"Russiagate" w USA. Były wiceszef sztabu Trumpa przyznaje się do spisku
Rick Gates przyznał się do okłamywania śledczych i do spiskowania przeciw Stanom Zjednoczonym podczas wyborów prezydenckich w 2016 roku. Byłemu wiceszefowi sztabu wyborczego Donalda Trumpa grozi kara 5,5 roku więzienia.
Gates zapowiedział, że będzie w pełni współpracował z komisją, która prowadzi dochodzenie ws. ingerencji Rosji w wybory w USA oraz kontaktów ludzi Kremla z osobami z bliskiego otoczenia Trumpa.
W zamian za tę współpracę specjalny prokurator Robert Mueller obiecał wystąpienie z wnioskiem o skrócenie kary więzienia dla Gatesa. Gdyby nie chciał współdziałać ze śledczymi mógłby trafić za kraty na ponad 10 lat.
Komentatorzy zauważają, że przyznanie się Gatesa do winy oznacza duży postęp w śledztwie. Prokuratorzy liczą, że ujawni on ważne informacje na temat swojego byłego szefa z kampanii wyborczej Paula Manaforta. To z kolei może zmusić tego ostatniego do złożenia zeznań i współpracy z komisją ws. "Russiagate".
Zobacz także: "Dajcie im więcej broni, przestaną strzelać"
"Gwóźdź do trumny"
- Oskarżenia wobec Manaforta są bardzo poważne i poparte ogromnym zestawem dowodów. Gates może być gwoździem do trumny byłego szefa sztabu wyborczego Trumpa - ocenił były zastępca dyrektora FBI Ron Hosko.
Kluczowe dla śledztwa mogą być zeznania Gatesa ws. spotkania Donalda Trumpa juniora i Jareda Kushnera, zięcia i doradcy Trumpa z rosyjską adwokat Natalią Weselnicką. Amerykańskie służby twierdza, że obiecała ona przekazać sztabowi Trumpa kompromitujące materiały na temat Hillary Clinton, która rywalizowała z obecnym prezydentem USA w wyborach.
Źródła: bbc.com, Reuters, abcnews.go.com