PolitykaKoronawirus we Włoszech. Polka wróciła z Bergamo. "Nie było żadnych kontroli"

Koronawirus we Włoszech. Polka wróciła z Bergamo. "Nie było żadnych kontroli"

Koronawirus uderzył we Włochy - na północy tego kraju odkryto ogniska choroby. Polski rząd od poniedziałku zapewnia, że wszystkie osoby wracające z Włoch są poddawane odpowiednim procedurom. Polka, która wróciła z Bergamo, mówi Wirtualnej Polsce, że to fikcja.

Koronawirus we Włoszech. Polka wróciła z Bergamo. "Nie było żadnych kontroli"
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Iga Wijas
Maciej Deja

25.02.2020 | aktual.: 25.02.2020 16:43

Koronawirus we Włoszech wymusił działania nie tylko włoskiego, ale i polskiego rządu. Już w niedzielę Główny Inspektor Sanitarny wydał komunikat, w którym odradza podróże nie tylko do Azji Wschodniej, ale i Włoch (w szczególności do regionu Lombardia, Wenecja Euganejska, Piemont, Emilia Romania, Lacjum).

Minister zdrowia Łukasz Szumowski mówił w poniedziałek na konferencji prasowej, że osoby wracające z Włoch powinny być objęte tymi samymi procedurami, co ci z Chin. Chodzi o wypełnianie przez pasażerów samolotów karty informacyjnej.

Koronawirus we Włoszech. Ministerstwo zdrowia dementuje pogłoski

Karty Lokalizacji Pasażera miały być zbierane, sprawdzane pod kątem czytelności, przeliczane przez personel pokładowy, a następnie przekazywane służbom lotniskowym - czytamy w komunikacie GIS. W przypadku wystąpienia objawów koronawirusa, takie osoby mogą być objęte kwarantanną lub znaleźć obserwacją sanepidu.

Reporter Polsat News informował, że w samolocie z Mediolanu, który lądował w Warszawie w poniedziałek o 12:40 pasażerom rozdawano jedynie ulotki informacyjne. - Z tego, co wiem, dochowano wszystkich procedur. Niektórzy pasażerowie wręcz bali się kwarantanny - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz.

Koronawirus we Włoszech. Polka wróciła z Bergamo. "Nie było żadnych kontroli"

Dotarliśmy do Polki, która w poniedziałek wieczorem wracała z Bergamo (niespełna 50 km od Mediolanu) do Modlina. Iga Wijas przekonuje, że żadne z procedur, które od wczoraj miały obowiązywać na polskich lotniskach, nie zostały dochowane.

- Na pokładzie samolotu nie działo się zupełnie nic. Zwykły, standardowy lot, żadnych komunikatów. Po wylądowaniu, w miejscu, gdzie odbiera się bagaż, nie było żadnej kontroli. Były za to stojaki z ulotkami o koronawirusie, ale dotyczyły Chin. Była na nich data 30.01. Można było tego nie zauważyć, albo zignorować - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Wijas podkreśla, że była przygotowana, że podróż się przedłuży. Przyjaciele ostrzegali ją, że po przylocie będzie musiała wypełniać formularze, lub będzie sprawdzana przez służby sanitarne. - Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że nic takiego nie było. Ani w samolocie, ani na lotnisku. Przed wylotem do Warszawy dostałam tylko SMS z RCB, w którym zachęca się mnie do wejścia na stronę, gdzie mogę poczytać o koronawirusie - relacjonuje.

Koronawirus. Polacy wracający z Włoch dostają SMS-y i ulotki

Jak podkreśla, nie ma poczucia, że polskie państwo zajęło się nią w jakikolwiek sposób. - Wystarczyłoby wydrukować formularze, zorganizować miejsce, gdzie ludzie by je wypełniali i jednego człowieka, który by tego pilnował - mówi WP Wijas. Zupełnie inaczej wyglądało lądowanie w Bergamo.

- Dotarłam do Bergamo w sobotę wczesnym rankiem. W hali przylotów utworzyła się nagle długa kolejka - okazało się, że służby lotniskowe sprawdzają temperaturę pasażerów. W ubraniach ochronnych, maskach, czepkach, rękawiczkach jednorazowych - opisuje Wijas. Podkreśla, że była zdziwiona środkami ostrożności, które zastosowali Włosi. Obowiązywały one jednak tylko wobec przylatujących. - W drugą stronę nie było żadnych kontroli. Wiele osób było zakatarzonych, kasłały, jeden pan, który nie wyglądał dobrze, spał całą drogę - opisuje.

W poniedziałek w Warszawie lądowały co najmniej trzy samoloty z Mediolanu. Reporterka Polsat News donosi, że pasażerowie lecący z Bergamo dostali we wtorek rano w Poznaniu ulotkę o koronawirusie od mężczyzny w kombinezonie medycznym. Relacje podróżnych rodzą obawy, że jeśli w ostatnich dobach do Polski wleciał ktoś zarażony z koronawirusem, to państwo polskie nie zrobiło wiele, żeby temu zapobiec.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (353)