Mówią o "roju dronów". Doniesienia o wybuchach w rosyjskim Kursku
W rosyjskim mieście Kursk w nocy słyszano liczne wybuchy. Nieoficjalne źródła wskazują, że mogło dojść do kolejnego ataku na lotnisko Wostocznyj. Kursk znajduje się około 100 km od granicy ukraińsko-rosyjskiej.
Mieszkańcy rosyjskiego Kurska w nocy z 24 na 25 grudnia zgłosili na Telegramie, że słyszą wybuchy.
Część z nich podała, że słyszała wybuchy nieopodal lotniska, inni, że głośne dźwięki było słychać w rejonie dworca kolejowego.
Pojawiły się też informacje o widocznych nad lotniskiem smugach i delikatnych kłębach dymu na niebie.
Rosjanie milczą. Mnożą się teorie
Rosyjskie władze nie informują o eksplozjach. Nie ma żadnego oficjalnego potwierdzenia, by doszło do jakiegokolwiek incydentu bądź wybuchu. Strona ukraińska też nie potwierdza wiadomości o wybuchach lub ataku. Mnożą się za to nieoficjalne teorie.
Ukraińsko-amerykański dziennikarz Viktor Kovalenko podał, że lotnisko wojskowe w Kursku, na którym stacjonują bojowe samoloty, zaatakował "rój dronów".
Byłby to kolejny atak na lotnisko w Kursku
6 grudnia władze obwodu kurskiego poinformowały o ataku bezzałogowca na lotnisko wojskowe w Kursku - powiadomiły wówczas ukraińskie media.
"W Kursku pożar na lotnisku wojskowym, władze mówią o ataku bezzałogowca" – napisał wtedy portal Ukraińska Prawda, powołując się na rosyjskie media.
Według gubernatora obwodu kurskiego Romana Starowojta "w wyniku ataku bezzałogowca zapalił się zbiornik z ropą".
Dzień wcześniej Rosja potwierdziła dwa ataki dronami na lotniska pod Riazaniem i pod Engelsem, o które oskarżyła Ukrainę. Według oficjalnych informacji zginąć miało trzech wojskowych (cztery osoby zostały ranne), a dwa samoloty zostały "nieznacznie uszkodzone".