Gabriela Morawska-Stanecka: policja bezprawnie usunęła aktywistów z napisem "Konstytucja"
Każdy z nas ma prawo do manifestacji, w tym kontrmanifestacji - uważa Gabriela Morawska-Stanecka. Kandydatka Lewicy na wicemarszałka Senatu i prawniczka mówi, że policja nie miała prawa w poniedziałek usunąć działaczy KOD z ulicy w Warszawie. Senator zdradza też, że była korumpowana politycznie.
12.11.2019 | aktual.: 25.03.2022 13:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kandydatka Lewicy na wicemarszałka Senatu zdradziła na antenie Radia Zet, że próbowano ją przekupić ws. przynależności klubowej. - Miałam telefon, który mógł świadczyć, o tym, że PiS był bardzo zdeterminowany. Proponowano mi apanaże dotyczące intratnych usług prawnych. Oceniam to jednoznacznie jako korupcję polityczną, choć wszystko odbywało się w sposób zawoalowany - mówiła Gabriela Morawska-Stanecka.
- Policja usunęła protestujących niezgodnie z prawem - stwierdziła wiceprzewodnicząca Wiosny, odnosząc się do zatrzymania aktywistów Obywateli RP, którzy próbowali zablokować początek poniedziałkowego Marszu Niepodległości w Warszawie.
- Każdy z nas ma prawo do manifestacji, w tym kontrmanifestacji. To wynika z Konstytucji i taka jest wykładnia prawna - dodała kandydatka Lewicy na wicemarszałka Senatu. - Broniłam działaczy działaczy Komitetu Obrony Demokracji za blokowanie marszu w ubiegłym roku w Katowicach i udało mi się ich obronić - wyjaśniła.
Szymon Hołownia kandydatem na prezydenta? Bartłomiej Sienkiewicz studzi emocje
Jej zdaniem w poniedziałek w Warszawie policjanci interesowali się bardziej kontrmanifestacją, a nie znakami czy hasłami, które wznosili uczestnicy marszu narodowców. - To narodowcy znieważają od lat symbole narodowe - oceniła Morawska-Stanecka, pytana w Radiu Zet o to, czy wywieszenie flagi Polski, na której wymalowano symbole różnych religii oraz emblemat LGBT, było obrazą symboli narodowych.
Wiceszefowa Wiosny stwierdziła również, że działania grupy przeciwników PiS, która z kartonowym czołgiem pojawiła się na państwowych uroczystościach, powinny być rozpatrywane w kategorii satyry.
- Jeśli MON nie widział niestosowności kiedy oficerowie salutowali Bartłomiejowi Misiewiczowi, to dziwne, że teraz interweniuje ws. czołgu z kartonu - komentowała Morawska-Stanecka.
- Myślę, że premier nie musiał sam, osobiście pisać do Netflixa, ale to chyba miał być sygnał, że Mateusz Morawiecki "jest i działa". To charakterystyczne dla tego rządu - powiedziała z kolei o proteście wysłanym do filmowego potentata przez premiera.
Zobacz także
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl