleryjską szerokie odcinki frontu, a zaczęli uderzać punktowo, na wąskich pasach natarcia. Dopiero na tę wypaloną ziemię wchodziły niewielkie grupki żołnierzy, którzy mają za zadanie zlikwidować niedobitki obrońców.

Tę taktykę na tak wielką skalę Rosjanie wykorzystywali w czasie II wojny światowej, od której minęło 80 lat, a w czasach Federacji Rosyjskiej zastosowali ją w ataku na Grozny, od którego minęło lat 30.

Najbardziej jaskrawymi przykładami w ostatnich latach były Mariupol, Bachmut czy Wuhłedar. Miasta zostały zniszczone w ponad 90 proc. Rosjanom nie przeszkadzało to, że według nich są to rosyjskie miasta. Czy będzie im przeszkadzało w przypadku Sudży? To wątpliwe.

Niszczyciele miast

Ukraińcy wokół Sudży wybudowali linie umocnień polowych. Podobne było pod Bachmutem i Wuhłedarem. Rosjanie bardzo długo nie mogli ich zdobyć, skupili się więc na niszczeniu infrastruktury i szlaków komunikacyjnych, wysyłając w ruiny piechotę. Wówczas używali artylerii rakietowej i najcięższą artylerię lufową. Kluczową rolę odgrywały "atomowe działa" 2S7 Pion, kal. 203 mm.

Dziś nikt nie oczekuje, że 2S7 Pion będą tworzyć "atomowe" korytarze. Obecnie wykorzystywane są do niszczenia linii umocnień i rozbijania miast. Pocisk odłamkowo-burzący o masie 110 kg potrafi wybić w gruncie lej o głębokości 5 metrów lub zburzyć niewielki jednorodzinny dom. Teraz do rosyjskich armat dołączyły północnokoreańskie M-1989 Koksan. Zdjęcia pierwszych sztuk na pozycjach bojowych pojawiły się na początku stycznia.

Patrząc na dotychczasową praktykę użycia artylerii przez Rosjan, można się spodziewać, że Sudżę może czekać podobny los, jak Bahmut czy Wuhłedar. Zwłaszcza że jest niewielkim, pięciotysięcznym miasteczkiem. Rosjanie wielokrotnie udowadniali, że nie liczą się z żadnymi kosztami, by dopiąć celu.

Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie