Mobilizacja w Rosji. Rezerwiści ćwiczą w niesprawnych czołgach

Mężczyznom zmobilizowanym do rosyjskiej armii zmieniane są specjalizacje w książeczkach wojskowych. Ludzie ci uczeni są m.in. kopać okopy i jeździć niesprawnymi czołgami - poinformowała w poniedziałek niezależna rosyjska "Nowaja Gazieta. Jewropa".

Ćwiczenia rosyjskich rezerwistów w Rostowie
Ćwiczenia rosyjskich rezerwistów w Rostowie
Źródło zdjęć: © PAP | ARKADY BUDNITSKY
Rafał Mrowicki

W artykule pt. "Fabryka mięsa armatniego" przytoczono absurdalne przykłady dotyczące realiów "częściowej" mobilizacji do rosyjskiej armii, którą Władimir Putin ogłosił 21 września. Mowa była o tym, że do wojska powoływane będą osoby z doświadczeniem i odpowiednim przeszkoleniem, jednak rzeczywistość jest zupełnie inna - przekonuje portal.

Rezerwiści dostają nowe specjalizacje

Aby spełnić wymagania władz politycznych, komendy uzupełnień decydują się m.in. na fałszowanie dokumentów - czytamy w artykule. Gdy wezwani stawiają się przed komisją poborową, w książeczce wojskowej przekreślane są ich dotychczasowe cywilne specjalizacje i wpisywane nowe - inżynier staje się artylerzystą czy też czołgistą, mechanik lotniczy - snajperem, kucharz - strzelcem.

Zmobilizowany dostaje też czas na przygotowanie się do nowej specjalizacji, lecz jest on zbyt krótki, by móc się czegokolwiek w zakresie swojego "nowego zawodu" nauczyć.

"Ministerstwo obrony postanowiło szkolić nowych żołnierzy podczas walki, na zasadzie 'kto przeżyje, ten nauczy się walczyć'" - ocenił autor artykułu.

Podkreślił też, że obrońcy praw człowieka czy niezależni dziennikarze informowani są o tym głównie przez żony i matki zmobilizowanych, ponieważ oni sami - gdy trafią już do jednostki - mają bardzo ograniczone możliwości komunikacji ze światem zewnętrznym. Odbierane są im m.in. telefony.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

Zobacz także: Rosjanie nie mają wstydu. Mieszkańcy Iżewska bili się o kradzione arbuzy

Żona jednego ze zmobilizowanych relacjonowała, że jej mąż z inżyniera-budowniczego pontonów stał się artylerzystą.

"Podczas służby zasadniczej dwa razy trzymał w ręce karabin. Teraz ma przejść 'kurs przyspieszony' w trzy tygodnie" - zacytowała jej słowa "Nowaja Gazieta. Jewropa". Kobieta powiedziała też, że aby porozmawiać z mężem musiała pojechać do jednostki wojskowej i ubiegać się u jej dowódcy o widzenie z mężem. Inna forma kontaktu była niemożliwa.

Czołgi były niesprawne

Kolejna kobieta, której 42-letniego męża powołano do armii (służbę zasadniczą zakończył w 2000 roku) opowiadała, że już pierwszego dnia po mobilizacji jednostka pojechała na poligon, gdzie żołnierze mieli uczyć się obsługi czołgu. Szkolenie szybko jednak zakończono z powodu złego stanu technicznego maszyn.

Autor artykułu zaznaczył, że aby uzasadnić zmianę specjalizacji w książeczce wojskowej, komendy uzupełnień dokonują fikcyjnych wpisów dotyczących szkoleń, które nigdy nie miały miejsca. Wpisy takie pojawiają się również w książeczkach osób z ograniczoną zdolnością do służby, nie posiadających żadnego doświadczenia w armii.

Częściowa mobilizacja w Rosji

Prezydent Władimir Putin wydał 21 września dekret o częściowej mobilizacji na wojnę oraz zagroził "użyciem wszelkich środków", by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem ze strony Zachodu. Według oficjalnych przekazów Kremla pod broń ma zostać powołanych około 300 tys. rezerwistów, lecz w ocenie niezależnego portalu Meduza mobilizacja może objąć nawet 1,2 mln mężczyzn, głównie spoza dużych miast.

Tuż po decyzji Putina pojawiło się wiele doniesień o chaosie organizacyjnym podczas mobilizacji. Do wojska powoływano m.in. osoby niepełnosprawne i bez doświadczenia w armii. Odnotowywano liczne przypadki pijaństwa wśród poborowych, alarmowano też o fatalnych warunkach zakwaterowania rezerwistów i niskiej jakości wydawanej im broni.

Źródło artykułu:PAP
rosjamobilizacjawojna w Ukrainie
Wybrane dla Ciebie