Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) podkreśla, że monitoruje trajektorie satelitów i śmieci kosmicznych w ramach unijnej organizacji EU SST. Agencja zabrała głos po informacji Władysława Kosiniaka-Kamysza.
Wicepremier wskazał w TVN24 na problemy komunikacyjne z POLSA, która nie przekazała skutecznie informacji o rakiecie Falcon 9. Komunikaty wysłano na nieaktualny adres e-mail, co utrudniło dotarcie do odpowiednich służb.
"POLSA, we współpracy z partnerami EU SST, monitoruje trajektorie obiektów kosmicznych także pod kątem możliwości wejścia w atmosferę i potencjalnego upadku na powierzchnię Ziemi. Obiektów przewidywanych do wejścia w atmosferę jest średnio kilka dziennie i tylko dzisiaj (w czwartek - PAP) spodziewanych jest 6 takich wejść. Nie stanowią one jednak zagrożenia, gdyż ze względu na małą masę ulegną całkowitemu spaleniu w atmosferze. Mogą jedynie być widoczne z Ziemi efekty spalania w atmosferze" - czytamy w informacji prasowej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spektakularne zjawisko nad Polską. Nagrania świadków
Tłumaczenie Polskiej Agencji Kosmicznej
Agencja przypomniała, że co tydzień wysyła do zainteresowanych ministerstw i służb raporty o sytuacji na orbicie, uwzględniając starty i przewidywane oraz dokonane deorbitacje. W przypadku obiektów o masie ponad tony POLSA wysyła mniej więcej raz dziennie komunikaty o przewidywanym czasie i miejscu wejścia w atmosferę. Nie jest uzasadnione częstsze ich wysyłanie, gdyż krótsza obserwacja nie pozwala na istotne poprawienie przewidywań. W ubiegłym roku wysłano komunikaty dotyczące 44 takich obiektów, a w bieżącym – już pięciu.
"Komunikaty te mają charakter wyłącznie informacyjny, gdyż nie sposób przewidzieć, czy obiekt nie spali się całkowicie, zaś miejsca ewentualnego upadku nie da się przewidzieć z precyzją lepszą niż kilkaset kilometrów. Nikomu na świecie to się nie udaje, ze względu na mnogość czynników, które trzeba uwzględnić, jak stan atmosfery, wiatr, kształt obiektu, materiały z jakich jest wykonany i ich rozłożenie, kąt wejścia w atmosferę itp. Komunikaty te nie są więc wysyłane w celu podejmowania akcji zapobiegawczych. Służą one temu, by w przypadku zaobserwowania śladu ogniowego na niebie lub znalezienia szczątków łatwo było zidentyfikować ich pochodzenie" - napisano.
Tak też stało się w przypadku obiektów, które znaleziono w ostatnich dniach w okolicach Poznania - podkreślono w informacji POLSA.
Na orbicie znajduje się ponad 11 tys. czynnych satelitów i 15 tys. śmieci kosmicznych. Większość z nich ulega spaleniu w atmosferze, jednak czasami dochodzi do upadku szczątków na Ziemię.