Potężne eksplozje na Bałtyku. Wszystko wskazuje na robotę Kremla

Eksperci nie mają wątpliwości: Rosja nie przyzna się do sabotażu na Nord Stream I i Nord Stream II. - To nie jest przypadek, że wszystko dzieje się w czasie, gdy otwieramy Baltic Pipe i kiedy ceny gazu na giełdach się ustabilizowały - twierdzą zgodnie rozmówcy Wirtualnej Polski. Co prawda nie ma stuprocentowej pewności, że za uszkodzeniem gazociągu stoi reżim Putina, ale zdaniem naszych rozmówców powinniśmy być gotowi na kolejne groźne incydenty dotyczące infrastruktury krytycznej. Nawet w Polsce.

Władimir Putin
Władimir Putin
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/GAVRIIL GRIGOROV / SPUTNIK / KREMLIN POOL
Mateusz Dolak

28.09.2022 07:02

- Myślę, że teoretycznie i praktycznie jest możliwe, żeby taki rurociąg uszkodzić celowo. Na świecie jest kilka wyspecjalizowanych jednostek w tego typu działaniach. To nie musiał być człowiek, to mógł być robot przystosowany do działania na głębokości. Obecnie nie mamy twardych dowodów na działania Rosji, dlatego ich narracja będzie podobna do tych znanych z przeszłości, że "nie wiedzą, kto to zrobił" - mówi płk Andrzej Kruczyński.

- Historia uczy, że Rosjanie stosowali terroryzm energetyczny. Polska, Niemcy i Dania podejrzewają, że to mógł być sabotaż. Można podejrzewać, że doszło do celowego działania, które miało zniszczyć tę infrastrukturę. Efektem tego było to, że ceny gazu poszybowały w górę. Ten incydent ponownie je wywindował po tym, jak zaczęły spadać - ocenia z kolei ekspert ds. energetyki Wojciech Jakóbik.

Premier Danii Mette Frederiksen, odnosząc się do wycieków gazu w rurociągach Nord Stream 1 i Nord Stream 2, powiedziała, że to były "celowe działania". - To nie jest atak na Danię, nawet jeśli do wycieków doszło w wyłącznej strefie ekonomicznej Danii oraz Szwecji. To są wody międzynarodowe - dodała.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Nie bez znaczenia jest to, że awaria ma miejsce w momencie otwarcia Baltic Pipe. To nie przypadek i ta sytuacja może mieć drugie dno. Ale o tym dowiemy się dopiero za kilka czy kilkanaście dni - dodaje Kruczyński.

W poniedziałek wyciek gazu z dwóch gazociągów Nord Stream na Morzu Bałtyckim rozpoznał myśliwiec F-16 duńskich sił powietrznych. Do wycieków doszło w jednym miejscu w gazociągu Nord Stream II na południowy wschód od Bornholmu oraz w dwóch miejscach w gazociągu Nord Stream I na północny wschód od Bornholmu.

Stacja pomiarowa szwedzkiej Narodowej Sieci Sejsmologicznej (SNSN) podała, że zarejestrowała dwie silne podwodne eksplozje na obszarach, gdzie stwierdzono wyciek z gazociągów Nord Stream. - Nie ma wątpliwości, że to eksplozje - stwierdził Bjoern Lund z SNSN.

Jeden z wybuchów miał magnitudę 2,3 i został zarejestrowany w 30 stacjach pomiarowych w południowej Szwecji. Według naukowców pierwszy wybuch odnotowano w nocy z niedzieli na poniedziałek o godz. 2:03, a drugi w poniedziałek wieczorem o godz. 19:04.

- Ta gra w najbliższych tygodniach będzie na tym polegała. To, że Putin przegrywa w Ukrainie, nie oznacza, że jest bezbronny. Mówi się, że tonący brzytwy się chwyta. Eksperci już mówili, że trzeba spodziewać się różnych zdarzeń. Nawet na naszym polskim podwórku. To nie pytanie "czy", tylko "kiedy". Musimy być czujni. Trzeba wzmocnić ochronę infrastruktury krytycznej, bo moim zdaniem są to główne punkty zainteresowania strony przeciwnej - uważa Kruczyński.

Zdaniem naszych rozmówców, Rosja zamknęła drogę do dalszej pracy nad projektem Nord Stream I i Nord Stream II. Nawet dla prorosyjskich sił w Niemczech, które argumentowałyby to koniecznością powrotu do współpracy z powodu wysokich cen i braku gazu.

Jak zauważa na Twitterze Jakub Wiech z portalu energetyka24.pl, wybuchy przy gazociągach Nord Stream mogą wyłączyć te magistrale na lata. "Jeśli uszkodzenia da się naprawić, to spółki-operatorzy tych połączeń mogą być niezdolni do podjęcia prac. Wszystko przez sankcje technologiczne Zachodu ciążące na Rosji" - napisał.

Analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Wojciech Lorenz twierdzi z kolei, że "Rosja może wykorzystać oskarżenia o sabotaż jako pretekst do eskalacji wobec państw NATO lub partnerów Sojuszu".

Sprawę skomentował też minister spraw zagranicznych. "Wyciek gazu do Morza Bałtyckiego niepokoi nas wszystkich. Nie możemy wykluczyć, że była to katastrofa spowodowana przez człowieka. Wzywamy do niezależnego śledztwa i pozostajemy w kontakcie z naszymi sojusznikami" - napisał na Twitterze Zbigniew Rau.

- Prawdopodobnie był to akt sabotażu, a więc jest to sygnał ze strony Rosji - najprawdopodobniej, bo czekamy, aż te okoliczności się potwierdzą, i jest to coś bardzo niepokojącego. To coś, co pokazuje, do jakich środków i mechanizmów potrafią uciekać się Rosjanie po to, żeby zdestabilizować jeszcze bardziej Europę - ocenił z kolei na antenie TVP Info premier Mateusz Morawiecki.

Czytaj też:

Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rosjanord stream 2nord stream