Policjanci przesłuchają Tuska, czy poczuł się zagrożony. Później ruch śledczych
- Przesłuchanie pokrzywdzonego Donalda Tuska zostało lub niebawem zostanie zlecone funkcjonariuszom Komendy Stołecznej Policji - mówi w rozmowie z WP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba. To jeden z pierwszych kroków podjętych przez śledczych po incydencie w Sejmie z udziałem posła PiS wykrzykującego do premiera: "kula w łeb".
- Do prokuratora referenta zostało przekazane zawiadomienie europosła Krzysztofa Brejzy dotyczące ewentualnego wypełnienia znamion czynu zabronionego z art. 190 § 1. kk w związku ze słowami, które zostały wypowiedziane na sali sejmowej przez Edwarda Siarkę, a które dotyczyły pokrzywdzonego Donalda Tuska - mówi w rozmowie z WP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba.
I potwierdza, że przesłuchanie premiera zostało lub niebawem zostanie zlecone funkcjonariuszom Komendy Stołecznej Policji.
Wcześniej RMF FM poinformowało, że śledczy chcą się przekonać, czy premier poczuł się zagrożony wypowiedzią posła PiS i czy składa wniosek o jego ściganie. Art. 190 par. 1 Kodeksu karnego brzmi: "kto grozi innej osobie popełnieniem przestępstwa na jej szkodę lub na szkodę osoby dla niej najbliższej, jeżeli groźba wzbudza w osobie, do której została skierowana lub której dotyczy, uzasadnioną obawę, że będzie spełniona, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrowersyjne zachowania w Sejmie. "Należy to po prostu potępić"
Współpracownicy szefa rządu na obecnym etapie nie przesądzają, co w tej sprawie zezna premier. Jeśli Tusk zezna, że poczuł się zagrożony, to otwiera to drogę do wszczęcia śledztwa. Jeżeli jednak zaprzeczy, prokuratura nie będzie mogła zareagować na zawiadomienie Brejzy. To jednak nie kończy sprawy.
Jak dowiaduje się WP, jeżeli szef rządu zezna, że nie poczuł się zagrożony słowami Siarki, prokuratura będzie mogła sprawdzić, czy słowa posła PiS kwalifikują się jako wzywanie do zbrodni.
Chodzi o art. 255 par. 2. Kk, który mówi: "kto publicznie nawołuje do popełnienia zbrodni, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech". Wówczas dopiero okaże się, czy śledczy podejmą śledztwo.
To oznacza, że sprawa słów, które Siarka wykrzyknął w Sejmie, może być wstępnie badana przez prokuraturę co najmniej kilka tygodni. Według naszych informacji dotychczas nie ustalono terminu przesłuchania premiera.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski