Bunt w Kursku. Nagle masowo przyszli do prokuratury. "Dość tego!"
Gdy zmobilizowani rosyjscy żołnierze trafią pod ostrzał ukraińskich wojsk i uda im się przeżyć, dowódcy porzucają ich na pastwę losu. "Są pozostawiani w lesie bez jedzenia, wody i lekarstw" - poinformował niezależny kanał na Telegramie "Możem Objasnit", powołując się na rodziny rezerwistów wysłanych na front.
- Towarzysz broni mojego męża opowiadał, że wywieźli ich do lasu i tam zostawili. Zaczął się ukraiński ostrzał. Kto zdążył się okopać, ten próbował się chować. Kto nie zdążył, zginął lub znajduje się w szpitalu. (Nasze) rzeczy spłonęły. (Żołnierze) nie wiedzą, jak długo zdołają tam wytrzymać - relacjonowała żona jednego z wojskowych z obwodu uljanowskiego w rozmowie z opozycyjnymi rosyjskimi mediami.
Opowieści zmobilizowanych to "fejki"
Mąż kontaktował się z nią po raz ostatni 30 października. - Powiedział, że wyjeżdżają do Ukrainy, ale będą przebywać na zapleczu (frontu). Niemniej, według słów jego towarzysza broni, trafili od razu na pierwszą linię i pod ostrzał wroga - dodała kobieta.
Żona żołnierza interweniowała w rosyjskim resorcie obrony. Podczas rozmowy z osobą obsługującą infolinię usłyszała, że opowieści zmobilizowanych mężczyzn z Ukrainy są "fejkiem". - Powiedziałam, że poskarżymy się do prokuratury. Życzyli mi powodzenia i odłożyli telefon - relacjonowała.
Podobne doniesienia pojawiają się w przekazach wielu innych członków rodzin żołnierzy. W mieście Kursk na zachodzie kraju 50 osób zjawiło się w tamtejszej prokuraturze wojskowej, żądając wycofania zmobilizowanych mężczyzn z linii frontu. Bliscy rezerwistów mówili o "górach trupów" i tzw. oddziałach zaporowych, strzelających do dezerterów. "Matka jednego z wojskowych powiadomiła, że w kompanii, w której jej syn służy w Ukrainie, już od tygodnia nie ma kontaktu z żadnym żołnierzem" - czytamy na łamach Możem Objasnit'.
Putin wydał 21 września dekret o częściowej mobilizacji na wojnę z Ukrainą oraz zagroził "użyciem wszelkich środków", by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem ze strony Zachodu. Według oficjalnych przekazów Kremla do wojska ma zostać powołanych około 300 tys. rezerwistów, lecz w ocenie niezależnego portalu Meduza mobilizacja może w najbliższych miesiącach objąć nawet 1,2 mln mężczyzn, głównie spoza dużych miast.
Tuż po decyzji Putina pojawiło się wiele doniesień o chaosie organizacyjnym podczas mobilizacji. Do armii powoływano m.in. osoby niepełnosprawne i bez wojskowego doświadczenia. Odnotowywano liczne przypadki pijaństwa wśród poborowych, alarmowano też o fatalnych warunkach zakwaterowania rezerwistów i niskiej jakości wydawanej im broni.
We wrześniu i październiku setki tysięcy mężczyzn opuściło Rosję lub próbowało to uczynić, obawiając się wysłania na front.
Zmobilizowany Rosjanin trafia na wojnę średnio po siedmiu dniach od otrzymania wezwania, a ginie - po 12; na polu walki spędza zaledwie około czterech dni - poinformował pod koniec października ukraiński projekt InformNapalm.