Kierowca limuzyny Kaczyńskiego złamał przepisy w centrum Warszawy
We wtorek rano prezes PiS Jarosław Kaczyńskie przemieszczał się limuzynę ze swojego domu na Żoliborzu do siedziby partii w centrum Warszawy. Kierowca jego auta kompletnie tak się śpieszył, że kompletnie zignorował przepisy drogowe – wjeżdżając na przejście dla pierwszych na czerwonym świetle
22.06.2022 | aktual.: 22.06.2022 07:11
Sytuacja miała miejsce po godzinie 10.00. Pod Jarosław Kaczyńskiego przyjechały samochody ochroniarskie. Prezes Prawa i Sprawiedliwości – który niedawno ogłosił swoje odejście z rządu i dymisję ze stanowiska wicepremiera ds. bezpieczeństwa – kierował się do siedziby partii przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie.
Dziennikarze "Faktu" ruszyli za limuzynę z prezesem Kaczyńskim. Wszystko zarejestrowała kamera, którą mieli zamontowaną w aucie. Film ze zdarzenia dziennik opublikował na swojej stronie internetowej.
Na nagraniu widzimy, jak kierowca Jarosława Kaczyńskiego dojeżdża do rondo przy Alejach Jerozolimskich i całkiem ignoruje sygnalizację świetlną. Chwilę po zapaleniu się czerwonego światła, auto przejechało przez przejście dla pieszych. Piesi – mający w tej sytuacji pierwszeństwo – byli zmuszeni ustąpić.
Tak kierowcy Kaczyńskiego "przestrzegają" przepisów. Przejazd na czerwonym świetle
"Fakt" przypomina, że całkiem niedawno to PiS przeforsowała radykalne podwyżki kar za łamanie przepisów ruchu drogowego. Nowe przepisy weszły w życie w styczniu 2022 r. Znacząco wzrosły mandaty karne, zmodyfikowano także system nakładania punktów karnych. W tym przypadku należy wspomnieć, że za wjazd na skrzyżowanie przy czerwonym świetle kierowca może otrzymać grzywnę w wysokości 500 złotych. W szczególnych sytuacjach dotyczących naruszenia obowiązujących przepisów może to być nawet 30 tys. zł., po wcześniejszym skierowaniu sprawy do organów sprawiedliwości.
O komentarz w tej sprawie gazeta poprosiła rzecznika PiS, Radosław Fogla. Do momentu opublikowania artykułu redakcja jednak nie otrzymała odpowiedzi. W rozmowie z gazetą incydent ten ocenił jednak ekspert ds. ruchu drogowego, Marek Konkolewski.
"To wykroczenie najbardziej rzuca się w oczy"
– Oczywiście pan prezes nie musi znać przepisów ruchu drogowego, ale od tego ma ludzi. Do tego to wykroczenie najbardziej rzuca się w oczy. (...). Jadąc samochodem z tak ważnym pasażerem, dla niektórych nawet z najważniejszą osobą w Polsce, trzeba uważać – powiedział.
– Ja wiem, że pan prezes jest zaganianym człowiekiem, często rozmawia przez telefon komórkowy, czyta różnego rodzaju dokumenty i wcale nie musiał widzieć naruszenia, które popełnił kierowca, ale czerwone światło? (...). Nie w tym czasie, kiedy użytkownikom dróg przykręca się śrubę – dodał specjalista w rozmowie z gazetą.
Źródło: Fakt.pl
Przeczytaj także: