Atak na rosyjskie lotniska. Rosjanie się przestraszyli?
Atak na lotniska w głębi Rosji nie tylko skompromitował obronę przeciwlotniczą tego kraju, ale także wzbudził zaniepokojenie - nawet wśród propagandystów Kremla. W czwartek w programie publicznej telewizji bardzo poważnie dyskutowano o "nowych groźbach Kijowa". "Mogą zaatakować cele na Syberii?" - pytali ekspertów prowadzący program.
Kreml przekazał, że w poniedziałek doszło do dwóch ataków przy użyciu dronów na lotniska w pobliżu miast Riazań oraz Engels, kilkaset kilometrów od granicy z Ukrainą. Moskwa oskarżyła o ten czyn władze w Kijowie. Według oficjalnych informacji zginęło trzech wojskowych, cztery osoby doznały obrażeń, a dwa samoloty zostały "nieznacznie uszkodzone".
We wtorek w pobliżu lotniska w Kursku doszło do eksplozji i pożaru zbiornika z paliwem. Gubernator obwodu również stwierdził, że doszło do tego na skutek ataku ukraińskiego drona.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraina oficjalnie nie przyznała się do tych ataków. Pojawiły się jednak medialne doniesienia o tym, że Ukraińcy zmodyfikowali sowieckie drony rozpoznawcze Tu-141. I to właśnie przy ich pomocy mieli zaatakować rosyjskie bazy.
"Możemy dotrzeć do wszystkich celów w Rosji"
W środę "Financial Times", powołując się na anonimowych rozmówców z kręgów władzy w Ukrainie stwierdził, że ataki te, to część nowej strategii Kijowa.
- Ataki mogą być powtarzane. Nie mamy ograniczeń co do odległości i wkrótce będziemy mogli dotrzeć do wszystkich celów w Rosji - w tym na Syberii - miał powiedzieć "FT" doradca ukraińskiego rządu ds. obrony, który zastrzegł sobie anonimowość. - Wiemy w Ukrainie, jak trudno jest bronić się przed tego rodzaju atakami z powietrza. Wkrótce Rosja również nie będzie miała bezpiecznych stref - dodał.
Materiał ten został zauważony w Rosji. Rosyjska propagandystka Olga Skabiejewa zapytała zaproszonego do swojego programu eksperta, czy rzeczywiście Ukraińcy mogą dosięgnąć cele na Syberii.
Panika w Rosji
Ekspert tłumaczył, że musieliby mieć rakiety, które są w stanie atakować cele odległe o 5 tys. km, a takich - jak stwierdził - nie mają nawet Amerykanie. Przyznał, że ataki takie byłyby możliwe przy użyciu bombowców strategicznych.
- A grupy sabotażystów? - dopytywał drugi prowadzący program.
Ekspert stwierdził, że takie grupy nie uderzą w cele na Syberii. Przyznał przy tym, że w Rosji jest wielu ludzi, którzy sympatyzują z Ukrainą, są wśród nich też osoby pochodzące z tego kraju, w tym "uchodźcy z Ukrainy". Jego zdaniem nie można więc bagatelizować zagrożenia ze strony grup dywersyjnych.
"Rosyjska telewizja państwowa w lutym: Kijów będzie nasz za trzy dni! Rosyjska telewizja państwowa w grudniu: Nie mogliby trafić w cele na Syberii, prawda?" - skomentował zmianę retoryki w rosyjskiej telewizji Francis Scarr, dziennikarz BBC, monitorujący rosyjskie media.
Przeczytaj także: