Sytuacja w obwodzie kurskim. Potrzebne "mięso armatnie"?
Dowódca czeczeńskiego specnazu Achmat Apti Alaudinow obiecał rosyjskim żołnierzom "raj", jeśli umrą za Rosję. Skrytykował też rodziców, którzy nie chcą, aby ich synowie walczyli w obwodzie kurskim. Kadyrowiec ocenił sytuację w tym rejonie. Uspokajał, że siły wroga topnieją, a oddziały Achmat zniszczyły w ciągu ostatnich godzin wiele jednostek sprzętu AFU i "dużo piechoty".
Generał-major Apti Alaudinow, zastępca szefa głównego dyrekcji wojskowo-politycznej rosyjskiego Ministerstwa Obrony, zaprezentował nowy poziom rosyjskiej propagandy. Oświadczył, że żołnierze, którzy zginęli podczas ofensywy ukraińskich sił w obwodzie kurskim, pójdą do nieba, ponieważ bronili swojej ojczyzny.
"Nikt, komu nie jest przeznaczona śmierć, nie umrze. A jeśli umrzesz, broniąc swojej ojczyzny, swojej wiary w Boga, pójdziesz do raju. A co może być lepszego dla człowieka niż raj na drodze Wszechmogącego? Nic!" - powiedział Alaudinow w wiadomości wideo skierowanej m.in. do rodziców poborowych, którzy nie chcą, aby ich synowie walczyli w obwodzie kurskim.
"Zbawienie" za śmierć za Rosję. Czeczeński dowódca prezentuje nowy poziom rosyjskiej propagandy
Dowódca stwierdził, że prezydent Rosji Władimir Putin obiecał, że osoby powołane do wojska nie wezmą udziału w wojnie, ale dziś kraj został zaatakowany przez "wroga" i wszyscy powinni "stanąć w szeregu". Zwrócił się do rodziców pełnoletnich dzieci. Pytał, co jest najlepszym wyjściem, jeśli wróg znajduje się na "naszym terytorium".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Alaudinow stwierdził również, że siły specjalne Achmat mają bardzo wysoki odsetek bojowników w wieku 18-20 lat. "I to są bohaterowie, z których jestem dumny. Walczą jak mężczyźni. Nie powinniśmy robić dzieci z 18-letnich poborowych" — ogłasza.
Siły Kremla próbują odeprzeć ukraińską ofensywę w Kursku i desperacko potrzebują rąk do walki. Po raz pierwszy od inwazji na Ukrainę pojawiła się w rosyjskim społeczeństwie znacząca fala niezadowolenia, co wywołuje społeczne niezadowolenie. Pojawiły się głosy matek rosyjskich żołnierzy.
Wcześniej matki poborowych apelowały do Putina o wycofanie ich synów z obwodu kurskiego. Jak podał serwis Wierstka, wszyscy ewakuowani z regionu przygranicznego żołnierze są zmuszani do podpisywania umów z rosyjskim ministerstwem obrony, aby mogli zostać wysłani na linię frontu.
Generał w nagraniu wideo - opublikowanym na jego kanale na Telegramie - ogłasza, że w obwodzie kurskim sytuacja "się stabilizuje", między innymi rzekomo zniszczono "dużo piechoty" ukraińskiej. Tymczasem, zdaniem ekspertów po inwazji sił Ukrainy w regionie nadal przebywa mniej żołnierzy rosyjskich niż ukraińskich.
Przeczytaj także: Mamo, jestem w niewoli. Dowódcy porzucili poborowych
W międzyczasie aktywizował się rosyjski projekt opozycyjny, który powstał po pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. "Idźcie lasem" pomaga Rosjanom uniknąć przymusowego poboru do armii i wysłania na front. W rozmowie z "Financial Times" Iwan Czuwiłajew, rzecznik projektu, powiedział, że organizacja jest zasypywana prośbami o pomoc.
Początkowo strefy przygranicznej mieli pilnować funkcjonariusze straży granicznej FSB, czeczeński batalion Achmat oraz stacjonujące w regionie jednostki wojskowe. Dara Massikot, specjalistka rosyjskich sił zbrojnych, starszy pracownik Carnegie Berlin Center for the Study Rosji i Eurazji uważa, że rosyjskie dowództwo przeniosło dodatkowe siły z okręgów wojskowych w Leningradzie i Moskwie. "Część z nich to poborowi" - ujawnia ekspert.