"Mamo, jestem w niewoli". Dowódcy porzucili poborowych

- Mamo, u mnie wszystko w porządku, jestem w niewoli - mówi na nagraniu jeden z rosyjskich poborowych, który został pojmany w obwodzie kurskim. Rodzina rozpoznała 20-letniego Antona Spiridonowa, który ujawnia kulisy z momentu ataku Ukrainy na Rosję.

"Mamo, jestem w niewoli". Dowódcy porzucili poborowych
"Mamo, jestem w niewoli". Dowódcy porzucili poborowych
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
Mateusz Czmiel

Nagranie z mężczyzną zostało opublikowane na ukraińskich kanałach Telegramu. Widać na nim 20-letniego żołnierza poborowego Antona Spiridonowa, który został wezwany do obwodu kurskiego ze wsi Kurgan, gdzie mieszkał.

Dowódcy porzucili poborowych

Mężczyzna ma zawiązane oczy. - Mamo, nic mi nie jest, jestem w niewoli. Dowódcy opuścili nas zupełnie niespodziewanie, nie było radarów, nie było łączności, nie było nic - mówi wojskowy.

20-latek dodaje, że z plutonu poborowych "zostało już tylko pięciu". - Wszyscy nasi dowódcy gdzieś zniknęli, nie spodziewałem się tego po nich - dodaje Anton.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Obiecali, że nigdzie go nie zabiorą

Krewni rozpoznali mężczyznę. Z rodziną 20-latka skontaktował się kanał "Możem Objasnit". - Stali na granicy - powiedziała siostra pojmanego poborowego Jekaterina. - Ich dowódcy po prostu odeszli i pozostawili ich bez komunikacji, bez pomocy, bez broni. To samo powiedział mi znajomy, który służy w Północnym Okręgu Wojskowym - dodała.

Według niej sam Anton był spokojny co do ryzyka wysłania go na front. - Powiedział: "wyślą, to wyślą, będę służył, będę bronił mojej Rosji". Nie chciałam nawet, żeby został zabrany do wojska. Nie sądził, że uda mu się znaleźć na froncie. Powiedzieli mu, że będzie po prostu służył w wojsku, że nigdzie go nie zabiorą, ani na granicę, ani na front - mówi siostra.

Anton wstąpił do wojska pod koniec października i został wysłany najpierw do Jekaterynburga, a następnie do Elani. - I już z Elani zabrano ich gdzieś na granicę. Kiedy Anton zadzwonił, powiedział, że tutaj widać Ukrainę z drugiej strony pola. A potem zawieźli go do Kurska. Powiedział: "u nas wszystko w porządku". 5 sierpnia napisał, że trwa ewakuacja ludności cywilnej. Po tych słowach nie skontaktował się z nami ani nie wszedł na portale społecznościowe - mówi kobieta.

- Zaczęliśmy panikować, poszliśmy do biura rejestracji i poboru do wojska w Miszkinie, napisaliśmy oświadczenie - kontynuuje Jekaterina. - Powiedziano nam, że Anton znajduje się w Kursku, w ośrodku szkoleniowym, a 15 sierpnia przesłali nam nagranie wideo, na którym widać go z zawiązanymi oczami i zdjęcie bez opaski.

Według "The Washington Post" w niewoli przebywa około 250 poborowych. Jednak ani rosyjskie ministerstwo obrony narodowej, ani kanały telewizyjne nie podają informacji o ich stanie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski