Nawet oni pójdą na wojnę. Putin podpisał dekret
Władimir Putin twierdzi, że udało się wciągnąć do armii już ponad 300 tysięcy ludzi, z których sporą część mają stanowić ochotnicy. Teraz dyktator podpisał dekret, który zezwala na mobilizację osób skazanych za ciężkie przestępstwa. Pojawiła się jednak lista wyroków, które uniemożliwiają zaciągnięcie do wojska.
04.11.2022 | aktual.: 04.11.2022 17:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prezydent Rosji podpisał ustawę zezwalającą na mobilizację osób, które popełniły poważne przestępstwa - podała w piątek rosyjska agencja RIA Nowosti
Według najnowszego dekretu, który podpisał Władimir Putin, do wojska faktycznie będą mogli wstępować skazańcy, ale nie ci, którzy zostali osądzeni za wykorzystywanie seksualne dzieci, zdradę, szpiegostwo lub terroryzm.
Putin mówił o mobilizacji podczas składania kwiatów przed pomnikiem Kuźmy Minina i Dymitra Pożarskiego. 4 listopada w Rosji obchodzony jest Dzień Jedności Narodowej. To święto państwowe ustanowione w 2004 roku, które ma upamiętniać wypędzenie Polaków z Kremla w 1612 roku.
Putin o sukcesach mobilizacji
Prezydent Federacji Rosyjskiej poinformował w piątek, że liczba Rosjan zmobilizowanych na wojnę w Ukrainie osiągnęła 318 tys. "Mamy już 318 tys. zmobilizowanych. Dlaczego tyle? Bo zgłaszają się ochotnicy. Liczba ochotników nie maleje" - mówił rosyjski przywódca, cytowany przez RIA Nowosti.
Putin stwierdził też, że 49 tysięcy zmobilizowanych mężczyzn zostało już wysłanych na front. Reszta ma być w trakcie szkoleń.
Jak podaje prokremlowska agencja TASS, rosyjski przywódca przyznał, że "zdaje sobie sprawę, że ochotnicy i żołnierze mają rodziny, rodziców, żony oraz dzieci". Stwierdził, że "państwo robi wszystko, aby ich wesprzeć".
Putin docenił też wolontariuszy, którzy wspierają rodziny zmobilizowanych żołnierzy. "Kiedy pomoc pochodzi z serca, to jest to najważniejsze wsparcie" - dodał.
Zobacz także
"Końca branki nie widać"
Tymczasem niezależne rosyjskie media podają, że niektórzy rosyjscy mężczyźni zmobilizowani na wojnę z Ukrainą otrzymują wezwania do wojska z terminem na marzec 2023 roku. Zdaniem dziennikarzy pokazuje to, że wszelkie zapowiedzi Kremla o końcu branki są kłamstwem, a mobilizacja potrwa jeszcze długo - poinformował w czwartek niezależny kanał na Telegramie Możem Objasnit.
Do końca roku można spodziewać się pewnego wyhamowania mobilizacji ze względu na konieczność przeprowadzenia "regularnego" jesiennego poboru do armii. Zdaniem portalu nikt nie powinien mieć jednak wątpliwości, że Kreml nie zrezygnuje z branki na wojnę. O tym, że planowany jest jej kolejny etap, powiadomili już gubernatorzy regionów graniczących z Ukrainą - obwodów kurskiego, woroneskiego i rostowskiego, ale władze centralne dotychczas dementowały wszystkie takie pogłoski - ustalił Możem Objasnit'.
Putin wydał 21 września dekret o częściowej mobilizacji na wojnę z Ukrainą oraz zagroził "użyciem wszelkich środków", by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem ze strony Zachodu. Według oficjalnych przekazów Kremla pod broń miało zostać powołanych około 300 tys. rezerwistów, lecz w ocenie niezależnego portalu Meduza mobilizacja mogła objąć nawet 1,2 mln mężczyzn, głównie spoza dużych miast.
Tuż po decyzji Putina pojawiło się wiele doniesień o chaosie organizacyjnym podczas mobilizacji. Do wojska powoływano m.in. osoby niepełnosprawne i bez doświadczenia w armii. Odnotowywano liczne przypadki pijaństwa wśród poborowych, alarmowano też o fatalnych warunkach zakwaterowania rezerwistów i niskiej jakości wydawanej im broni.
We wrześniu i październiku setki tysięcy mężczyzn opuściło Rosję lub próbowało to uczynić, obawiając się wysłania na front.
Źródło: RIA Nowosti/TASS/PAP/WP