PiS nie traci nadziei. Chce odzyskać władzę. Kilka scenariuszy
Prawo i Sprawiedliwość nie porzuciło ambicji o parlamentarnej większości. Cel jest oczywisty - Polskie Stronnictwo Ludowe. - Nasza oferta współpracy dla PSL będzie obowiązywać całą kadencję - mówi jeden ze współpracowników Jarosława Kaczyńskiego.
Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga (Polska 2050 i PSL) oraz Lewica ogłosiły gotowość do utworzenia wspólnego rządu z premierem Donaldem Tuskiem na czele. PiS, który w wyborach zdobył 194 mandaty, ma jednak wciąż nadzieję na władzę.
Jak podaje "Rzeczpospolita", partia Jarosława Kaczyńskiego rozpisuje scenariusz na powrót do rządu. Nawet, jakby miało się to nie udać teraz, to PiS liczy na sukces za kilka miesięcy. Celem partii jest Polskie Stronnictwo Ludowe oraz kilku konserwatywnych posłów Polski 2050.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Desperacka koalicja PiS? Wyśmiała mrzonki publicystów
Bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego przekonuje, że w opozycji trwają "tarcia o władzę". Koalicja Obywatelska chce wziąć jak najwięcej, a koalicjantom zostawić mniej znaczące stanowiska. PiS z kolei obiecuje więcej. - Możemy dać PSL-owi premiera lub marszałka Sejmu. Realnie dużo więcej niż daje im Platforma - mówi rozmówca "Rzeczpospolitej".
Podobny scenariusz był opisywany w materiale reportera WP Sylwestra Ruszkiewicza. Nieoficjalnie, jednym z pomysłów, który rozważa prezydent Andrzej Duda, jest działanie obliczone przeciw liderowi Platformy Donaldowi Tuskowi, a polegające na grze w jednej drużynie z PiS i forsowanie kandydata ludowców. Albo na marszałka Sejmu, albo na stanowisko premiera.
Politycy PiS wskazują, chociażby na sprawę mianowania marszałka Sejmu. Drugą osobą w państwie chciałby zostać Szymon Hołownia, ale Donald Tusk widziałby w tej roli Borysa Budkę. - Wiemy, że to się przestaje podobać w Trzeciej Drodze, bo Tusk zaczyna kanibalizować "przystawki", dzięki którym może rządzić - mówi rozmówca "Rz" z PiS.
Kilka scenariuszy
PiS szykuje się na kilka scenariuszy. Jeden zakłada, że koalicja rozpadnie się po wyborze marszałka Sejmu. "Plan B" zakłada odbicie władzy później, za kilka miesięcy. - Nasza oferta dla PSL, naturalnego koalicjanta, będzie trwała całą kadencję - mówi źródło "Rz".
Prawo i Sprawiedliwość widzi także potencjalnego sojusznika w Konfederacji, a dokładniej w jej nacjonalistycznej części.
Plotki o planach PiS irytują posła PSL Marka Sawickiego. - Niech już skończą się zajmować bajkami, to są dyrdymały. Mają kalkulatory? To niech ich użyją. Brakuje im 40 mandatów, a jak jeszcze Solidarna Polska (obecnie Suwerenna Polska - red.) utworzy osobny klub, to i z 60. Pora się pogodzić z porażką - mówi.
Czytaj więcej:
Źródło: "Rzeczpospolita"